Muzyczna walka z cyfrowymi wiatrakami

Muzyczna walka z cyfrowymi wiatrakami

23 lutego 2018, 13:00
autor: Przemysław Rajewski

Rynek muzyczny zmienia się nieubłaganie – najnowsze zdobycze techniki stawiają przed muzykami nowe wymagania ale też otwierają możliwości. Można oczywiście prowadzić krucjatę w obronie starego porządku, ale po kapitulacji Larsa Ulricha, który przyznał, że pozwanie Napstera było największym błędem w karierze Metalliki, trzeba zaakceptować, że "stare" już nie wróci.

[img:5]

Przewodnik niezależnego muzyka czyli burzenie stereotypu „kiedyś to było”.

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie dyskusja, która wywiązała się na jednej z grup dyskusyjnych zrzeszających muzyków, gdzie pewna oderwana od rzeczywistości osoba szukała wytwórni fonograficznej, która sfinansowałaby nagranie płyty demo zespołu. Jak widać, bezsenność + telefon komórkowy potrafią czasami podsunąć ciekawe tematy do „popełnienia tekstu”!

Sama dyskusja uwidoczniła mi, że ze świadomością realiów branży muzycznej nie jest wśród braci gitarowej źle, aczkolwiek liczba osób, żyjąca w dawno zaginionym świecie, jest wciąż duża. Jako trzydziestolatek (powiedzmy że 30+), zaczynałem przygodę z graniem „w poprzedniej epoce” i mogłem na bieżąco być świadkiem przemian w branży muzycznej a przy okazji nie nasiąknąć jeszcze zbyt mocno „dawnymi czasami” i bez wielkich sentymentów obserwować, co przynosi nam - muzykom XXI wiek.

Co z tymi wytwórniami?

Tradycyjny kanał sprzedaży płyt umiera. Jest to tendencja ogólnie znana i raczej nieodwracalna. Kolejne sieci sprzedające nośniki z muzyką zapowiadają wycofywanie z asortymentu płyt CD. Wystarczy dodać, że aby w 40 milionowym kraju album otrzymał status złotej płyty, wystarczy sprzedać 15 tysięcy sztuk. Jeśli weźmiemy pod uwagę cenę nagrania płyty, materiałów promocyjnych (szata graficzna, klip, merch) itp. to nagle widzimy, że wytwórnie płytowe mają problem, by na albumach znanych krajowych wykonawców coś zarobić, a co dopiero na materiale debiutantów. To są przecież mrzonki – czasy, który firmy fonograficzne fundowały płyty młodym wykonawcom dawno odeszły do lamusa.

Aby zaistnieć na rynku, zespół/wykonawca musi w swoje pierwsze wydawnictwa zainwestować sam. Czy to źle? Moim zdaniem absolutnie nie. Po pierwsze, w dobie rozwoju technologii, nagrywanie muzyki stało się bardziej dostępne i co za tym idzie - tańsze. Koszt nagrania profesjonalnego albumu spokojnie znajduje się w zasięgu zespołu, w którym gra kilka pracujących osób lub jest to kwota, którą można pozyskać od sponsora. Plusem takiej sytuacji jest pełna kontrola artysty nad muzyką i brak presji ze strony wytwórni na to, jaki ma być album. W końcu wytwórnia, chcąca zająć się dystrybucją już nagranego albumu, podejmuje znikome ryzyko finansowe.

Po co w ogóle ta wytwórnia?

No właśnie, czy związanie się z firmą fonograficzną jest nam absolutnie potrzebne? Pamiętam, jak kilka lat temu rozmawiałem z kolegą, który grał w bardzo znanym zespole popowym, posiadającym kontrakt z bardzo znaną wytwórnią. Po premierze płyty powiedział mi pół żartem, pół serio, że czy ja ten album kupię czy nie, to w zasadzie dla niego bez różnicy bo w praktyce nic z tego nie ma. Mogę się założyć o dobry trunek, że od tego czasu realia zmieniły się na gorsze, a nie na lepsze. Nie chcę oczywiście demonizować - bycie w wytwórni wciąż pewne aspekty promocji ułatwia, ale nie jest już absolutnie niezbędne, by dotrzeć ze swoją muzyką do fanów, a przecież o to głównie chodzi.

