Purpurowe potwory, czyli test monitorów PSI Audio A21-M

Artur Lutyński 23 lutego 2011, 00:00 DynaBit
PSI Audio 7 500zł
  • Bardzo solidna konstrukcja
  • Atrakcyjny design
  • Bardzo dobre brzmienie
  • Spójny dźwięk, bez wrażenia "odklejania" pasma
  • Stabilne i precyzyjne dolne pasmo
  • Pracaz PSI nie męczy słuchu
  • Łatwa i precyzyjna praca w panoramie
  • Nie koloryzują
  • Brak instrukcji i przewodu zasilającego
„Wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku”, mawiała swego czasu moja nauczycielka matematyki, która nad wyraz szanowała sobie precyzję, ład i logikę. Dzisiaj po wielu latach (bo szkołę skończyłem wieki temu) jej przysłowie przypomniało mi się w kontekście testu aktywnych monitorów studyjnych, szwajcarskiej firmy PSI Audio. Szwajcarska precyzja – czy to wyświechtany frazes czy też powiedzenie, które sprawdzi się w kontekście produktu PSI Audio? Przekonamy się o tym w niniejszym teście.

[img:1:L] Z pewnością dla większości z Was marka PSI Audio będzie mało lub nawet w ogóle nieznana. Powiem szczerze, że ja również nigdy wcześniej nie słyszałem o tym producencie, pomimo iż PSI Audio powstała w 1975 roku. Przez ten czas firma produkowała pod inną nazwą (Relec SA) dla Studera (monitory A1, A3 i A5) i dla paru innych znanych marek ale dopiero niedawno powróciła do pierwotnej nazwy PSI Audio, stąd można myśleć, że szwajcarski producent jest nowym graczem wśród producentów monitorów studyjnych.

Zasięgnąłem języka tu i ówdzie, i dowiedziałem paru ciekawych rzeczy o PSI Audio. Główna siedziba firmy znajduje się na północnym zachodzie Szwajcarii w malowniczej miejscowości Yverdon, w pobliżu jeziora Neuchatel. Okolica ta znana jest ze wspaniałego uzdrowiska posiadającego lecznicze wody mineralne. W głównej siedzibie znajduje się centrum dystrybucji, biuro projektowe, montownia i wielka komora bezechowa o kubaturze 150 metrów sześciennych. Obudowy monitorów powstają w miejscowości St. Croix oddalonej o 20km Yverdon, gdzie następuje ich montaż oraz lakierowanie. Większość podzespołów używanych do produkcji monitorów produkowanych jest od podstaw w firmie.

Na stronie producenta znaleźć można hasło reklamowe „More than a black box” (więcej niż czarna skrzynka) – ubawiło mnie to setnie. Już widzę, jak kolejni producenci napiszą „More than a purple box”

Przejdźmy do meritum sprawy, czyli do testu aktywnych monitorów studyjnych A21-M

Solidne kartony, dobrze zapakowany sprzęt, to świetnie wróży na początek testu. Szybka akcja i monitory stoją na statywach. Są ciężkie bo ważą blisko 13 kilo, są duże więc będą miały czym „oddychać” Chciałoby się powiedzieć z amerykańskiego WOW! Te kolumienki wyglądają bosko, ich purpurowy kolor idealnie pasuje do wnętrza mojego studia (zbliżony kolor ścian) Moment euforii przerwany został w dosyć brutalny sposób. Producent lub ktoś, kto testował te monitory przede mną, nie włożył kabli zasilających, które są niezbędne do uruchomienia aktywnych monitorów. Minus zapamiętany.

Zanim włączę sprzęt obowiązkowy rzut oka na instrukcję, której….. nie ma.
W takim razie Internet musi przyjść z pomocą. Na stronie producenta manual jest dostępny.
Dodatkowo wydrukowałem broszurę z parametrami niniejszego zestawu głośnikowego.

[img:2:R]Kolumny A21-M to zestaw monitorów do odsłuchu stereo bliskiego pola, ale mogą również pracować w systemach wielokanałowych. Są to kolumny aktywne, dwudrożne, otwarte, typu bass-reflex, z otworem stratnym o przekroju prostokątnym. Producent deklaruje na karcie sprzętu wysoką skutecznością SPL (119db SPL para) i pasmo przenoszenia od 38 do 23,000 Hz. (nareszcie jakieś prawdziwe dane) Charakterystyka przenoszenia wygląda bardzo obiecująco – bardzo liniowo.

