Muzyku, czas zrobić międzynarodową karierę!

Muzyku, czas zrobić międzynarodową karierę!

13 marca 2017, 21:17
autor: Ewa Maria Hordejuk

[img:1]

"Na co dzień spotykam szalenie uzdolnionych muzyków. Wierzę, że mogą, a nawet powinni rozwijać międzynarodową karierę" - mówi Ewa Maria Hordejuk właścicielka i dyrektor strategiczny warszawskiej Music School, która do współpracy zaprosiła Agatę Kuliś.

Berklee College of Music to jedna z najsłynniejszych szkół na świecie – taki muzyczny Harvard. Wielu naszych rodaków odstraszają ogromne koszty czesnego, czy też onieśmiela sława szkoły. Ale można sobie z tym poradzić. Największym niebezpieczeństwem dla większości z nas nie jest to, że mierzymy za wysoko i nie osiągamy celu, ale to, że mierzymy za nisko i cel osiągamy, jak powiedział Michał Anioł. Chciałabym, żeby zdolni artyści walczyli o swoje marzenia. Dlatego zaprosiłam do współpracy wokalistkę Agatę Kuliś, która uczyła się w Berklee. W ramach naszego projektu zorganizujemy warsztat w Warszawie 26 marca, na którym muzycy poznają ćwiczenia pomocne w rozwoju kariery. Ponieważ zależy nam, aby wspierać jak najwięcej muzyków z całej Polski, w pierwszej części spotkania będzie można uczestniczyć za darmo – każdy może oglądać ją i zadawać pytania w Internecie na żywo. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku: https://web.facebook.com/events/600882653446302/

W ramach wstępu przeprowadziłam wywiad z Agatą Kuliś, w którym opowiada ona, dlaczego Berklee było inspirującym doświadczeniem i czy jest to szkoła dla każdego.

 

Ewa Maria Hordejuk: Co było najbardziej inspirującym wydarzeniem w Berklee?

Agata Kuliś: Najbardziej inspirującym spotkaniem i doświadczeniem w Berklee był moja przyjaźń z profesorem Armstedem Christianem, który sprawił, że dziś jestem taką osobą, jaką jestem.

 

Co to znaczy, co się zmieniło?

Myślę, że profesor Christian zdefiniował moje muzyczne inspiracje, nazwał styl, który leży na dnie mojego serca. Długo szukałam właściwego. Odpowiedział na moją wrażliwość muzyczną i osobistą, podsyłając utwory, w których uznał, że mogę się odnaleźć. I nie pomylił się. Nie ukrywam, że na początku musiał trochę naciskać (śmiech). To był człowiek, który bardzo cenił sceniczną uczciwość. Niekoniecznie piekielny warsztat. Myślę, że to mi otworzyło głowę. Oczywiście trzeba mieć dobre podstawy muzyczne, chcieć uczyć się i sięgać trochę dalej, szukać i przebywać wśród muzyków, których uznajemy za lepszych, ale przede wszystkim trzeba być uczciwym wobec siebie na scenie.

Jeśli zaśpiewam utwór, którego nie rozumiem, którego słowa nic mi nie mówią, to będzie to zupełnie mijało się z celem. Niestety takie działanie jest wszechobecne, ale nawet jeśli robi tak wiele osób, nie oznacza to, że my też tak musimy robić. Zrozumienie, jak ważna jest ta uważność, refleksja nad utworem oraz sceniczna szczerość, było naprawdę cenne.

 

[img:4]

 

Wielu ludzi uważa, że Berklee to klucz do bram muzycznego sukcesu. Dalsza droga jest usłana różami. Czy to prawda?

To zależy, co jest dla kogo sukcesem. Droga nigdy nie jest usłana różami. Może jest dla jednego procenta społeczeństwa albo dla osoby, która jest rzeczywiście genialna lub ma niesamowite szczęście. Ja nie znam takiej osoby i taką osobą nie jestem.

