Roland FP50: Rewelacyjne pianino do domu i na scenę

Adrian "Adrian4u" Chryk 26 września 2013, 13:54 Roland Polska Sp. z o.o.
Roland FP505.900 zł
  • Doskonałe wykonanie w każdym detalu
  • Świetna klawiatura
  • Niesamowite brzmienie fortepianów i bardzo dobre wszystkie inne brzmienia

Instrument muzyczny powinien być w każdym domu - to moje prywatne zdanie i nie musicie się z nim zgadzać, ale będę się go trzymał. Dlaczego o tym piszę? Bo instrument, który miałem przyjemność testować, nie dość, że sam w sobie jest bardzo interesujący, to wzbudził olbrzymie zainteresowanie wśród domowników i... dzieci mojego brata! Ale po kolei…

Roland FP50, bo o nim mowa, to rewelacyjne połączenie elektronicznego pianina, bogatego zbioru instrumentów - łącznie z fortepianami SuperNatural z prostym aranżerem. Wydaje się, że pomysł jest banalny, jednak jak dotąd mieliśmy albo bardzo profesjonalne, piękne i drogie instrumenty, albo nieco „napompowane” średniej jakości keyboardy. Tu producent rozwinął to co najlepsze jednocześnie rezygnując z tego co zbędne. I tak powstał instrument, który zachwyci nawet najbardziej wymagających: wizualnie - idealnie wpasuje się w każde wnętrze, muzycznie - zadziwi niejednego profesjonalistę, a „osobowościowo” - stanie się centrum wspólnej rozrywki - w domu, szkole, salce muzycznej, na próbach czy w jazz-cafe... Ale także i na scenie!

Dzisiejszy test postanowiłem napisać nie z punktu widzenia zawodowego muzyka (no dobrze, nie do końca), ale - właśnie z punktu widzenia osoby, która wreszcie kupuje instrument do domu, klubu, sali prób (czy salki parafialnej) czy do szkoły. Dlatego też, opis instrumentu i jego funkcjonalności podzieliłem na kilka części, logicznie wynikających z „procesu”: sklep-transport-składanie-scena.

 

Część 1: Rozpakowujemy i składamy „prezenty”

Ponieważ oprócz samego instrumentu dystrybutor podesłał również „statyw” do kompletu (a właściwie nogi), otrzymałem dwie sporawe paczki. W pierwszej - oczywiście sam instrument, podstawka do nut, zasilacz, profesjonalny pedał sustain; w drugiej podstawa, śruby i klucz do montażu, a także... wieszak na słuchawki - małe a cieszy. Dodatkowo otrzymałem też „kluczyk” USB, o którym później. Jeśliby ktoś chciał przewieźć instrument ze sklepu do domu własnym samochodem - da się to zrobić, bo paczki wcale nie są jakieś olbrzymie - jedynie nieco ciężkie.

 

[img:12]

[img:13]

 

Proces „montażu” jest wyjątkowo prosty i wystarczy jedna sprytna osoba. Podstawa to dwie nogi i montowana na 4 wkręty poprzeczka, na podstawę stawiamy instrument i mocujemy do podstawy 4 śrubami z wygodnymi główkami. Przy okazji - jest też podstawa metalowa - idealnie nadaje się do minimalistycznych wnętrz czy na scenę. Niestety - podstawy trzeba dokupić osobno - z jednej strony OK, bo możemy wybrać, z drugiej - instrument sam w sobie tani nie jest, więc „nogi” mogłyby być jako gratis. Cieszy mnie za to pedał sustain - bo nie jest to jakaś taniocha za 20 złotych, ale profesjonalny i dobrze wykonany kontroler, który w sklepie kosztowałby dobre 200 złotych. No ale co Roland to Roland - od tej firmy oczekujemy najlepszego i dostajemy najlepsze.

 

Część 2: Wrażenia wizualne

Roland FP50 to po prostu piękny instrument. Jak widzicie na zdjęciach, dystrybutor znowu uraczył mnie wersją białą, a dokładniej delikatne ecru, za co jestem zobowiązany - jakoś ten kolor Rolandowi się wyjątkowo udał i dodaje lekkości instrumentowi.

