WYWIAD: Gavin Harrison

WYWIAD: Gavin Harrison

2 lutego 2015, 13:00
autor: Przemysław Głowacki

Podczas tegorocznego Zildjian Day w Katowicach zamieniliśmy kilka słów z Gavinem Harrisonem. Zapraszamy!

 

Przemysław Głowacki: Jak podchodzisz do tego typu wydarzeń jak dzisiejszy Zildjian Day w Polsce? Czy skupiacie się na aspekcie edukacyjnym czy zrobieniu show?

Gavin Harrison: Mam nadzieję, że to wszystko jest kształcące. Nie mam zamiaru popisywać się wszystkim co umiem. Biorę udział w wielu klinikach innych perkusistów i z każdej staram się wyciągnąć coś dla siebie, które mogę wykorzystać w swojej grze. Staram się znaleźć idealny balans pomiędzy grą, rozmową oraz wyjaśnianiu różnych rzeczy. Myślę, że to wszystko jest edukujące.

 

[img:1]

 

P.G.: Czy starasz się znaleźć kontakt z publiką w takich sytuacjach, zachęcasz do zadawania pytań?

G.H.: Może powinieneś mnie o to spytać podczas kliniki? (śmiech) Czasami publiczność jest zbyt nieśmiała i trzeba ich zachęcić do zadawania pytań. Mam nadzieję, że będzie dzisiaj ktoś kto pomoże mi nawiązać kontakt i będzie tłumaczył. Powinno być fajnie!

 

P.G.: Młodzi perkusiści w Polsce nie wiedzą jak działają umowy endorserskie z dużymi nazwiskami. Czy mógłbyś opowiedzieć jak wygląda taka współpraca z Twojej perspektywy?

G.H.: Przede wszystkim pracuję z firmami, które oferują sprzęt na którym chcę grać. Zanim podjąłem taką współpracę normalnie używałem większość tego sprzętu, na którym gram dzisiaj i kupowałem go jak wszyscy. Najważniejsze dla mnie jest to, co ja uważam za najlepsze bębny i w jakim sposób mogę wyrazić moje brzmienie. Jeśli chodzi o sprzęt, którego używam, to znaczy bębny Sonor, talerze Zildjian, naciągi Remo oraz pałki Vic Firth, to jest to sprzęt, który naprawdę bardzo, bardzo lubię.

Drugą bardzo ważną rzeczą, której nie widać w tej współpracy jest wsparcie ze strony tych firm. Jeśli jedziesz w jakieś miejsce i potrzebuję ride'a Zildjiana to masz nadzieję, że firma sprawi, że w tym miejscu będzie on na Ciebie czekał gotowy do wykorzystania. To bardzo ważne byś mógł liczyć na firmę gdziekolwiek grasz, niezależnie od miejsca na całym świecie. Czasami coś się zepsuje, więc trzeba to wymienić i jest to bardzo komfortowe jeśli wiesz, że możesz liczyć na części zamienne.

 

[img:4]

 

P.G.: Masz już za sobą duże doświadczenie w prowadzeniu klinik takich jak ta dzisiejsza. Jaką masz strategię tak by to spotkanie stało się nowym doświadczeniem dla Ciebie oraz by sprawić by było to interesujące dla innych?

G.H.: Tak naprawdę każdy wieczór i każda klinika jest inna. Czasem ludzie zadają pytania i wokół tego kręci się cała klinika, innego wieczoru demonstruje i wyjaśniam różne techniki, następnej gram różne piosenki, jeszcze innej wszystko okazuje się na miejscu i reaguję spontanicznie. To wszystko sprawia, że żadna klinika nie ma scenariusza i pozwalam się jej rozwijać naturalnie, co sprawa, że każdym razem jest inaczej.

 

P.G.: Czy jest coś na czym szczególnie Ci zależy by ludzie wynieśli z Twoich warsztatów?

G.H.: Poczucie beznadziei (śmiech). Jest zasadnicza różnica pomiędzy miłością, która jest ekscytująca, ale również przemija, a beznadzieją - ta może pozostać na zawsze. Mam naprawdę nadzieję, że sprawię, że będą zainspirowani tym by iść i ćwiczyć następnego dnia.

