Ciepły wiatr od morza - wywiad z zespołem Saluminesia

Ciepły wiatr od morza - wywiad z zespołem Saluminesia

21 października 2009, 12:22

Saluminesia

Zespół Saluminesia powstał w 2004 roku w Sopocie, a rok później zadebiutował w radiowej Trójce. Został zauważony i wyróżniony przez Pawła Kostrzewę w konkursie Ekspresowe Otwarcie. W 2007 roku zespół wydał EP-kę "Saluminesia" i znalazł się na składance "Offensywa" Piotra Stelmacha z piosenką "100 Dni". Rok później zespól wydał pierwszego oficjalnego singla, na którym znalazły się dwie kompozycje: "Miłość" i "Linie życia". Za produkcje i miks odpowiada Tomasz Bonarowski, znany ze współpracy z Myslovitz, duetem Lipnicka & Porter oraz Tomkiem Makowieckim. W czerwcu 2008 roku zespół wystąpił w konkursie Debiuty w ramach Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. 9 października 2009 roku w barwach 2-47 Records ukazał się pierwszy longplay grupy zatytułowany "Sprzedając pamięć". O powstawaniu krążka rozmawiam z wokalistą Remigiuszem Augustyniakiem i basistą Grzegorzem Kropaczem.

Nawiązując od razu do tytułu płyty... komu sprzedaliście lub sprzedajecie pamięć? Skąd taki, trudny do wymówienia dla obcokrajowców tytuł krążka?
 
GK: Tytuł płyty można interpretować w różny sposób. Sprzedając pamięć jest tłumaczeniem naszej nazwy – Saluminesia. Płyta jest też podsumowaniem naszej dotychczasowej działalności, od powstania zespołu, aż do dnia dzisiejszego. Chcieliśmy w ten sposób jakby zamknąć pierwszy okres działalności Saluminesii. Materiał zawarty na płycie obrazuje zmiany i rozwój nas jako zespołu. Po trzecie, Sprzedając pamięć odnosi się do tekstów piosenek i tego o czym mówią. Nadając płycie polski tytuł nie kierowaliśmy się tym, czy będzie on trudny do wymówienia dla obcokrajowców, ponieważ nie mamy narazie planów wydawania muzyki poza granicami Polski.
 
W 2008 roku byłam świadkiem Waszego ogromnego sukcesu w Węgorzewie (trzy nagrody). Powiedzcie czy fajnie jest być zwycięzcą? I co się zmieniło jeśli chodzi o Wasze koncerty od tamtego czasu?

 GK: Uczucia towarzyszące wygraniu festiwalu muzycznego są na pewno bardzo pozytywne. Jest wiele radości, ale też pojawia się poczucie odpowiedzialności i kredytu zaufania, jakim zostaliśmy obdarzeni. To zwycięstwo było nam potrzebne mentalnie, w pewnym sensie była to taka „kropka nad i”, która zamknęła bardzo udanie etap demówek i EP-ek. Pozostała nam po Węgorzewie praca nad płytą. Jeśli chodzi o koncerty, to wielkie zmiany nie nastąpiły. Nie posypało się nie wiadomo jak wiele propozycji i ofert. Raczej wzrosło zainteresowanie ze strony managerów i ludzi z branży.
 
Po tamtym koncercie w Węgorzewie ze sceny, z ust bodajże Pawła Kostrzewy padło stwierdzenie, że mieliście cztery propozycje podpisania kontraktu płytowego. To powiedzcie dlaczego zdecydowaliście się na wydanie albumu u Bodka, w 2-47 Records?
 
GK: Tak, to prawda, prowadziliśmy rozmowy z różnymi wydawcami. Największe zainteresowanie wykazała jedna z czterech największych wytwórni tzw. „majorsów”. Nie ukrywaliśmy wtedy, że zależało nam na znalezieniu dużej wytwórni. Niestety, z przyczyn finansowych, wycofała się na ostatnim etapie rozmów. Była to już wczesna wiosna 2009, płytę mieliśmy w połowie nagraną, więc naturalną drogą była decyzja o wydaniu płyty w naszym macierzystym labelu 2-47 Records. Bodek Pezda (właściciel) dał nam wolną rękę w kwestiach artystycznych, nic na nas nie wymuszał. Dało nam to pełną swobodę i komfort pracy nad produkcją płyty, sesją zdjęciową czy okładką. Wszystkie te elementy są naszym świadomym wyborem i jesteśmy zadowoleni z efektów pracy ludzi, którzy razem z nami współtworzyli ˝Sprzedając pamięć˝.
 
