TEST: DV Mark DV Little GH 250 & DV Little 250 M

Oba wzmacniacze to perełki w klasie małogabarytowych wzmacniaczy tranzystorowych! Tomasz Andrzejewski 13 marca 2017, 09:00 Konsbud Audio Sp. z o.o.
DV Mark DV Little GH 2501.650 zł
DV Mark DV Little 250 M1.650 zł

Firma DV Mark to gruby zawodnik, który coraz mocniej rozpycha się łokciami na rynku gitarowych wzmacniaczy, nie tylko ze względu na pozyskanych endorserów, jak Greg Howe, Frank Gambale i kilku innych, lecz - przede wszystkim - dzięki lekkim i wyjątkowo dobrze grającym konstrukcjom. Patrząc na rozwój firmy, nie da się ukryć, że jej biuro projektowe nie śpi, a wręcz małymi krokami walczy o jeszcze wyższą pozycję.

Dzięki dziś zaprezentowanym wzmacniaczom mają spore szanse na zaatakowanie najwyższego miejsca w swoim segmencie. W niniejszym teście "rozbierzemy" na części pierwsze dwa bardzo zbliżone do siebie wizualnie, ale bardzo różne brzmieniowo wzmacniacze - DV LITTLE GH 250 (Greg Howe) i  DV LITTLE 250 M (wersja Metal).

 

[img:1]

 

Oglądamy

Oba "maluszki" są niemal identyczne pod względem specyfikacji. Posiadają moc 250W przy 4ohm i 150W przy 8ohm, a dzięki tranzystorowym końcówkom mocy ważą zaledwie 2.6 kg! Nie jest to zwykła końcówka, a technologia zastrzeżona o nazwie MPT (Mark Proprietary Technology), która według producenta daje nam headroom znany z lampowych konstrukcji. Wymiary tej niewielkiej sześciokątnej bryły to 22.5 cm (szerokość) x 7.5 cm (wysokość) x 25 cm (długość). Można zauważyć, że jest to połowa szerokości wersji rackowej, a dzięki skrzydełkom montażowym, które można dokręcić do obudowy (nie ma ich w komplecie) łatwo zamontować oba wzmacniacze w case. Urządzenia posiadają dwa kanały (clean / lead) przełączane za pomocą małego switcha lub przełącznika nożnego.

Przedni panel w obu "maluszkach" jest bardzo przejrzysty. Znajdują się na nim (od lewej) dwa rzędy potencjometrów w kolejności GAIN, BASS, MID, HIGH, LEVEL oraz ogólny REVERB (tylko w prawej górnej części) przynależny do obu kanałów, a pod nim znajduje się gniazdo do podłączenia przełącznika nożnego, o którym wspominałem wcześniej.

W lewej górnej części znajduje się switch do przełączenia kanałów, a poniżej gniazdo input do podłączenia naszej gitary. Z prawej strony znajduje się duży przyjazny switch POWER. Dodam tylko, że panel przedni w obu urządzeniach różni się tylko grafiką i kolorem. Wersja GH (Greg Howe) posiada front w odcieniach koloru niebieskiego z prostą czytelną czcionką, natomiast "Metalowy" brat jest całkowicie czarny i posiada zgodne z przeznaczeniem logo, gdzie literka V w literach DV przypomina dłoń kościotrupa wskazująca gest znany z metalowych koncertów.

 

[img:2]

[img:3]

[img:5]

 

Na tylnej ściance znajduje się sporych rozmiarów wentylator, gniazdo kabla sieciowego, pod którym znajduje się bezpiecznik, dwa gniazda speaker out (na standardowy jack oraz typowe gniazdo kolumnowe), gniazda szeregowej pętli efektów oraz pre out ze switchem poziomu głośnoci -6db oraz 0db (pozycja neutralna). Wyjście pre out to bardzo dobra opcja kiedy chcemy ominąć końcówkę mocy i wykorzystać sam preamp. Może przydać się gdy chcemy nagrywać korzystając z  IR Cab (wave'ów nagranych kolumn gitarowych) lub przy używaniu np; końcówki lampowej. Testowałem oba sposoby i preampy zachowują się wzorowo.

 

Gramy

Porozmawiajmy teraz o brzmieniu. Na start poszedł niebieski "potworek"  DV LITTLE GH 250. Ustawiłem wszystkie potencjometry EQ na godzinę dwunastą by łatwiej usłyszeć  późniejsze niuanse. Kanał czysty zaskoczył mnie niesamowicie klarownym, pełnym harmonicznych brzmieniem. Czuć było prawdziwą "lampę" i to nie "tanią". Wszystkie pasma są bardzo równe i skutecznie reagują na kręcenie potencjometrami tymi w preampie, jak i w gitarze. Nie można powiedzieć, że czegoś tu brakuje.