Wiesz, byłem na wielu warsztatach po których nie mogłem się doczekać aż wrócę do domu i zacznę ćwiczyć rzeczy, które widziałem. Nie chcę by ktokolwiek poczuł, że jedyne co ma ochotę zrobić to wrócić do domu i spalić swój zestaw. Zależy mi na tym by poszli do domu i czuli, że nauczyli się czegoś i chcieli się tego nauczyć lub chociaż by zajęło to ich myśli przez następny dzień.

 

[img:3]

 

P.G.: Czy możesz powiedzieć o swoim pierwszym życiowym doświadczeniu dzięki któremu zrozumiałeś i poczułeś, że chcesz grać na bębnach, że chcesz by to było Twoim zajęciem?

G.H.: Myślę, że to bębny wybrały mnie. Mój Tata grał profesjonalnie na trąbce, więc z bratem próbowaliśmy pójść w jego ślady i coś tam próbowaliśmy, ale czułem, że to nie jest mój instrument. Posiadałem w dzieciństwie niezłą koordynację ruchową, już w czasach przedszkolnych gdy miałem 6 lat grałem w piłkę i byłem naprawdę niezły, więc w związku z tymi predyspozycjami bębny były naturalną koleją rzeczy, w której mogłem to wykorzystać.

Byłem bardzo zafascynowany muzyką, była ona obecna w naszym domu od zawsze. Mój ojciec czasem zapraszał kolegów do domu na jam session i strasznie mi się to podobało, pokochałem to! To była naturalna kolej rzeczy - gra na bębnach.

 

P.G.: Czy trudno jest grać dla wszystkich tak, aby dla każdego to co grasz było przejrzyste i zrozumiałe, czy raczej starasz się dotrzeć do konkretnego słuchacza?

G.H.: Mam nadzieję, że gram dla wszystkich. Nie mogę powiedzieć uczciwie, że mam świadomość i widzę to z kogo składa się publika podczas pokazów. Czasami ktoś zadaje pytanie o naprawdę skomplikowane i trudne techniki i to pozwala mi myśleć, że być może nie jest początkującym z racji rzeczy o które pyta, ale jestem otwarty na wszystko, na dzieciaki w wieku 10 lat i osoby dużo, dużo starsze, więc zdaję sobie sprawę, że nie zawsze występuję przed profesjonalistami z kursem mistrzowskim i nie jest to dla mnie żaden dyskomfort ani problem z tłumaczeniem czegoś bardzo skomplikowanego, ale wracając do twojego pytania - naprawdę nie zawsze jestem w stanie wyczytać wiele z twarzy ludzi dla których gram i nie zawsze mam świadomość czy to czują czy nie, ale mam nadzieję, że tak.

 

P.G.: Gavin - czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z Stevenem Wilsonem? Jak trafiłeś do Porcupine Tree?

G.H.: Poznaliśmy się ze Stevenem u mnie w domu przez mojego kolegę i pracowaliśmy razem przez 10 lat zanim trafiłem do jego zespołu. Któregoś dnia zadzwonił i powiedział "rozstaliśmy się z naszym bębniarzem, możesz wpaść za trzy tygodnie do Nowego Jorku i wziąć udział w sesji?" - brzmiało to bardzo odważnie, ale powiedziałem "Jasne, zapoznajcie mnie z numerami". Przyniósł mi demo i trzy tygodnie później byliśmy w Stanach nagrywając płytę.

 

 

P.G.: Chodzą słuchy, że Porcupine Tree...

G.H.: Naprawdę? (śmiech)

 

P.G.: ...że Porcupine wraca. Czy można coś o tym powiedzieć czy jeszcze zbyt wcześnie, a może to tylko plotki?

G.H.: Pomimo różnych zdarzeń nie podzieliliśmy się. To było dawno, ale nie poróżniło nas to. Wrócimy, tylko po prostu nie wiem kiedy.

 

P.G.: Wróćmy do klinik i pokazów. Kiedy widzisz dzieciaka wśród publiki to czy myślisz o tym w jaki sposób do niego dotrzeć, że być może to co robisz może mieć wpływ na to jakim i jak dobrym perkusistą będzie w przyszłości?