Saluminesia... z czym należy kojarzyć nazwę Waszego zespołu?
 
RA: Z powiewem ciepłego wiatru idącego znad morza, z przestrzenią którą ma się przed oczami spacerując po sopockim molo…
 
Czterech młodych chłopaków z Sopotu... skąd się wzięliście? Jakie są Wasze doświadczenia z występowaniem na scenie i graniem w innych zespołach.
 
RA: W zasadzie w dużej mierze można powiedzieć, że jesteśmy zespołem z Castingu?. Saluminesię założył Antoni razem z Jankiem, którzy postanowili zamieścić ogłoszenie w sklepie "rock and roll" w Sopocie o treści: " gitarzysta i perkusista szukają chętnych do grania w zespole rockowym" (bardzo powszechna sytuacja, zwłaszcza gdy zakłada się zespół w młodym wieku bez większych znajomości i kontaktów). W wyniku poszukiwań na początku 2004 roku powstał kwartet instrumentalny, który tworzyli Antek (git), Grzesiek (bas), Nela Gzowska (git. - obecnie członek trójmiejskiej formacji Kobiety) oraz Janek (perkusja). W nieco ponad rok później do instrumentalnie grającego zespołu dołączyłem jako wokalista i jako drugi gitarzysta (co było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem, ale też niezbędnym ponieważ zespół opuściła Nela). Co do doświadczenia właśnie, to chyba najdłużej związani z muzyką są Antek i Grzesiek, którzy bardzo wcześnie zaczęli grać na instrumentach, Antoni jest zresztą na tyle twórczy, że prowadzi też swój solowy projekt o nazwie Klimt, wydał płytę. Grzesiek też grał wcześniej w kilku zespołach. Jeśli chodzi o Janka to swoje pierwsze kroki jako perkusista stawiał w Saluminesii, Ja natomiast wcześniej śpiewałem w zespole o nazwie Deneuve z Malborka. Ciekawostką, którą mogę sprzedać jest to iż zespół Deneuve również został wyróżniony w tym samym konkursie Ekspresowe Otwarcie co Saluminesia i był to moment, w którym trzeba było podjąć pewne kluczowe decyzje.
 
Mam już Wasz krążek, leży przede mną piękny i pachnący farbą drukarską. Przesłuchałam go kilkanaście razy i doszłam do wniosku, że to ciekawie, skrupulatnie opowiedziana historia miłosna, niestety jak to z historiami miłosnymi bywa nieszczęśliwa. Czy zgodzicie się ze mną, a może wizja tej płyty była inna?
 
RA: Nie do końca jest tak jak myślisz, ale podoba mi się twoje spojrzenie na treść tej płyty ponieważ któryś już raz przekonuję się, iż mój zabieg artystyczny w warstwie tekstowej się sprawdza i daje wiele swobody w interpretacji. Już parę razy zdarzyło się że ktoś analizował moje teksty i wizja przesłania utworu według tej osoby była często inna od oryginału, często nawet zaskakująca dla mnie samego. Oczywiście są na płycie piosenki o miłości, może i nie do końca udanej ale nie jest to motyw przewodni płyty...
 
Czyli wynikałoby z tego, że jest w tej płycie jakiś pierwiastek autobiograficzny?
 
RA: Zdecydowanie, zresztą na jakiej autorskiej płycie go nie ma, każda piosenka opowiada historię lub oddaje emocje które miały miejsce gdzieś na przestrzeni naszego życia. Są nawet na tym krążku piosenki, które ściśle oddają uczucia związane z graniem w zespole i myślę że opisują rozterki, nadzieje i problemy każdego muzyka, nie tylko czwórki z Saluminesii.
 
No dobra, płyta jest spójna jak klaster miodu i cudna, ale do pełni szczęścia brakuje mi na niej coveru Chrisa Isaaka. Dlaczego nie znalazł się na płycie?
 