 

[img:2]

 

Lakier jest równiusieńki, delikatnie matowy, wszelkie detale wykonane są idealnie. Spasowanie, obróbka, dodatki - wszystko na najwyższym poziomie. We wgłębieniu które biegnie przez cały górny panel umieszczono śliczne, „kryształowe” przyciski, czytelny (choć mały) LCD i… tyle. Wszystko co potrzebne bez nadmiernego przeładowania - skromnie, ale elegancko. Do tego pod kolor nogi w drewnopodobnym wykończeniu - całość prezentuje się wyśmienicie!

Sama klawiatura jest równie fajna - wszystkie klawisze są lekko „matowe”, przyjemne w dotyku i precyzyjne w działaniu. Naprawdę nie można chcieć więcej.

 

Część 3: Połączenia

Roland FP50 udostępnia wszelkiej maści połączenia na tylnej ścianie instrumentu. Mamy więc standardowe MIDI, gniazda na „fortepianowy” zestaw trzech pedałów nożnych, stereofoniczne wyjścia na nagłośnienie (zrealizowane na gniazdach Jack ¼”) i wejście na zewnętrzne źródło dźwięku - np. mp3-player - w postaci gniazdka „mały Jack”. Na froncie urządzenia, w lewym rogu znajduje się gniazdo słuchawek.

 

[img:3]

 

Tylny panel to jeszcze głośniki i gniazdko USB, przy którym się chwilę zatrzymam. Jak widać na zdjęciach - jest to gniazdko typu „A”, a więc płaskie. Służy ono nie tylko do wpięcia pendrive z plikami MIDI czy WAV do „wspólnego” grania (tak, Roland FP50 ma również funkcję odtwarzacza!), ale też na pendrive możemy nagrać nasze wyczyny - by się pochwalić przed innymi, lub by móc później przetrenować te mniej udane części „wykonu”.

Dodatkowa funkcja tego gniazda ujawnia się po dokupieniu opcjonalnego adaptera WiFi - dzięki niemu przyłączamy naszego Rolanda do domowej sieci (czy jakiejkolwiek innej) tworząc BEZPRZEWODOWE połączenie audio i MIDI. Do tego wystarczy powiedzmy iPad i mamy prawdziwe centrum rozrywki - w dodatku bez zbędnych kabelków! Umożliwia to system Roland Wireless Connect (z powodzeniem stosowany w innych instrumentach firmy Roland) i aplikacja AirPerformer, którą możemy za darmo pobrać na iPhone, iPod Touch czy iPada.

 

[img:8]

 

Część 4: Przyciski i guziczki

I tu zacznę od opisu panelu głównego naszego Rolanda. Właściwie do wszystkich istotnych funkcji mamy dostęp prosto spod przycisków - co prawda powtórzę to, co widzicie na zdjęciach, ale postaram się rozwinąć opis…

 

