"Tajemnicza, rozbrykana z głową w chmurach" - wywiad z Anną Serafińską

"Tajemnicza, rozbrykana z głową w chmurach" - wywiad z Anną Serafińską

23 lutego 2014, 14:08

<span class=[img:1]" />

Z Anną Serafińską rozmawialiśmy na temat wydania nowego albumu, o tym jaka jest prywatnie. Wokalistka opowiedziała nam także o swoich muzycznych korzeniach.

Wybrała Pani jazz, dlaczego akurat ten gatunek muzyki? Dlaczego nie pop?

 Geny (śmiech).

Nie bywa Pani na salonach, nie pozuje na ściankach. Nie lubi Pani takiej popularności?

Uprawiam dwa zawody. Oprócz tego, że śpiewam, uczę. Poza tym od kilkunastu lat jestem mamą, którą próbuje w chaosie życia zawodowego znaleźć jakiś system na to, by dać dziecku dobry dom i pełne dzieciństwo. Mam chyba inne priorytety po prostu i dobę o określonej ilości godzin.

Mało kto wie, że jest Pani wnuczką legendy swingu, Carmen Moreno. Bardzo barwnej postaci, ale niedocenionej w Polsce, chyba nawet nie ma swojego biogramu w w Wikipedii. Jak się dorastało w takiej ciekawej rodzinie?

Ciekawie. W dzieciństwie nie spotykałam się często z babcią, dzieliła nas odległość. Ale jak już się spotykaliśmy, to wesoło i intensywnie. Działalność mojej babci przypadła na czas mocno „przedinternetowy”, stąd braki w sieci. Zresztą to jest tak, że każdy dziś krzyczy na lewo i prawo – patrzcie, JESTEEEEEEM. Mam nadzieję opublikować kiedyś zapiski dotyczące losów mojej rodziny. Wtedy może i przyjdzie czas na zredagowanie jakieś notki o babci do Wikipedii. Rolę takiej przypominajki pełnił spektakl „Śpiewając jazz”, który graliśmy przez 5 lat w całej Polsce. Kto się miał dowiedzieć, ten się dowiedział.

Carmen Moreno była też tancerką, a jej rodzice, Hiszpanka i Polak, tworzyli duet taneczno-akrobatyczny. Nie pociągał Pani taniec?

Pociągał!! Ba – nawet bardzo lubię tańczyć o czym zaświadczyć mogą rzesze ludzi, z którymi niejednokrotnie bawiłam się na parkiecie. Jakoś nie poszłam w stronę tańca w zawodzie, ale we krwi miłość została.

Pani babcia, Carmen Moreno, śpiewała jazz i pop. W jednym z wywiadów powiedziała: "Zawsze śpiewałam piosenki, które mnie się podobały, co nie znaczy, że nie liczyłam się z gustem publiczności. Zdawałam sobie bowiem sprawę, że oprócz utworów trudnych i bardziej ambitnych trzeba śpiewać i te, które zna i lubi publiczność." Czy Pani się liczy z gustem publiczności?

Owszem. Dowodem na to niech będą moje płyty nagrywane do tekstów wybitnych polskich poetów – Agnieszki Osieckiej i Jonasza Kofty.

Niewiele wiadomo o Pani życiu prywatnym. Czasem w wywiadach wspomina Pani, że ma córkę. Jaka jest Anna Serafińska prywatnie?

Tajemnicza, rozbrykana, chaotyczna czasem, z głową w chmurach, zawsze z dalekosiężnymi planami!!! Lubię zostawiać sobie margines prywatności, bo to mi daje szansę na swobodne poruszanie się po tym życiu. Zresztą wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach prywatność jest towarem rynkowym, jednym z narzędzi marketingowych. Umożliwienie dostępu do swojej prywatności jest zatem działaniem obliczonym na konkretny efekt. Co kto lubi J Ja niespecjalnie interesuję się życiem prywatnym innych, więc może dlatego nie mam jakieś potrzeby dzielenia się i swoim życiem. Córkę, owszem, mam. Ten stan rzeczy nie zmienia się od kilkunastu lat. Moim największym sukcesem jest fakt, że mimo częstych rozstań udało nam się stworzyć bardzo bliską więź. Przyjaźnimy się.