Wzmacniacz kolumn z serii A21-M oparty jest na konstrukcji typu Bi-amp z rozbudowanym torem optymalizacji charakterystyki fazowej sygnału oraz układem automatycznej kompensacji chwilowych zmian impedancji przetworników. Monitory pracują na dwóch głośnikach: wysokotonowy produkowany w laboratoryjnych warunkach przez PSI Audio oraz niskotonowy robiony przez firmę AUDAX według specjalnych zaleceń PSI. Wysokotonowy przetwornik wykonany jest między innymi z tkaninowej kopułki o średnicy 20 milimetrów. Woofer zaś ma średnicę 170 milimetrów. Tutaj warto wspomnieć iż w komorze bezechowej firmy PSI Audio oprócz prac badawczych, kontrolowane są wszystkie wyprodukowane monitory opuszczające linię produkcyjną, co rzuca pozytywne światło na szwajcarską precyzję.

Kolumny wyposażone są w gniazdo wejściowe XLR, filtr górnoprzepustowy 70Hz z płynną regulacją poziomu tłumienia, oraz tłumik poziomu sygnału o zakresie regulacji od 0 do -20dB. W tym momencie wypada wspomnieć, że testowane kolumny wyposażone są w 3 innowatorskie technologie: AOI (Adaptive Output Impedance), CPR (Compensated Phase Response) oraz PSC (Phantom Standby Control) I tak AOI to system korygujący impedancję wyjściową źródła w ten sposób by zmieniła się ona wprost proporcjonalnie do zmian impedancji obciążenia. Dzięki temu monitory są w stanie przetwarzać sygnały o charakterystyce prostokątnej, bez rozmywania stromych zboczy narastających i opadających. CPR to układ zwrotnic, które mają zaimplementowane system niwelujące przesunięcia fazowe. Dzięki temu dźwięk jest spójniejszy i nie ma wrażenia odklejania się niektórych pasm. Na koniec PSC to układ pozwalający na zdalne przełączanie monitorów w tryb standby.

Obudowy A21-M wykonane są z twardego MDF’u, a pokryte są bardzo ładnym lakierem o intrygującym kolorze purpury. Lakier przywodzi mi na myśl (oczywiście nie z powodu koloru, a struktury) wykończenia kolumn estradowych. Na froncie monitorów znajdziemy również diodę LED która sygnalizuje dwa stany pracy – gdy świeci na zielono jest to sygnał, że głośniki są gotowe do pracy, gdy dioda zaświeci na czerwono oznacza to załączenie limitera lub w gorszym przypadku przegrzanie końcówki.

Czas najwyższy na pracę

To, że monitory PSI Audio cieszą oko już pisałem, ale to, że są również „miodem na uszy” muszę napisać właśnie teraz. Do testu monitorów podszedłem dwufazowo. W pierwsze fazie pozwoliłem sobie odsłuchać gotowe nagrania moich ulubionych płyt, w drugiej zaś po prostu potraktowałem je jako woły robocze i zaprzęgłem je do codziennej pracy nad miksem rockowego zespołu, który obecnie robił w Black Cat Studio swoje nagranie.

[img:3]

Słuchałem muzyki różnej. Od ciężkiego rocka po muzykę symfoniczną. RATM, Porcupine Tree, Prince, Foo Fighters, Jamiroquai, Miles Davis, Dire Straits, The Mars Volta , Bee Gees, Bob Marley, Bethoven, Mozart – wszystko brzmiało świetnie. Wprost nie mogłem oderwać się od słuchania. Ale, żeby nie było tak różowo dodam iż przez pierwsze dwie płyty miałem wrażenie zbyt uwypuklonego niskiego pasma. Czasami nawet potrafiło zadudnić. Krótka zabawa z trymerem ROLL OFF wyklarował całą sytuację. Już po chwili miałem pełne szerokie pasmo nie zamulone niczym niepotrzebnym. Środek okazał się być bardzo wyrównany i zrównoważony. Środkowe pasmo z klarowną górką stworzyły bardzo precyzyjny tandem. Całości dopełniał stabilny i przyjemnie mruczący dół. Niskie pasmo jak się okazało było naprawdę silną stroną kolumn. Kilka godzin spędzonych na wysłuchaniu wspomnianych wyżej wykonawców minęło mi niezwykle szybko. Najważniejszą i jak dla mnie priorytetową kwestią był stan moich uszu i ogólnego samopoczucia. Na niejednym zestawie monitorów studyjnych (np. NS10 Yamahy) po odsłuchaniu takiej dawki muzyki czułbym się zmęczony ale na A21-M taki stan nie miał miejsca. Tak zrównoważone pasmo nie sprawiło bym męczył się wsłuchiwaniem w którąkolwiek z płyt.