  • Włącznik, VOL - mam nadzieję, że nie muszę opisywać? Działają, działają dobrze i pewnie i to powinno wystarczyć.
  • Balance (Backing / Keyboard) - te dwa przyciski odpowiadają za balans (natężenie głośności) pomiędzy barwą, którą gramy, a akompaniamentem.
  • REC - proste jak słońce - klikamy i już wszystko, co zagrasz nagrywa się na podpięty pendrive.
  • Backing (Song / Rythm) - tymi przyciskami wybieramy pomiędzy wpisanymi w pamięć instrumentu (lub zapisanymi na pendrive) utworami lub akompaniamentami, z którymi będziemy grać. O ile standardowe „podkłady” to evergreeny i klasyka (fajnie), ale akompaniamenty są już naprawdę różnorodne i jest z czego wybierać. Część z nich jest zainspirowana znanymi piosenkami, ale nie traktuję tego jako minus - bo same akompaniamenty są zrobione bardzo dobrze, a inspiracje - również wskazane.
  • Variation, intro, ending - standardowe wyposażenie każdego aranżera. Przełączamy między podstawową wersją akompaniamentu i jej wariacją (z automatycznymi przebitkami), włączamy i zatrzymujemy akompaniament… druga funkcja tych przycisków to transport - start / stop i przewijanie utworów.
  • Tempo, metronome - po prostu - szybciej / wolniej, włączanie / wyłączanie i ustalanie metrum metronomu.
  • Wyświetlacz - w prawdzie jest mały, ale za to czytelny. Wszystkie informacje znajdują się właśnie na nim, znacznie też ułatwia (jest nieodzowny) przy poruszaniu się po menu. Tylko w jednym momencie gorąco pragnąłbym łatwiejszej obsługi i większego wyświetlacza - przy wklepywaniu klucza WPS, by połączyć FP50 bezprzewodowo z siecią.
  • + / - - dwa przyciski funkcyjne od wszystkiego - nimi przeskakujemy pomiędzy barwami, piosenkami i akompaniamentami, nimi też zmieniamy wartości parametrów w ustawieniach instrumentu.
  • Tone - to nic innego tylko przyciski do wyboru brzmienia lub brzmień. Te cztery przyciski dają dostęp do brzmień Rolanda, w tym rewelacyjnych barw SuperNatural. Fajna rzecz to możliwość grania dwiema barwami na raz - z podziałem klawiatury (i do tego służy przycisk SPLIT) lub na raz - w warstwach. W tym drugim przypadku wybieramy barwę główną (np. Piano), potem naciskamy na raz przycisk kategorii pierwszej barwy i drugiej, którą chcemy dodać, a następnie wybieramy drugą barwę. Później możemy dopasować balans głośności między nimi.
  • Split - dzielimy klawiaturę na strefy, np. żeby lewą ręką grać partie basu a prawą - piana, stringów czy syntezatora.
  • Transpose - to transpozycja, czyli „przestrojenie” naszego instrumentu - instrument możemy przestrajać o półtony w górę i w dół, np. gdy jeszcze nie umiemy grać na „czarnych”, a wokalista wymaga odpowiedniej tonacji. Razem z przyciskiem Split dają dostęp do zmian rejestrów instrumentu, ale przyznam się szczerze - jakoś nie było mi to do szczęścia potrzebne?

 

[img:4]

 

Właściwie cała instrukcja obsługi mogłaby wyglądać jak opis powyżej, ale ponieważ mamy też kilka zaawansowanych ustawień i funkcji, które w dodatku są przydatne (jak dynamika klawiatury, ustawienie klucza sieciowego itp), instrukcja jest nieco bardziej obszerna. Nie będę więc odbierał wam tej radości czytania manuala. Po prostu do funkcji ukrytych w menu nie będziemy zaglądać zbyt często, ustawimy je jeden raz i będzie spokój. Niemniej - z uwagi na mały wyświetlacz i minimalistyczne podejście do ilości przycisków - czeka nas odrobina zabawy.

 

Część 5: Plumkamy, gramy, muzykujemy, a sąsiedzi się zachwycają

...a przynajmniej dobrze by było, gdyby się zachwycali...

W skrócie - pierwsze wrażenia mogę opisać tak: siadam przy Rolandzie, włączam go i po pierwszym uderzeniu w klawisze znajduję się na podłodze, w stanie oszołomienia, które absolutnie nie chce minąć i tak nie do końca wiem co się dzieje i co przed chwilą słyszałem... Założę się że słuchaliście i dotykaliście wielu instrumentów. Świetnie. Roland FP50 zrewiduje wasz pogląd o tym jak instrument powinien brzmieć, zachowywać się i reagować na technikę gry. Tu nie chodzi już tylko o wygląd.

 

[img:5]

 

Siadam przy instrumencie - na pierwszy rzut oka - takim jak inne, a ten instrument - w mgnieniu oka - rzuca mnie na glebę. To JEST fortepian! Zamknij oczy, nie poczujesz różnicy! Wszystko to za sprawą dwóch najistotniejszych rzeczy: klawiatury i barw. Klawiatura to MAJSTERSZTYK - nareszcie Roland zaczął stosować swoje najlepsze klawiatury w „tańszych” instrumentach. To nic innego jak Ivory-G z wymykiem, bez aftertouch, ale ze świetną dynamiką i odskokiem klawiszy; reagująca idealnie zarówno na szybkie pasaże, leciutkie muskanie klawiszy czy potężne uderzenia przy okazji Blue Rhapsody.