 

[img:4]

 

Świetnie rozwiązany jest potencjometr "GAIN" gdyż na czystym kanale nie brudzi, ale dodaje headroom. Brzmienie staje się potężniejsze w odbiorze lecz jest nadal czyste. Bardzo podobnie zachowuje się kanał clean w wersji DV LITTLE 250 M. Miałem wrażenie, że jest nieco ciemniejszy, ale jeżeli chodzi o dynamikę odczucia były niemal identyczne.

Oba wzmacniacze spokojnie poradzą sobie z większością, o ile nie ze wszystkimi stylami muzycznymi. Bardzo dobrze reagują na artykulację i zewnętrzne pedały overdrive. Mam różne odczucia co do wzmacniaczy tranzystorowych, gdyż większość tanich konstrukcji fatalnie działała z zewnętrznymi "dopalaczami". Postanowiłem więc, że potraktuję obie konstrukcje BB Preampem z XOTICA. I tu niespodzianka. Reakcja na zewnętrzny przester wzorowa. Nie ma tu mowy o podbijaniu pasm, w które nie chcieliśmy ingerować, nic nie nachodzi na siebie ani się nie wznosi, czyste kanały współpracują z kostką, uzupełniając się wzajemnie. Za to ogromny plus.

Wracając do konstrukcji Grega Howe, przełączamy kanał na drive i tu dopiero zaczyna się zabawa. Sam artysta znany jest ze specyficznego soundu z podbitym środkiem w przesterowanych partiach i tak naprawdę tego się spodziewałem, ale tym razem zaskoczenie. Sygnowane konstrukcje z natury są mniej uniwersalne, jednak tutaj regulacja środkowego pasma jest bardzo neutralna, dzięki czemu spokojnie możemy zagrać od bluesa po hard rock.

Jako gitarzysta lubiący instrumentalne wariowanie po gryfie zwracam uwagę na to czy dźwięki "kleją się " do siebie. Wtedy łatwiej wyeksponować artykulację i brzmienie jest przyjemniejsze dla ucha. W wersji Grega słychać Grega, ale i Marshalla PLEXI. Moim zdaniem wszyscy fani tej legendarnej konstrukcji powinni przetestować Little GH 250 właśnie ze względu na podobieństwo do ojca wszystkich "klasyków".

 

Próbka możliwości DV Mark DV Little GH 250 & DV Little 250 M:

 

EQ działa tu również bardzo płynnie, słychać to w krańcowych położeniach wszystkich gałek. Po ruszeniu nimi pojedynczo odzywają się tylko te pasma, za które odpowiedzialna jest dana gałka, nie wchodząc sobie w paradę. Od godziny dziewiątej na potencjometrze GAIN dźwięk zaczyna się lekko łamać i przechodzi płynnie do samego końca przesterowania.

Nie uraczymy tutaj nieciekawej sytuacji, jak w niektórych wzmacniaczach, gdzie Gain działa do pewnego momentu, a potem i tak nie słychać różnicy. Tutaj wszystko jest dopracowane i nawet niewielkie ruchy mają ogromny wpływ na to co usłyszymy w głośniku lub odczujemy pod palcami. Im mocniej kręcimy potencjometrem  odpowiedzialnym za przester, tym bardziej lekko kompresuje się sound.

Dla mnie było to na plus, gdyż łatwiej można było "biegać" po gryfie i nie miało to wpływu na jakość samego brzmienia - był nadal pełen harmonicznych. Dodam jeszcze tylko, że kanał ten czyści się pięknie z gałki volume w gitarze i spokojnie tylko na jednym kanale bylibyśmy wstanie zagrać cały koncert, operując tylko gitarą. Ciekawie natomiast reaguje w obu wzmacniaczach REVERB.

Jest bardzo przestrzenny i klarowny. Odbicia do pewnego momentu grają na bardzo wysokim poziomie. Natomiast w skrajnej pozycji słychać jakby lekki chorus pomieszany z pogłosem typu "shim". Nie wiem czy to celowy zabieg do grania ambientowych tematów, lecz piszę o tym gdyż dla mnie było to nie do końca tym, co chciałbym w ambientowym reverbie usłyszeć.

Ale mamy do dyspozycji pętlę, więc czujmy się wolni, a co do ogólnej jakości reverbu dałbym mu 8/10 punktów. (10 to "Strymon" więc bądźcie wyrozumiali) tym bardziej, że dostajemy go w bonusie. Jeżeli chodzi o wersję GH to metalu na nim nie pogramy, ale od czego mamy kanał przesterowany w "metalowym maluszku"?

