Test komba gitarowego Music Man 112 RD 50 - Ostatnie tchnienie Leo

Marcin Sobolewski 17 marca 2015, 16:00 Music Info
Music Man 112 RD 505.000 zł
  • Fantastyczny kanał czysty/bright
  • Klasyczny amerykański crunch na kanale przesterowanym
  • Lekki - łatwy w transporcie
  • Bardzo głośny (gdy nie gramy w domu)
  • Brak pętli efektów
  • Bardzo głośny (gdy gramy w domu)

Nie każdy wie o tym, ze znana z doskonałych gitar (serie StingRay, Silhouette czy Axis pewnie Czytelnikom coś mówią) kalifornijska firma Music Man 40 lat temu zajmowała się również produkcją wzmacniaczy gitarowych i basowych.

Nie każdy również wie o tym, że znany na całym świecie wynalazca i producent Leo Fender (zaryzykuję stwierdzenie, że każdy kto choć liznął świata gitar elektrycznych słyszał o Fenderze), po sprzedaży Fender Musical Instrument Corporation korporacji CBS, nie odszedł od stołów kreślarskich, nie zaprzestał projektowania, nie złożył broni. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia rozpoczął współpracę z niejakim Forrestem Whitem oraz Tomem Walkerem, i wkrótce potem w gorącym kalifornijskim słońcu wykiełkowała i urosła firma Music Man.

 

[img:1]

 

Produkcja gitar i wzmacniaczy odbywała się w dużej mierze ręcznie, należałoby zatem mówić raczej o manufakturze niż o fabryce. Jakkolwiek produkty firmy były udane, marka zdobywała popularność a znani gitarzyści nie szczędzili pochwał i pojawiali się w reklamach, sprzedaż była słaba. Kalifornijskie słońce okazało się zbyt silne i w pierwszej połowie lat 80-tych to, co wcześniej wykiełkowało - umarło śmiercią naturalną.

Jednak jak pisał poeta - "nie wszystek umrę", upadająca firma została przejęta przez znaną głównie z produkcji strun firmę Ernie Ball, jednak dział wzmacniaczy definitywnie zamknięto i skupiono się na produkcji gitar elektrycznych i basowych. Pozostały plany, schematy oraz setki czy może raczej tysiące wyprodukowanych egzemplarzy na rynku wtórnym.

 

[img:5]

 

I tak byłoby do dzisiaj, gdyby nie nagła decyzja Ernie Ball / Music Man o wznowieniu, po niemal 35 latach, produkcji wzmacniaczy wg oryginalnych planów. Sprawcą zamieszania jest niejaki Marco De Virgiliis (znany z firm DV Mark i MarkBass), który pewnego poranka wysłał maila do Sterlinga Balla, czy ów nie byłby przypadkiem zainteresowany reedycją dawnych serii. Okazało się, że iskra trafiła w spłonkę.

Ten przydługi - jak na test wzmacniacza - wstęp wydał mi się jednak niezbędny, by Czytelnik zrozumiał z jakim sprzętem mamy tu do czynienia. To nie jakaś garażowa produkcja z niewiadomokąd, to ostatnie wzmacniacze w których wielki Leo maczał palce.

 

Zobacz test video Music Man 112 RD 50:

 

Nowa-stara seria obejmuje dwa komba gitarowe, jedno basowe oraz zestawy head + paczka dla gitary oraz dla basu. Wzmacniacz który otrzymaliśmy do testów to model combo 112 RD 50, za nazwą stoi oczywiście jeden 12-calowy głośnik, 50 Wat mocy - a literki RD oznaczają odpowiednio Reverb i Distortion.

Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre - mamy czarny tolex na bokach, mamy srebrny "grill clotch" na głośniku, mamy metalowo-tolexowe logo firmy, mamy w końcu wzmacniacz który prezentuje się stylowo i wyglądem nawiązuje do klasycznych Fenderów z serii Blackface. W porównaniu do 112 RD 50 sprzed 35 lat można mówić o drobnych zmianach kosmetycznych, ale zauważą je tylko wnikliwi obserwatorzy. Jedyną zmianą którą zauważy każdy (o ile zajrzy do tyłu urządzenia) to zmieniony głośnik: zamiast oryginalnego ElectroVoice’a mamy nową konstrukcję firmy - a jakże - DV Mark. Co ciekawe w tym na wskroś vintage’owym wzmacniaczu zastosowano głośnik oparty na nowoczesnym magnesie neodymowym. Ten niespodziewany powiew świeżości daje też poczucie lekkości -  niespełna 12 kg wagi to naprawdę niewiele jak na 50 Wat lampowej mocy.