Jakich wokalistów słucha najchętniej Anna Serafińska?

Przeróżnych. Cenię bardzo wielu wokalistów pochodzących z różnych kręgów muzycznych. Wielokrotnie mówiłam już o tym, że nie zamykam się na hermetyczny jeden gatunek muzyki. Bo to krótkowzroczność i jakaś nieprawda. Od Stevie’go Wondera do Franka Mc Comba przez Sinatrę i Gabriela. Od Carmen McRae do Dianne Reeves, Ledisi, Buicę przez rzesze innych pań. A źródłem nieustającej wokalnej i muzycznej inspiracji pozostaje Bobby McFerrin.

Czy są popowi wokaliści, których Pani ceni?

Wszyscy ci, którzy potrafią śpiewać na żywo porywająco. Bez względu na potencjał głosowy. Nie cenię ludzi, którzy potrafią wydłubać w studiu nawet ciekawe rzeczy a na żywo nie potrafią pracować. To nieuczciwe stawianie spraw. 

W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że wzrusza się, jak słucha hymnu narodowego. Czym jest dla Pani patriotyzm?

Patriotyzm odczuwam, kiedy po ciekawym przeważnie i kształcącym czasie spędzonym daleko od domu, wracając zza granicy autentycznie cieszę się na widok naszych swojskich napisów, bałaganu, obyczaju. Odczuwam go kibicując naszym sportowcom. Odczuwam kiedy dzieją się rzeczy ważne, które gromadzą tłumy we wspólnej sprawie. Tak było kiedy umierał papież.

Między Pani ostatnimi płytami "Gadu Gadu" (2006) i "Groove Machine" (2013) minęło 7 lat. Co się działo z Anną Serafińską w tym czasie?

Żyła, pracowała, załatwiała ważne życiowe sprawy, koncertowała w różnych miejscach świata i konfiguracjach, zbierała pomysły na siebie samą w muzyce. Nie zmarnowałam tego czasu, co - mam nadzieję – będzie odczuwalne w moich kolejnych działaniach artystycznych.

Jako pierwsza w Polsce zrobiła Pani doktorat ze śpiewu rozrywkowego, wykłada Pani na Akademii Teatralnej, a nawet w ubiegłym roku była prodziekanem na tej uczelni. Czy chce się Pani poświęcić karierze naukowej? Jak można połączyć te dwa światy – szalonych koncertów i nauki?

Karierze stricte naukowej poświęcić się chyba bez reszty nie dam rady. Zresztą to jest tak, że nie da się, chcąc funkcjonować w świecie nauki, nie mieć dorobku artystycznego i doświadczenia płynącego z uprawiania zawodu artysty. Jako pedagog też ciągle szukam i uczę się pracować z ludźmi wypracowując własne metody. To wbrew pozorom nie jest takie łatwe, kiedy chce się pracować efektywnie. Lubię pracować z ludźmi nad ich głosami. Lubię, kiedy udaje im się przebijać przez ograniczenia.  To cieszy czasem bardziej niż sukces własny. Wróciłam zresztą po wielu latach do indywidualnej pracy z wokalistami.

Rozpoczęła Pani trasę koncertową, promującą swoją najnowszą płytę "Groove Machine". Jak Pani godzi koncertowanie z pracą naukową i rodziną?

Jak zawsze – liczę na przychylność i pomoc najbliższych w ogarnięciu chaosu, który wówczas w życiu panuje. Do tej pory się udawało, mam nadzieję, że dalej będą wobec mnie łaskawi i wyrozumiali.

Kiedy następna płyta? I jaką niespodziankę tym razem nam Pani szykuje? 

Mam nadzieję, że już niedługo. W kolejce do nagrania czeka materiał z muzyką Fryderyka Chopina, głównie tą instrumentalną. No i chciałabym, by projekt GROOVE MACHINE doczekał się wersji studyjnej utworów. Jest ich o wiele więcej, niż to, co zarejestrowaliśmy na koncercie.

Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.