Berklee jest kluczem do sukcesu, o ile miarą twojego sukcesu jest to, że robisz coś, co zawsze chciałaś/chciałeś robić i robisz to w sposób, który ci odpowiada. Ja cały czas sobie tę drogę toruję, mam mnóstwo pomysłów w głowie, które chcę doprowadzić do realizacji. Umiem już ocenić, co mi odpowiada i czy to, co robię, jest dobre. Nie potrzebuję w tym momencie nauczyciela do tego, by mi powiedział: „to jest dobre, dobrze myślisz”. Ja wiem, że dobrze myślę. Mam oczywiście wokół siebie ludzi, którzy mówią mi, że coś dobrze brzmi albo że pewną część należy nagrać inaczej. Dzielę się przemyśleniami, ale jestem w stanie sama ocenić, czy dane wykonanie będzie mi odpowiadać, czy nie. I to jest dla mnie sukces. To jest taka różnica pomiędzy mną sprzed Berklee a teraz. Życie różami usłane nie jest. Dopóki nie rozsypię sama tych róż, to ono różami usłane nie będzie, będzie usłane cierniami. Ale i tych cierni warto doświadczyć, żeby zacząć doceniać pewne rzeczy.

 

Czy Berklee to szkoła dla każdego?

Nie, absolutnie nie jest to szkoła dla każdego. To jest szkoła dla osób, które podchodzą do muzyki poważnie.

 

Co to znaczy?

To jest szkoła dla osób, które chcą z muzyki żyć. Mają pomysł na siebie, wizję muzyczną, plany na przyszłość, mniej lub bardziej określone. Berklee jest narzędziem, które dostajemy do ręki, a nie rozwiązaniem samym w sobie. Trzeba być elastycznym, w szkole jest mnóstwo możliwości rozwoju, ale trzeba też nauczyć się wybierać pewne rozwiązania, a inne odrzucać.

 

[img:3]

 

Jak wyglądają pierwsze chwile w Berklee?

Przyjeżdżasz do Berklee i się zachłystujesz: tu koncert, tam przesłuchanie – i tak biegasz z piórem za listami, zapisujesz się wszędzie, gdzie się da i starasz się wziąć udział w jednym projekcie, w drugim projekcie. Niekoniecznie ta muzyka w ogóle ci odpowiada albo w projekcie biorą udział muzycy, którzy chociaż są świetni, to realizują się w gatunku, na którym ty się kompletnie nie znasz, ale postanawiasz, że weźmiesz w tym udział, bo to jest Berklee.

Taka różnorodność jest ciekawa, bo możesz zdobyć doświadczenie w wielu projektach, obywasz się ze sceną, poznajesz ludzi. Ma to oczywiście wpływ na twój rozwój. Ale wydaje mi się, ze lepiej jest się trzymać swego stylu, znaleźć „to coś“, co definiuje twoją muzyczną wrażliwość i rozwijać się w tym zakresie. Nie ma sensu liczyć, że ktoś nam to podaruje na srebrnej tacy, bo takie sytuacje się nie zdarzają.

 

Czy można ludziom pomóc przygotować się do Berklee, żeby to „narzędzie” zostało przez nich odpowiednio wykorzystane? Czy raczej jest tak, że ktoś po prostu musi mieć „to coś” w sobie, rozumieć siebie i swoje muzyczne preferencje i żadne przygotowania nie pomogą?

Ja nie bardzo wiedziałam co i jak. Mówiąc szczerze uważam, że miałam dobry warsztat, dobre wykształcenie muzyczne. Nie ma sensu jechać do Berklee na przesłuchanie, nie mając dobrego słuchu muzycznego i nie znając swojego instrumentu. O tym, czy zostajemy przyjęci na Berklee, decyduje przesłuchanie oraz wywiad. Podczas wywiadu musimy przekonać komisję, że przyczynimy się do rozwoju społeczności i mamy konkretną wizję. Bez wizji nie ma sensu. Nie każdy jest tam wirtuozem już od początku. Ale trzeba mieć jakiś plan, poukładać w głowie pewne rzeczy i w tym zakresie na pewno warto szukać pomocy przed złożeniem dokumentów aplikacyjnych.