 

[img:2]

 

W przeciwieństwie do popularnego trendu wzorniczego - 112 RD 50 jest raczej wyższy niż szerszy, zaś przednią ścianę "ścięto" ku górze, dzięki czemu stojący na podłodze wzmacniacz nie gra bezpośrednio w nogi grającemu.

Panel przedni nie roi się od niespodzianek. Wzmacniacz posiada dwa kanały - kanał czysty i przesterowany. Oba posiadają pasywne, dwupasmowe korektory brzmienia, czyli gałki bass i treble. Jedno gniazdo input, pokrętło reverbu, trochę nietypowy jak na lampowy wzmacniacz włącznik sieciowy - brakuje bowiem drugiego przełącznika trybu stand-by - i to prawie cały panel przedni.

 

[img:3]

 

Miłym urozmaiceniem jest bowiem przełącznik normal/bright, działający w kanale czystym. Zasada działania jest taka sama jak w wielu konstrukcjach Fendera - "bright" rozjaśnia brzmienie, w połączeniu z singlami stratocastera czy tele uzyskamy klasyczną, fenderowską "szklankę". Klasyka gatunku na wyciągnięcie ręki. Jako osobnik wychowany na nagraniach Dire Straits poczułem nagłą chęć wtórowania Knopflerowi w jego poczynaniach. Jak zresztą sprawdziłem - Knopfler używał wzmacniaczy Music Man! Konkretnie w latach 1978-1984, konkretnie headu HD 130, również obecnie reaktywowanego.

Kanał przesterowany oznaczony jako "limiter", co dla wielu może stanowić zagadkę. Jak sądzę autorom chodziło o efekt limitera dynamiki, który towarzyszy przesterowaniu lampy elektronowej. Wszak przester to w zasadzie "ścięcie" wierzchołków sygnału poprzez podanie zbyt mocnego sygnału, a limiter to układ elektroniczny również obcinający wierzchołki sygnału, choć juz bez przesterowywania sygnału. W kanale czystym mamy ogromną dynamikę, zapewne autorom chodziło o wskazanie tej właśnie różnicy, przester rozpiętość dynamiczną sygnału radykalnie ogranicza.

 

[img:4]

 

Kiedy już przebrniemy przez rozgryzanie pochodzenia nazwy, możemy skupić się na brzmieniu. 112RD50 to wzmacniacz niskogainowy, a więc przester możliwy do uzyskania to raczej mocny amerykański crunch, metalowcy nie mają tu czego szukać. Inna sprawa - nie sądzę, że są "grupą docelową" tego Music Mana. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by między gitarę a wejście input wpiąć kostkę z serii distortion, by cieszyć się brzmieniami nadobfitującymi w składowe harmoniczne. O ile jednak tego nie zrobimy - na pokładzie mamy klasyczny lampowy overdrive, dobry do power chords, dobry do bluesowych, rockowych czy jazzowych partii solowych.

Gdyby zajrzeć do środka urządzenia - okazuje się, że w kanale czystym mamy do czynienia z konstrukcją hybrydową (tak tez było w oryginale w lat 70-tych) - na szczęście jest to "właściwa" hybryda, czyli sekcja przedwzmacniacza (a nie stopień mocy) oparta jest na tranzystorach. W latach 70-tych preampy oparte na wzmacniaczach operacyjnych (tzw. op-ampach) były nowością, obecnie to standard nad standardy. W kanale przesterowanym nie napotkamy już na niespodzianki - wykorzystano popularną lampę ECC83.

 

[img:6]

 

Wzmacniacz mocy to dwie tetrody 6L6, co podkreśla fenderowski charakter wzmacniacza, ponieważ Fender stosował (i nadal stosuje) te lampy w bardzo wielu znanych seriach wzmacniaczy. Kto nie wierzy - niech sprawdzi czym "napędzane" były choćby Bassman czy Twin.

Wrażenia z grania są więcej niż przyjemne. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu kanał czysty z włączonym brightem, czyli klasyka. Ładnie się wybija w miksie, nie jest za krzykliwy, doskonale współgra z jakimkolwiek efektem chorus. Kanał przesterowany również przypomina mi konstrukcje Fendera na których grałem (głównym punktem odniesienia był dla mnie Hot Rod Deluxe). Problem z testowaniem Music Mana w domu był taki, że już przy głośności 3/10 natężenie dźwięku przekraczało WAŻ (Współczynnik Akceptacji Żony). Mówiąc wprost wzmacniacz jest wyjątkowo głośny i nie nadaje się do gry w domu, ale jeśli wasz perkusista gra oporowo - Music Man pokaże mu jego miejsce w szeregu.

 

Próbka możliwości Music Man 112 RD 50:

 

Wzmacniacz wyposażono tez w pogłos sprężynowy oraz złącze do footswitcha, którego zadaniem jest zmiana kanałów. Panel tylny zawiera tez kilka wyjść na kolumny gitarowe o różnej impedancji. Nie przewidziano pętli efektów.