[img:1]

Czytając biografie znanych zespołów z minionych epok, często natykam się na znany schemat, gdy zespoły dostawały kontrakt z wytwórnią wcale nie dlatego, że grały świetnie - po prostu mieli „wtyki gdzie trzeba” i byli stanie upodlić się do granic możliwości, by zaistnieć, często kosztem bardziej utalentowanych muzyków, którzy nie chcieli iść na takie kompromisy lub po prostu nie mieli siły przebicia. W XXI roku, dzięki mediom społecznościowym i serwisom streamingowym, jesteśmy Drodzy Muzycy panami własnego losu. Na rynku funkcjonuje dużo firm, oferujących kompleksową obsługę udostępniania naszych utworów w kilkuset serwisach streamingowych. Rzecz jasna, nie będę tu nikogo reklamował - bo od czego mamy wujka google... ? W każdym razie firm tego typu jest sporo i ofertę można dobrać według potrzeb. Istnieje również możliwość samodzielnego rejestrowania się w poszczególnych serwisach, jednak to już jest zabawa wymagająca sporo czasu i polecam ją bardziej studentom, cierpiącym na nadmiar wolnego czasu niż osobom, mającym oprócz pasji na głowach rodzinę i pracę zarobkową.

Oczywiście, pojawią się tutaj argument iluzorycznych dochodów z tego typu ekspozycji twórczości. Fakt, fortuny Micka Jaggera się w ten sposób nie dorobimy, ale obecni w tego typu mediach być musimy, jeśli chcemy dotrzeć do publiczności. W ogóle kwestia dochodów ze sprzedaży muzyki to temat na inne opowiadanie i marnym pocieszeniem jest, że oprócz nas, szarych żuczków, dotyczy największych sław tego biznesu. Sam Ozzy Osbourne przyznał, że nawet on nie zarabia na nagraniach studyjnych, jest to po prostu zachęta dla publiczności do przychodzenia na koncerty.

[img:3]

Paradoksalnie – im bardziej hermetyczna muzyka, tym ze sprzedażą płyt jest lepiej. Koledzy muzycy, wykonujący z pozoru niszowe gatunki jak death/grind metal czy rock progresywny, nie mogą narzekać na sprzedaż nośników czy innych gadżetów. Po prostu mniejsza rzesza fanów o wiele mocniej identyfikuje się ze swoimi ulubionymi zespołami i chętnie je wspiera. Płynnie więc przejdźmy do kolejnego aspektu naszej współczesnej działalności muzycznej – gadżetów.

Podobnie jak w przypadku serwisów udostępniających naszą muzykę, możemy bez problemów zamówić zespołowe gadżety i prowadzić ich sprzedaż z domowego zacisza. Bez proszenia się wytwórni i co najważniejsze, bez potrzeby dzielenia się z nią zyskami. Oczywiście – nie ma róży bez kolców, również tu potrzebna jest drobna inwestycja finansowa, ale wszystko możemy dostosować do własnych potrzeb oraz możliwości. Musimy pamiętać, że rynek koncertowy również mocno odczuł zmiany trendów muzycznych, o koncerty nie jest łatwo a granie za stawkę (w przypadku autorskiej muzyki) graniczy z cudem, często więc dobrze zaopatrzony sklepik zespołowy jest jedyną stabilną metodą pozyskiwania środków na działalność zespołu.

Media społecznościowe – czyli temat-rzeka!

Warto też dotknąć troszkę tematu mediów społecznościowych, przynajmniej delikatnie o niego zahaczyć. Na tym polu możemy faktycznie dokonać cudów w kwestii promocji własnej twórczości. Często jesteśmy w stanie osiągnąć bez porównania więcej, niż jest nam w stanie zaoferować współczesny, skostniały nieco krajowy rynek fonograficzny. Podobnie jak w przypadku gadżetów, nie obejdzie się bez delikatnego wkładu finansowego, jednak patrząc na efekty, jakie daje lekkie „dofinansowanie” portali społecznościowych, to warto.

[img:2]

Dobrze prowadzony zespołowy fanpage da nam bez porównania więcej niż drobna wzmianka w piśmie muzycznym. Co więcej, materiały dydaktyczne „jak prowadzić media społecznościowe zespołu” dostępne są na wyciągnięcie ręki i to za darmo. Popatrzcie na profile ulubionych wykonawców, porównajcie co Wam się podoba, a co nie. W XXI wieku, mając smartfona i otwarty umysł , możemy prowadzić równie efektownie wyglądający fanpage, co dajmy na to - Metallica. Ta bliska interakcja z miłośnikami naszej twórczości to na pewno jeden z większych plusów grania w XXI wieku i zdecydowany plus w stosunku do relacji muzyk – fan z poprzedniej epoki.