Niezależnie od siły uderzenia mam pełną kontrolę nad dźwiękiem. Klawisze reagują tak, jak w prawdziwym fortepianie, palce się nie ślizgają i od pierwszego momentu granie to sama przyjemność. Oczywiście przeprowadziłem też testy porównawcze i na żywym organizmie, opiszę je za moment, bo teraz... Jak to gra? Napisałem - gleba. Tam się znalazłem ja i część konkurencji dla FP50. Technologia SuperNatural to starannie wybrane i zgrane instrumenty, odpowiednie programowanie, niewiarygodnie duża biblioteka brzmień - po to, by fortepian brzmiał jak fortepian, Rhodes jak Rhodes a „dx” iskrzyło od dołu do góry klawiatury.

 

[img:9]

 

Co to znaczy dla grającego i słuchacza? Przede wszystkim rewelacyjne fortepiany, pianina i pianina elektryczne, które świetnie wchodzą w miks albo wyjdą na pierwszy plan; tu nie znalazłem słabych brzmieniowo pozycji. Równie dobrze prezentują się inne instrumenty, a mamy ich całe bogactwo - od akustycznych po rasowe brzmienia znane z kultowych syntezatorów.

Głęboka i pełna barwa fortepianu to poezja. Mamy oczywiście odmiany „light” i skompresowane - do muzyki pop, są też fortepiany i pianina miękkie - balladowe i soulowe; nieco ciemniejsze, mniej spektakularne, ale właśnie takich potrzeba. Fani pianin elektrycznych znajdą tu wszystkie Fendery, Rhodesy i „DX-y”, są klawinety i spinety, świetnie prezentują się organy elektroniczne i piszczałkowe... Oczywiście jeśli chcesz zagrać motyw z „Jump” Van Halen czy zrobić oldschoolowy split: e-piano + analog bass - też będziesz mile zaskoczony. Warto tu wspomnieć, że niestety nie do wszystkich barw dostaniemy się od razu - większość tych „dodatkowych” jest ukryta w kategorii „OTHER”, a przewijanie jej jest nieco niewygodne; niemniej to co najważniejsze jest na wierzchu.

 

[img:6]

 

System dźwiękowy jest umieszczony na tylnej ścianie. Z jednej strony to rozumiem, zyskała na tym estetyka, ale z drugiej - jeśli ustawimy Rolanda przy ścianie, dźwięk będzie nieco stłumiony i barwy stracą ciut ze swojej świeżości. Nie jest to jakaś wada, bo sam system sprawuje się świetnie i Roland na pewno nie zniknie w jazz-klubie czy podczas jam session - nawet bez dodatkowego nagłośnienia. Moi sąsiedzi mogą coś o tym powiedzieć ;).

No i teraz kilka słów z zewnątrz. Kolega, profesjonalny muzyk i pedagog, wpadł do mnie na chwilę - spędził całe popołudnie - mieliśmy rozmawiać, tylko jakoś nie wyszło - wszystko „przez” FP50. Inny kolega - podobnie. Obaj zadali właściwie tylko dwa pytania - pierwsze o cenę, drugie - gdzie można kupić? Dzieci mojego brata nie zadawały takich pytań, za to niespełna 3-letni brzdąc udowodnił, że obsługa PF50 jest naprawdę dziecinnie prosta. Spędziliśmy dzień grając razem, bawiąc się i podśpiewując, oczywiście z przerwą na obiad i zabawy w ogrodzie. Sam też, zamiast w studyjku, siadywałem wieczorami w „salonie” przy Rolandzie i grając z akompaniamentem, komponując, pisząc szkice piosenek... Czy to wystarczy za rekomendację?