GK: Uznaliśmy, że na debiucie powinny się znaleźć tylko nasze autorskie piosenki.”Blue Hotel” jest naszym stałym punktem koncertowym, został też wydany na B-side singla „100 dni”. Do najwierniejszych fanów zespołu na pewno dotrze.
 
Powiedzcie co takiego dzieje się w głowie człowieka/ ludzi którzy postanawiają tworzyć muzykę? Co Was tak silnie zainspirowało, że z konsumentów przeistoczyliście się w twórców?
 
GK: Myślę, że twórcą jest się od zawsze, jednak dopiero w pewnym wieku nabywa się umiejętności i narzędzia do przelewania emocji na papier czy na dźwięki. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem tak naprawdę, po prostu pewnego dnia wziąłem do ręki gitarę i napisałem swoją pierwszą piosenkę. Miałem wtedy około 12-tu lat.
 
Cały album wypełniają kompozycje w języku polskim. Chcieliście tym samym sprostać gustom niektórych dziennikarzy muzycznych czy też może obawialiście się, że angielski nie będzie pasował do przekazu „Sprzedając pamięć”?
 
RA: Odpowiedź będzie podobna jak do pytania pierwszego, na które odpowiedział Grzesiek i związana jest z tym, że najpierw chcielibyśmy być rozpoznawalni na terenie naszego kraju, co za tym idzie oczywiste jest iż musimy mieć polskojęzyczne teksty. Poza tym uważam, że żeby napisać bardzo dobry tekst (a tylko takie lubimy) w języku angielskim trzeba w tym języku myśleć i odczuwać emocje, rozumieć poezję. Znamy angielski, potrafimy się porozumiewać, ale nie jest to poziom, który zapewniłby nam docenienie na zachodnich rynkach muzycznych.
 
Z jakich narzędzi korzystaliście nagrywając ten krążek? Słychać na nim dużo przestrzennych gitar a co z modnymi ostatnio wtrąceniami elektronicznymi? Używacie vocoderów, parapetów i innych tego typu zabawek? Sądzicie, że wirtualne narzędzia i elektryczne instrumenty służą muzyce czy jej szkodzą?
 
GK: Zamysł mieliśmy taki, że chcieliśmy nagrać pierwszą płytę bez ingerencji osoby z zewnątrz w nasz materiał, w kompozycje. Chcieliśmy, żeby płyta brzmiała tak, jak gramy na koncertach. Bez dodatkowych instrumentów, bez elektroniki. Tomek Bonarowski był idealną do tego osobą. Nie narzucając nam swojej wizji naszego zespołu, „wyciągnął” z piosenek dodatkowy potencjał. Jesteśmy zadowoleni z efektu końcowego i uważamy, że wśród debiutujących zespołów mamy jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów. Nie musimy gdzieś pokrętnie tłumaczyć, że pewne rzeczy były naszą wizją artystyczną. Tutaj wszystko po prostu słychać. Co do drugiej części pytania, to uważamy, że wszelkiego rodzaju nowoczesny sprzęt jest po to, żeby z niego korzystać. Ważne, żeby robić to umiejętnie, świadomie i wiedzieć, dlaczego się używa danego efektu. Nie można zapomnieć, że piosenka musi się również bronić bez bogatej aranżacji i wyszukanej produkcji, czyli np. przy fortepianie czy gitarze akustycznej.
 
Kiedy i gdzie będzie można Was w najbliższym czasie usłyszeć?
 
RA: Najbliższe koncerty to Sopot, Szczecin, a później Warszawa i Gdańsk. To są pierwsze potwierdzone terminy. Do końca roku pojawimy się na kilku pojedynczych koncertach. Jesienią planujemy skupić się na promocji w mediach, natomiast dłuższą trasę zagramy wczesną wiosną.
 
A kiedy powstanie profesjonalny teledysk do Waszych utworów z płyty?
 
RA: Piosenką wybraną na singiel promujący płytę jest utwór „Budzimy się”. Aktualnie wybieramy scenariusz klipu spośród propozycji, które otrzymaliśmy. W ciągu najbliższych tygodni teledysk powinien być gotowy.
 
Rozmawiała: Ewa Kuba. Foto: materiały promocyjne zespołu.
Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.