Życie składa się z illuminacji - wywiad z Lechem Janerką

Życie składa się z illuminacji - wywiad z Lechem Janerką

16 czerwca 2009, 22:58

Lech Janerka

Lech Janerka to jedna z ciekawszych postaci na polskiej scenie muzycznej. Nigdy nie pojawia się w świetle reflektorów, choć jak sam mówi „jedną nogą dosyć solidnie stoi w show biznesie”. Słychać o nim z rzadka, przy okazji zbliżających się koncertów lub premier nowych płyt. I to chyba dlatego jest postacią tak pożądaną i wyczekiwaną. Zadebiutował na festiwalu piosenki studenckiej, potem był Klaus Mitffoch. W 1986 roku nagrał najbardziej znany krążek „Historia podwodna”, z którego pochodzą takie alternatywne hiciory jak „Lola chce zmieniać świat”, „Konstytucje” czy „Niewole”. 

Nigdy nie był twórcą komercyjnym, co nie znaczy że nie odnosił sukcesów. W 2002 roku Lech Janerka podpisał kontrakt z wielkim koncernem płytowym, co sprawiło, że przez pewien czas było o nim głośniej niż zwykle. Ale problemy zdrowotne spowodowały, że na jakiś czas praktycznie zniknął z krajowej sceny muzycznej. Nie tak dawno kompozytor, tekściarz, wokalista i basista Lech Janerka powrócił do czynnego grania, dając m.in. rewelacyjny koncert w ramach festiwalu Podwodny Wrocław.

W 2005 roku w jednym z wywiadów powiedział Pan „jestem dość rozwydrzony”. Co to oznacza być rozwydrzonym w Pana przypadku?

Lech Janerka: W moim wypadku to rozwydrzenie polega na tym, że jedną nogą i to dosyć solidnie stoję w show biznesie, a drugą podpieram się o działania niezależne. I tak było od zawsze. Ja żyję z tego, dlatego że nagrywam płyty, gram koncerty a ludzie płacą pieniążki. Rozwydrzyła mnie publiczność, bo zaczynałem od tego że byłem jeszcze w czasach Klausa Mitffocha zespolistą z piwnicy, a grałem bo ludzie chcieli. Ja się do grania specjalnie nie paliłem, to było moje hobby. Właściwie dzięki publiczności zacząłem grać i zaczęło to być moim zawodem. No i tak to trwa, ku mojej radości, do dzisiaj. W praktyce oznacza to, że nie chodzę, nie załatwiam, nie mam managera, nie oddaje dema kiedy nagrywam płytę, pilnuje takiej niezależności a publiczność mnie w tym utwierdza. I to jest moje rozwydrzenie.
 
Powiedział Pan też, że nie czuje się artystą. To kim w takim razie kim czuje się Lech Janerka?
 
Pisałem o tym: nikim. Napisałem o tym piosenkę „Niki”. Ja nie wiem co to znaczy być artystą i jeśli ktoś o sobie, przedstawiając się, mówi że jest artystą, to jestem trochę przerażony bo jest to takie określenie, które powoduje presję. Oznacza, że jest się kimś nadprzyrodzonym, kimś innym niż wszyscy. A ja się nie czuję inny niż wszyscy.
 
Na jednym z większych portali przeczytać można pośród komentarzy typu „Janerka Tyś debeściak nad debeściaki!!!” także takie oto opinie i sformułowania „Janerka wrócił ze Stanów i wszędzie się pcha”. Co Pan robił w Stanach i dlaczego się Pan pcha?
 
W Stanach byłem w '88 roku i ta ocena jest albo bardzo mocno przedawniona, albo zupełnie nie na miejscu. Nie pcham się, jestem zapraszany. Nie mam menedżera, to menedżerowie się przepychają. Ja nie dzwonię po to żeby mieć koncert, tylko oni dzwonią do mnie.
 