 

[img:7]

 

Część 6: Bezprzewodowy band, studio i scena

Roland wyposażył PF50 nie tylko w „supernaturalne” barwy pianin, organów i pobocznych, ale też w cały zestaw General MIDI i GS. Dzięki temu możemy wykorzystać Rolanda jako podstawę studia muzycznego, a akompaniamenty będą olbrzymim plusem dla każdego songwritera. Możemy poprzez MIDI czy bezprzewodowo odtwarzać całe aranżacje i do nich dogrywać partie solowe, możemy ćwiczyć grę, grać razem z ulubionymi przebojami czy tylko - puszczać muzykę przez głośniki Rolanda. Wszystko to dzięki „kluczykowi” USB, który podpinamy zamiast pendrive. Co prawda z uwagi na mały wyświetlacz konfiguracja zajmie kilka minut, ale całe szczęście jest to proces jednorazowy.

Ja doceniłem takie rozwiązanie, bo umożliwia bardzo dużo: w studio unikam plątaniny kabli, w domu / szkole / klubie / salce / koncercie / weselu / bez dodatkowych zabiegów wykorzystamy FP50 jako odtwarzacz audio, ale i jako odtwarzacz podkładów MIDI. Bezprzewodowo. Nasze występy - również bezprzewodowo - można zarejestrować - pisałem już o tym, jednak powtórzę, bo to bardzo przydatna funkcja... Nauczyciel może nagrać ćwiczenia ucznia, by ten mógł w domu je przesłuchać i jeszcze potrenować. Muzyk nagra wszystkie swoje pomysły, by nie uleciały... I choć sam kluczyk niestety trzeba dokupić osobno, to szczerze do tego zachęcam, bo użyteczność instrumentu dodatkowo wzrasta.

 

Część 7: pora na podsumowanie

Po raz kolejny Roland wypuścił na rynek bardzo udany produkt, adresowany właściwie do każdego, kto ma coś wspólnego z muzyką. Świetnie będzie prezentować się w domu, a dzięki akompaniamentom i możliwościom bezprzewodowym będzie prawdziwym centrum domowej rozrywki.

Doskonale sprawdzi się we wszelkiej maści szkołach muzycznych, na małych i średnich scenach (nawet bez dodatkowego nagłośnienia) czy w jazz-cafe. Zawodowi muzycy, dla których najistotniejsze jest brzmienie i feeling (i estetyka) będą mile zaskoczeni, a songwriterzy z przyjemnością będą spędzać czas przy PF50.

Ocena końcowa: [img:10] [img:10] [img:10] [img:10] [img:10]

 

 

Galeria zdjęć Roland FP50:

Gdzie kupić?

Dystrybucja w Polsce:

Roland Polska Sp. z o.o.

adres:
ul. Kąty Grodziskie 16B 03-289 Warszawa

Sklepy muzyczne > Roland rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Test keyboardu Medeli A1000 Klawiatur z technologią, która pozwala zastąpić zespół w pojedynkę, było już setki. Instrumenty tego typu wykrystalizowały przez lata pewne standardy, których wręcz oczekuje się, poszukując uniwersalnego sprzętu do oprawy muzycznej, przy...
Pianino cyfrowe Samick SDP-3300 Koreańska korporacja Samick Music Co. powstała w 1958 roku i od początku zajmuje się przede wszystkim produkcją akustycznych pianin i fortepianów. Współpracuje przy tym ze znanymi firmami jak chociażby Bechstein i Seiler. Paleta...
Klawiatura sterująca Roli Seaboard RISE 49 W mojej dotychczasowej muzycznej stajni, z instrumentów klawiszowych, na stałe zadomowiły się poczciwe Stage piano YAMAHA P 120, stacja robocza ROLAND FANTOM X6, lekki kaliber ROLAND Juno Di oraz akustyczne pianino...
Cyfrowe pianino Artesia DP-3 Dziś w moje ręce wpadło kolejne cyfrowe pianino. Tym razem jednak jest to produkt marki, która dopiero staje się popularna na naszym rynku. Mowa tutaj o firmie Artesia, która wchodzi w skład większej grupy...
Test stagepiana Dexibell VIVO S7 Z dużą ciekawością oczekiwałem tego instrumentu. Dexibell VIVO S7 kusił danymi technicznymi i rodzajem syntezy, a filmy z targów muzycznych podsycały apetyt. Nie chciałem chyba pisać o nim w konwencji typowego testu...