Na kolejny dzień przewidziałem miks rockowego kwartetu na testowanych kolumnach. Gęsty aranż i skomplikowane podziały rytmiczne, oraz fakt iż nie jestem aż tak dobrze osłuchany z A21-M nastrajały mnie raczej pesymistycznie do wykonywanego dzieła. Pierwsza godzina pracy zweryfikowała sporo w temacie mojej niepewności. Okazało się, że na tak prawdziwych odsłuchach kręci się lepiej niż na moich Genelecach na których zazwyczaj miałem problem z niskim pasmem i z reguły musiałem go korygować po odsłuchaniu na innych urządzeniach. PSI Audio okazały się bardzo ciekawe pod względem budowania przestrzeni w miksie. Niezwykle łatwo i precyzyjnie mogłem umiejscawiać poszczególne partie instrumentów w panoramie. W pewnym momencie miałem wręcz wrażenie, że dźwięk dobiegający z A21-M jest jakby niczym nie zmącony, nagrane wcześniej instrumenty nie były przekolorowane, takie jakby bliższe oryginałowi. Oczywiście są to subiektywne odczucia, ale jak inaczej ocenić działanie monitora odsłuchowego jak nie przez pryzmat własnych wrażeń.



Kolejnym ciekawym spostrzeżeniem podczas pracy z miksem była myśl, że nawet gdybym kiedykolwiek używał tych głośników w moim pomieszczeniu to nigdy nie pomyślałbym o zakupie dodatkowego subwoofera gdyż precyzja w basie jest ogromnym atutem tego zestawu. Co więcej z początku miałem wrażenie, że bass-reflex znany z tańszych, domowych systemów kolumnowych nie jest w stanie zaoferować niczego ciekawego, okazało się, że bardzo się myliłem.

Ważnym wnioskiem z pracy był fakt, iż głośniki równie skutecznie pracują ustawione cicho jak i bardzo głośno. Nie wiem w jaki sposób konstruktorom z PSI Audio udało uzyskać się taki efekt, ale nawet przy bardzo cichym odsłuchu wciąż perfekcyjnie słyszałem wszystkie elementy miksu i proszę mi wierzyć nie była to moja projekcja. Tak samo gdy chciałem odsłuchać gotowy miks naprawdę głośno, nic nie krztusiło się i nie wybijało ponad resztę instrumentów.
 
Miks, nad którym pracowałem skończyłem na ustalony czas i nie było potrzeby nic poprawiać. Zarówno ja jak i klienci byliśmy bardzo zadowoleni z uzyskanego efektu końcowego.
 

 
Podsumowanie

Po raz pierwszy podczas pisania testów nie sprawdziłem jednej istotnej rzeczy o której zawsze nadmieniam w podsumowaniu testu. Mam tutaj na myśli cenę. Prawdę mówiąc przyjąłem założenie, że skoro A21-M są tak fajnymi monitorami, a do tego produkowane są w pełni w Szwajcarii (a każdy z nas wie ile kosztują markowe szwajcarskie zegarki) przez precyzyjnych Szwajcarów to ich cena musi być kosmicznie wysoka. Nie chcę psuć sobie dobrego zdania o tych monitorach, uważam jednak, że ich cena powinna plasować się w okolicach 10 tysięcy złotych za parę. Jeżeli są tańsze to pełen sukces, jeżeli zaś są zdecydowanie droższe, to i tak warto w nie zainwestować :)

Reasumując – polecam, bo precyzja wykonania, precyzja brzmienia, a do tego fajny i oryginalny wygląd są wielkim atutem szwajcarskiego produktu ze stajni PSI Audio. A na brak kabelków zasilających oraz instrukcji obsługi można przymknąć oko ;)

 

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Cameo PIXBAR 400 G2 - Opinia użytkownika Katalog urządzeń oświetleniowych rozmaitego rodzaju, z logo Cameo „na masce”, ulega ustawicznemu poszerzaniu, zaś one same to rozwiązania wysoce zaawansowane, oferujące wysokie parametry i jakość. W tym materiale zwrócimy się ku jednej z...
Test interfejsu audio Focusrite Scarlett 2i2 4th gen W świecie profesjonalnego nagrywania i produkcji dźwięku, jakość i niezawodność interfejsu audio ma kluczowe znaczenie. Dlatego nie bez powodu firma Focusrite stała się jednym z najbardziej uznanych producentów w tej dziedzinie. Ich... Test bezprzewodowego zestawu RODE RODELink Filmmaker Rode to jedna z moich ulubionych marek. W skrócie: bardzo dobre przełożenie jakości do ceny. Poza tym filmowcy mogą czuć się szczególnie rozpieszczani przez tą australijską firmę. Wspomnijmy o takich produktach, jak...
Test miksera cyfrowego Tascam Sonicview 16 Tascam postanowił również zawalczyć o swój kawałek tortu w dziedzinie cyfrowych mikserów audio, prezentując wiosną tego roku konsolety Sonicview. Zapraszamy do praktycznego testu i poznanie opinii realizatora dźwięku
Test systemu głośnikowego LD Systems MAUI 28 G3 LD SYstems MAUI 28 G3 jest prawdziwym wielofunkcyjnym, a przy tym stosunkowo kompaktowym systemem nagłośnieniowym dla DJ-ów, zespołów, klubów, małych firm nagłośnieniowych. Aktywna kolumna wraz z subwooferem