G.H.: Nie zajmuje mnie to w momencie gdy gram. Kiedy gram staram się myśleć o muzyce. Bardzo łatwo jest się rozproszyć i zdekoncentrować. Staram się zbytnio nie rozpraszać przed koncertami, tak samo staram się być skupiony na scenie, ale czasami zdarza się, że ktoś w mało wyrafinowany i elegancki sposób wyciąga telefon i zaczyna kręcić filmy, wtedy zaczynam myśleć o tym, że ktoś to robi i wyprowadza mnie to z równowagi. To dla mnie kluczowa kwestia, więc nie myślę o osobach na widowni oraz o czymkolwiek co mogło by mnie zdekoncentrować.

 

[img:2]

 

P.G.: Jak w takim podchodzisz do nagrywania koncertów live?

G.H.: To duża różnica. Wtedy masz świadomość, że zespół jest przygotowany, samo przedsięwzięcia kosztuje kupę kasy, wiele zarwanych nocy by dopieścić wszystko na ostatni guzik. Umówmy się - nie przepadam być filmowany, bardzo mnie to krępuje. Nie lubię kiedy ktoś celuje we mnie kamerą, to znaczy wiesz, jestem przyzwyczajony do wywiadów, ale to coś innego. Wyobraź sobie sytuacja w której pijemy sobie piwko w barze, a ja wyciągam kamerę prosto na Twoją twarz i zaczynam kręcić film - czujesz się trochę dziwnie, jakbyś był poddawany analizie. Jestem świadomy tego, że ludzie przychodzą na moje pokazy, kręcą filmy, a potem wrzucają je na YouTube i analizują Twoją grę, a Ty wiedząc, że ktoś Cię filmuje grasz spięty - mając te świadomość zaczynasz być bardziej zachowawczy by nie popełnić spektakularnej wpadki.

Gdy grasz z zespołem jest to samo - zawsze staramy się robiąc koncerty rejestrowane grać dwa koncerty z rzędu, ponieważ chcemy dać sobie przestrzeń do oswojenia się z nową sytuacją, poza tym przez ten czas robimy mnóstwo błędów, a tak wybierając ujęcia z dwóch nocy masz zdecydowanie większe pole manewru przy montażu. To bardzo dziwne kiedy grasz nagle koncert i obok Ciebie przez cały czas kręci się gość z kamerą (śmiech). Grasz 100 koncertów, dzień w dzień, po całym świecie, nagle pojawia się gość z kamerą i wszystko się wysypuje, grasz jak ostatnia łamaga, kompletnie nic się nie zgadza! Pierwszy wieczór jest zazwyczaj koszmarny, dlatego większość naszych koncertów, które ukazały się na DVD, to koncerty z drugich podejść. Po pierwszym koncercie zazwyczaj schodzimy i łapiemy się za głowy licząc w myślach błędy, które popełniliśmy. Ponieważ przebywasz w nienaturalnej atmosferze, do której nie jesteś przyzwyczajony, ulegasz jej i to ma wpływ na to jak grasz i jak się zachowujesz. Tak długo jak ktoś stoi przed Tobą z kamerą wlepioną w Twoją twarz, tak długa ta sytuacja jest niekomfortowa i nienaturalna. To jest rozmowa między Tobą, a mną, ok? Nie mam pojęcia jak wiele osób ją obejrzy / przeczyta - tutaj jesteś tylko Ty, ale może być i setki, tysiące ludzi, którzy będą mieli w nią wgląd. Dlatego takie rzeczy są dla mnie dziwne i dopóki sam nie zaproszę tej kamery przede mnie i nie będę przygotowany na jej obecność tak długo będzie ona na mnie miała negatywny wpływ.

 

P.G.: Ostatnie pytanie - jak sytuacja w King Crimson?

G.H.: Cóż, mam nadzieję na kilka koncertów w nowym roku. Myślę, że atmosfera w zespole jest doskonała i istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że będziemy grać więcej koncertów, więc trzymajcie kciuki!

Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.