Po roku decydujesz się, jaki będzie twój główny fakultet, możesz ich wybrać kilka. Zdarza się, że osoba, która zdawała na śpiew, dostaje się do Berklee, chociaż wcale nie ma jakiegoś genialnego warsztatu. Ale jest świetna w gatunku, o którym wcześniej nie słyszeliśmy albo potrafi produkować muzykę w wyjątkowy sposób, czy też ma zdolności w zakresie biznesu muzycznego. To jest szkoła dla osób, które mają pomysł na siebie. Ludzie tam jadą licząc na coś wielkiego i to nie jest nic złego, to naturalna rzecz. Ale trzeba wiedzieć, że my od siebie też musimy coś zaoferować, mieć rozeznanie, co jest moją mocną stroną i potrafić to zaprezentować, a to też można przećwiczyć, zaplanować.

 

Czego dowiemy się podczas warsztatu w Warszawie 26 marca? Jakimi informacjami się z nami podzielisz?

Podzielę się informacjami na temat procesu aplikacyjnego. Na temat istoty wywiadu oraz tego, że można, a nawet trzeba trochę negocjować podczas tego typu rozmów. To nie jest miałkie czarowanie własną osobowością, trzeba być konkretnym. Opowiem również, jakie można otrzymać stypendia w ramach szkoły, jak można aplikować o wsparcie finansowe, jakie są szanse na ich uzyskanie. Dostać się do tej szkoły to jest pięć procent sukcesu. Powiem, co jest kluczowe, aby dobrze wykorzystać te pięć procent.

 

Pozostałe poradniki
SEKRETY WRONY: czy można nagrać płytę w domu? Nagranie dobrej jakości materiału w domu wymaga odpowiedniego przygotowania i inwestycji w sprzęt, ale jest całkowicie możliwe. Kluczem jest cierpliwość, praktyka i ciągła nauka. Wielu artystów zaczynało w ten sposób.
Poradnik: Ucho kontra pomiar, czyli o głośności i głośnym graniu Słuch ludzki to bardzo skomplikowany i bardzo czuły analizator audio, bez którego nie tylko praca osób „parających” się dźwiękiem byłaby niemożliwa, ale i codzienne życie mocno utrudnione. Pomimo tego współczesny „dźwiękowiec” –...
Problemy polskich kapel, co może, a czego nie realizator Kolejny odcinek z serii Sekrety Studia. Tym razem spotykamy się z Maciejem Mularczykiem, realizatorem dźwięku z wieloletnim doświadczeniem w studiu LODOWA w Łodzi. Miejsce to jest szczególne na mapie Polski, gdyż jest zarówno komfortową...
Zbuduj sobie modulara - Behringer Ci pomoże! Syntezatory modularne pojawiły się na szerszą skalę w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Można je zobaczyć na zdjęciach takich tuzów ówczesnej muzyki elektronicznej, jak Tangerine Dream, Kitaro, Klaus Schulze, Jean Michelle Jarre i wielu,...
Sekrety doskonałych nagrań w domowym studiu Dzisiejszy gospodarz domowego studia nagrań - Jarek Toifl - opowiada, jak osiąga profesjonalne nagrania w swoim studiu. Zobacz fascynującą rozmowę Rafała Kossakowskiego (Kosa Buena Studio) z Jarkiem, poznaj używany przez niego sprzęt do...
Realizator dźwięku filmowego: Michał Kosterkiewicz (TOYA STUDIOS Zawód realizatora dźwięku niejedno ma imię. Zobacz spotkanie z Michałem Kosterkiewiczem - realizatorem dźwięku filmowego z TOYA STUDIOS, którego pytamy m.in. o specyfikę pracy, sprzęt do wykonania miksu do ATMOS itp.