W prezentowanym nagraniu demo wszystkie ścieżki, również basowa, zostały nagrane przy użyciu Music Mana. Bas został nagrany na gitarze Washburn, przystawka bridge, na kanale czystym/normal, gitary w kanale czystym/bright, a w dalszej części na przesterowanym, z gainem odkręconym na 10/10.

 

Podsumowanie

Pomysł reedycji legendarnych wzmacniaczy uważam za strzał w dziesiątkę. Możliwość posiadania wzmacniacza z legendarnym logo Music Man na grillu wielu muzykom może się okazać więcej niż kusząca. Dlaczego? Choćby dlatego, że lista użytkowników oryginalnej serii sprzed 40 lat jest długa i obfituje w nazwiska takie jak Clapton, Knopfler, Chet Atkins, Jeff Beck, Joan Jett, a to nie są wcale zapomniane nazwiska. Zaś lista użytkowników instrumentów z logo Music Mana jest już szalenie imponująca. Zagraniczne fora internetowe pełne są zachwytów nad starymi wzmacniaczami, należy więc życzyć Music Manowi sukcesów w odbudowywaniu legendy.

Uważam, że Music Man nie jest wzmacniaczem uniwersalnym. Oczywiście można wpiąć multiefekt i próbować każdego brzmienia, jednak nie do tego ten wzmacniacz stworzono. Music Man jest raczej wzmacniaczem dla wybranych - dla wielbicieli klasycznych brzmień, dla muzyków świadomych tego co chcą grać i jak chcą brzmieć. Dla bluesmanów i jazzmanów, rockmanów i countrymanów, rockabilimanów i reggaemanów, folkmanów i popmanów.

Oraz dla wszystkich wielbicieli talentu, filozofii i dokonań pana Clarence’a Leo F.

 

Specyfikacja techniczna:

 
  • Wzmacniacz lampowy do gitary elektrycznej typu kombo
  • Moc: 50 W
  • Dwukanałowy:
     
    • Preamp Ch1 (Clean) Solid State
    • Preamp Ch2 (Limiter) 1 x ECC 83 (Gain) + Solid State
       
  • Lampy: 2 x 6L6
  • Korekcja:
     
    • Kanał 1: Normal/Bright - Volume - Treble - Bass
    • Kanał 2: Volume - Treble - Bass - Gain
       
  • Reverb sprężynowy
  • Głośnik: 1 x 12" DV Mark NEOCLASSIC
  • Impedancja: 8 Ω / 150 W
  • Footswitch: kanał, reverb
  • Wymiary (szer. x wys. x gł.): 45.6 x 52 x 25.4 cm
  • Waga: 11.9 kg

 

Gdzie kupić?

Music Man Music Man www.music-man.com

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Music Man rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Marcin Pendowski testuje nowe combo Laney'a Pozory czasami lubią mylić. Jeśli szukacie nowoczesnego comba do basu o tradycyjnej estetyce to nie mogliście lepiej trafić. Laney Dibeth DB200-210 pod pozorami klasycznej konstrukcji chowa szereg niezwykle nowoczesnych i funkcjonalnych...
VIDEO TEST: Wyjątkowa gitara basowa Sterling Stingray Ray 34 HH Czy budżetowa wersja ikonicznego basu musicman Stingray godna jest swojej nazwy? Marcin Pendowski zaprasza na video test absolutnej klasyki gatunku. Posłuchajcie jak instrument brzmi ten bas w rękach mistrza.
Budżetowy baryton dla każdego. Aria Pro II JET-B’tone jest z pewnością niezwykle ciekawym instrumentem w sektorze budżetowych gitar barytonowych. Gitara ta prezentuje się niezwykle elegancko, jest przy tym mądrze zaprojektowana i wygodna w grze. TEST
Testujemy trio od Walden Guitars Walden Guitars coraz mocniej zaznacza swoją pozycję na rynku gitar akustycznych. Tym razem do naszej redakcji trafiły trzy instrumenty tego producenta, które powinny zainteresować zarówno gitarzystów-amatorów, jak i zawodowców,...
Test gitary basowej Markbass JF1 Markbass to dobrze wszystkim znana włoska marka, która bardzo szybko zdobyła serca basistów na całym świecie żółto-czarnymi produktami służącymi do nagłaśniania tego, co tworzymy na naszych basówkach. Lista topowych artystów, którzy...
Test gitary akustycznej Washburn Bella Tono Washburn, amerykańska marka z tradycjami. Od 1883 roku obecna w świadomości muzyków. Pomimo wzlotów i upadków, wciąż obecna w muzyce folkowej, country, szeroko rozumianym rocku. Dziś bardziej znana z gitar elektrycznych, ale przecież...