Czy poza The Beatles są jeszcze jakieś inne zespoły, których Pan słucha?
 
Od wielu lat słucham muzyki bardzo niewnikliwie i bardzo rzadko wychodząc z założenia, że żeby opowiadać swoją bajkę nie trzeba znać innych bajek. Chociaż miałem taki okres w latach 80., że słuchałem bardzo dużo. W tej chwili raczej nie. Oczywiście z grubsza się orientuję, jak jest coś świetnego to znajomi przynoszą mówiąc że warto tego posłuchać, więc słucham.
 
Czego z takich świetnych rzeczy ostatnio Pan słuchał?
 
No jest tych zespołów kilka, od jakiegoś czasu coraz więcej sygnałów o nich dochodzi. Miałem świetny przegląd muzyki w zeszłym roku, kiedy to urządzono mi dwa benefisy na festiwalu piosenki studenckiej w Krakowie bo organizatorzy myśleli, że umarłem. Różni ludzie śpiewali wtedy moje piosenki. A w tym roku powtórzyło to Radio Wrocław. Przysłuchiwałem się tym wykonaniom i muszę powiedzieć, że bardzo podobało mi się Lao Che.
 
Było to 24 kwietnia br. w ramach akcji Nowe Brzmienie – Lech Janerka. Jak Pan ocenia to wydarzenia?
 
Pomysł fajny, gorzej z realizacją. Zgromadzenie bodajże dwunastu zespołów, które miały zagrać po dwa utwory na dosyć małej scenie, na której wymiany sprzętu dokonuje się po zagraniu tych dwóch piosenek to przedsięwzięcie karkołomne. Jeżeli chodzi o meritum to samo granie czyichś piosenek też jest karkołomne, więc ja jestem pełen podziwu i wdzięczności dla ludzi, którzy wykonywali moje utwory. Były zespoły, które się wywiązały z tego zadania śpiewająco, np. Czesław i jego wykonanie „Loli”. Wstrząsające! Podobało mi się też wykonanie zespołu Me Myself And I z Wrocławia, który przywiózł ze sobą tonę sprzętu i świetnie przetwarzał go na próbie. Na koncercie ten sprzęt zawiódł, zespół wpadł w panikę, ale zupełnie niepotrzebnie bo po kwadransie okazało się, że stając przed mikrofonem bez żadnego sprzętu też można wywołać dreszcze. Właściwie trzeba by wymienić wszystkich tych artystów: Hetane - taki młodociany zespół z Wrocławia, Kaśkę Nosowską z bandem, Staszka Soykę. To jest jedyny wykonawca, którego specjalnie zaprosiłem na ten koncert, bo ja nie miałem wpływu na dobór wykonawców, ale zawsze marzyłem o tym, żeby Staszek zagrał jakiś mój utwór. I zagrał wspaniale „Wieje”. Zazdroszczę mu tej umiejętności grania z drive'em na fortepianie.
 
Powiedział Pan też kiedyś, że „nie można zasklepiać się w tym co było kiedyś, że trzeba rozwijać swoją wrażliwość przyglądając się światu, który jest teraz". Co więc, poza obserwacją świata, rozwija Pana wrażliwość.
 