Nie jest to tylko moja opinia, często podkreślają to znane postacie ze świata show biznesu, takie, jak np. Nikki Sixx - basista i współzałożyciel legendarnego Motley Crue, a obecnie równie ceniony dziennikarz muzyczny. Wielu gości, zaproszonych przez niego do udziału w audycji którą prowadził (gorąco polecam – całość do znalezienia na YouTube), podkreśla, że bezpośrednia styczność z fanami to coś, czego bardzo brakowało im w poprzedniej epoce, gdzie często artyści prowadzili mocno odrealnione życie.

Jest tak dobrze czy tak źle?

No właśnie, podsumowując całą tę dyskusję, jak to jest z tym współczesnym rynkiem muzycznym? Myślę, że jest tak, jak chcemy by było. Jeśli ktoś jest z natury malkontentem, to będzie narzekał, że ciężko, że konkurencja, że nikt nie inwestuje w zespoły, że płyty się nie sprzedają itp. No cóż, można tak podejść do tematu, tylko czy to coś zmieni? O wiele lepiej jest starać się dostrzec zalety, jakie oferuje nam współczesna technika i media społecznościowe - nieograniczony dostęp do potencjalnych fanów oraz tańszy i bardziej konkurencyjny rynek studiów nagraniowych. A to wszystko na naszych zasadach!

[img:4]

Oczywiście, wymaga to pewnego wkładu finansowego, ale tak jak z biznesem, nie osiągnie się sukcesu bez inwestycji, a sukces odniesiony własnymi środkami i własną pracą smakuje zawsze najlepiej. W języku polskim funkcjonuje pewne pragmatyczne powiedzenie – „kijem Wisły nie zawrócisz”. Jest w tym sporo prawdy. Można więc żyć w iluzji i czekać na coś, co nigdy nie nadejdzie albo zakasać rękawy i wykorzystać sytuacje, jakie daje nam współczesny świat. Oczywiście, wymaga to poświęcenia czasu i ciągłego samorozwoju, ale współczesny muzyk to nie tylko ktoś, kto umie grać na instrumencie czy śpiewać. Współczesny muzyk to również osoba potrafiąca wykorzystać narzędzia, które dają nam media społecznościowe, osoba niezależna i niebojąca się podjąć ryzyka - i tego kursu się trzymajmy!

 

Pozostałe poradniki
Co się liczy w 2024? Zestawienie procesorów gitarowych Używasz modelera i zastanawiasz się, czy twój sprzęt dalej „daje radę”? A może chcesz zrobić pierwszy krok w stronę świata cyfry i nie wiesz od czego warto zacząć? Zapraszamy do zapoznania się z zestawieniem procesorów gitarowych, które...
Free VST! Darmowe wtyczki dla gitarzystów W niniejszym poradniku postaramy się zagłębić w świat darmowych wtyczek – bo darmowy już dawno przestał oznaczać byle jaki. Postarajmy się zadać sobie pytanie, jakie pluginy potrzebne są gitarzyście i co oferują.
Jak ugryźć cyfrę? Stosowanie procesorów na żywo Z całą pewnością procesory gitarowe zrewolucjonizowały sposób w jaki patrzymy na nagrywanie gitary. Nie da się również zaprzeczyć, że te małe cyfrowe skrzynki są coraz mocniej obecne na scenach, zarówno tych dużych, średnich jak i...
PORADNIK: Nagłośnienie gitary od podstaw. Co na początek? Zaczynasz przygodę z gitarą elektryczna? A może już grasz, ale „na sucho”, a wiesz, że trzeba w jakiś sposób instrument ten nagłośnić? Spróbuję Wam przybliżyć kilka podstawowych sposobów, które możecie użyć w domu lub w warunkach próby,...
Po co komu lutnik we współczesnym świecie? Lutnik – magiczne słowo od wieków rozpalające wyobraźnię muzyków na całym świecie. Ale jak ta profesja odnajduje się w XXI wieku ? Czy w  dobie tutoriali na YouTubie i setek firm oferujących każdy możliwy instrument profesja ta  ma...
Jaki wzmacniacz do gitary akustycznej? (porady eksperta) W tym odcinku doradzamy na co zwrócić uwagę przy wyborze wzmacniacza do gitary akustycznej. Ba! Czy w ogóle nam jest on potrzebny? O poradę zwróciliśmy się do naszego wieloletniego eksperta w dziedzinie gitar. Zapraszamy