Zatem pierwsze spostrzeżenie, to sterylność i bardzo duży zakres gain. Spodziewałem się tego zanim podłączyłem wzmacniacz. Korekcja EQ pozawala uzyskać większość metalowych brzmień od trash po obecnie panujący djent. Sam kanał jest dość jasny i dobrze przebija się w miksie oraz nie "zamula" przy niskich rejestrach siedmiostrunowych gitar, co przy dzisiejszej tendencji do używania niskich strojów jest wręcz wymogiem. Należy pamiętać, że jest to ukierunkowany produkt w konkretny target i nie jest dla każdego. Polecę go gitarzystom grającym nowoczesne gatunki metalu. Jeżeli gracie czasem inne rodzaje muzyki to czysty kanał pozwoli bez problemu rozbudować wasze muzyczne kierunki.

 

Podsumowanie

Oba wzmacniacze to perełki w klasie małogabarytowych wzmacniaczy tranzystorowych. Oba też są bardzo różne i sprawdzą się w wielu gatunkach. Posiadają niesamowicie skuteczny kanał czysty, dobrze współpracujący z zewnętrznymi efektami a pętla efektów pozawala na profesjonalne użytkowanie na scenie i w studio. Również dzięki pętli mamy do dyspozycji 250W czystej mocy pod wszystkiego rodzaju symulatory i procesory efektów typu FRACTAL, LINE 6 Helix, HD, ATOMIC AMPLIFIRE czy efektów firmy BOSS. Polecam zaznajomić się z tymi "maleństwami" bo mają naprawdę wielkie możliwości i 250W muzyczne serca!

Wzmacniacze ogrywałem na kolumnie Dv Mark 2x12 z serii NEOCLASSIC, która dzięki neodymowym głośnikom waży zaledwie 12.4 kg. Same głośniki w paśmie przypominają znane nam konstrukcje Celestion Vintage 30, więc wrażenia z gry będą bardzo przejrzyste dla właścicieli kolumn z takimi głośnikami. Łatwiej również wyobrazić sobie, jak zabrzmi na głośnikach łagodniejszych jak Greanback. Do testu użyłem mikrofonu RODE (pojemność) oraz SHURE SM57. Wersję DV LITTLE GH 250 ograłem na gitarze ESP/E-II ST1 (typowy strat na trzech singlach DiMarzio HS-3) a wersję DV LITTLE 250 M  jak przystało na tego typu konstrukcję na siedmiostrunowej sygnaturowanej gitarze ESP/LTD BUZ-7 z przetwornikami Seymour Duncan Nazgul i Sentient. Zapraszam do odsłuchania próbek.

Gdzie kupić?

DV Mark DV Mark www.dvmark.it

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > DV Mark rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Marcin Pendowski testuje nowe combo Laney'a Pozory czasami lubią mylić. Jeśli szukacie nowoczesnego comba do basu o tradycyjnej estetyce to nie mogliście lepiej trafić. Laney Dibeth DB200-210 pod pozorami klasycznej konstrukcji chowa szereg niezwykle nowoczesnych i funkcjonalnych...
VIDEO TEST: Wyjątkowa gitara basowa Sterling Stingray Ray 34 HH Czy budżetowa wersja ikonicznego basu musicman Stingray godna jest swojej nazwy? Marcin Pendowski zaprasza na video test absolutnej klasyki gatunku. Posłuchajcie jak instrument brzmi ten bas w rękach mistrza.
Budżetowy baryton dla każdego. Aria Pro II JET-B’tone jest z pewnością niezwykle ciekawym instrumentem w sektorze budżetowych gitar barytonowych. Gitara ta prezentuje się niezwykle elegancko, jest przy tym mądrze zaprojektowana i wygodna w grze. TEST
Testujemy trio od Walden Guitars Walden Guitars coraz mocniej zaznacza swoją pozycję na rynku gitar akustycznych. Tym razem do naszej redakcji trafiły trzy instrumenty tego producenta, które powinny zainteresować zarówno gitarzystów-amatorów, jak i zawodowców,...
Test gitary basowej Markbass JF1 Markbass to dobrze wszystkim znana włoska marka, która bardzo szybko zdobyła serca basistów na całym świecie żółto-czarnymi produktami służącymi do nagłaśniania tego, co tworzymy na naszych basówkach. Lista topowych artystów, którzy...
Test gitary akustycznej Washburn Bella Tono Washburn, amerykańska marka z tradycjami. Od 1883 roku obecna w świadomości muzyków. Pomimo wzlotów i upadków, wciąż obecna w muzyce folkowej, country, szeroko rozumianym rocku. Dziś bardziej znana z gitar elektrycznych, ale przecież...