W tej chwili jestem w takiej fazie marazmu. Napisałem o tym piosenkę. Niespecjalnie się rozwijam z wielu powodów. Miałem dwuletnią pauzę ze względów zdrowotnych. Nie byłem w stanie grać, więc jak nie byłem w stanie grać to też nie komponowałem, nie pisałem nowych rzeczy. I właściwie się obijałem. Próbowałem wypełnić jakoś czas, uciekając od muzyki. Trochę czytałem, ale nie były to jakieś specjalnie ważne lektury. Jeżeli się zrobi pięć płyt, to zrobić szóstą nie jest żadną sztuką, trzeba tylko mieć dobry pretekst, znaleźć inspiracje. A tych inspiracji nie brakuje. Ja w tej chwili ograniczam ilość rzeczy, które robię, zresztą nigdy nie nagrywałem pięciu płyt rocznie. Ale ostatnio tak jakoś cedzę to, co robię. Chociaż nie tak dawno zdarzyło mi się napisać utwór dla Muzeum Powstania Warszawskiego do tekstu Tadeusza Gajcego. Dostałem taką propozycję po koncercie w Teatrze na Woli w Warszawie. Powstanie Warszawskie, wspomnienia o nim, lektura, filmy były czymś co mnie w jakiś tam sposób ukształtowało w młodości. No więc z wdzięczności za tę energię, jaką dało mi Powstanie napisałem taką krótką melodyjkę czy też melorecytację do utworu tego nieco zapomnianego poety. Ukaże się on na początku lipca na płycie wydawanej przez Muzeum. Oprócz tego numeru będą tam utwory Kazika, Hetane i innych zespołów, całej listy nie pamiętam.
 
Nie tak dawno mieliśmy w Polsce wybory do europarlamentu. Startował Pan?
 
Czy ja startowałem!? Nie. Ja się do polityki kompletnie nie nadaję. Czasami żartując mówię, że gdybym poświęcił ten czas który poświęciłem robiąc muzykę, na to żeby zostać politykiem to w tej chwili byłbym prezydentem Stanów Zjednoczonych (śmiech).
 
Ostatnia Pana płyta to „Plagiaty” z 2005 roku. Doszły mnie słuchy, że pracuje Pan i jesienią zamierza wydać nowy album. Co to będzie?
 
Wydać to za dużo powiedziane. Plany są o wiele skromniejsze. Ostatni koncert gram, o ile pamiętam, 25 sierpnia w Gdańsku i w tym roku już więcej koncertów grał nie będę. Jeśli po koncertach będę się dobrze czuł to wtedy siądę i zacznę gromadzić materiał na płytę. W tym roku na pewno nie wyjdzie, nie ma takiej możliwości. Jeżeli by wyszła na przyszłą jesień to by było idealnie, ale to nic pewnego. Ja bardzo wolno pracuję, nie śpieszy mi się. Banalnych piosenek można napisać w tydzień z piętnaście. Ale rzeczy, które ma się ochotę wykonać po raz drugi i bez rumieńca na twarzy można z nimi wyjść na scenę za dużo nie ma.
 
Muszę robić coś z nudów chociażby więc gram” - czy ta płyta powstanie więc z nudów, dla zabicia czasu czy też może z pobudek finansowych?
 
Nie. Moje życie składa się, w cudzysłowiu, z takich illuminacji, właściwie illuminacyjek. I te illuminacyjki czyli takie przekonanie że nagle mnie olśniło i coś tam ważnego zauważyłem o czym chciałby powiedzieć pielęgnuję w sobie. Ale chyba nie ma alternatywy. Czasami rzeczywistość mnie pozbawia takich złudzeń. Nie uważam, żeby to co robię było jakieś szczególne. Ale trochę pycha, trochę bezczelność, trochę arogancja pozwalają mi od czasu do czasu coś publicznie ogłosić. Może się uda i tym razem.
 
Tego Panu życzę. Jest Pan chyba jednym z nielicznych twórców nieposiadających profilu na Myspace lub czy innych serwisach społecznościowych. Dlaczego?
 
Ja nie jestem specjalnie towarzyski. Propagowanie swojej osoby zostawiam prasie i mediom. Żona ma internet, ja nie. Internet służy mi do codziennych rozmów z córkami lub przynajmniej z jedną i z bratem, który mieszka w Stanach. Albo to tego, żeby sprawdzić co to jest redundancja (śmiech).
 
Rozmawiała: Ewa Kuba, 12 czerwca 2009 r., pracownia Lecha Janerki, Wrocław. 
Fot.: Ewa Kuba z koncertu Podwodny Wrocław, 12.06.2009.
Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.