Sziget - Mokry Sen Festiwalowicza (relacja)

Sziget - Mokry Sen Festiwalowicza (relacja)

20 sierpnia 2015, 10:18

[img:2]

W samym sercu Budapesztu na wyspie pośrodku Dunaju raz do roku w każdy sierpień od ponad 20 lat odbywa się ogromna impreza muzyczno-kulturalna - Sziget Festival.

Skala zjawiska tego wydarzenia jest wręcz niewyobrażalna, dopóki nie poczuje się jej na własnej skórze. W tym roku wyspę Obudai  odwiedziło ok. 441 tysięcy osób z całego świata, najliczniejsze grupy oprócz Węgrów, którzy stanowią około połowę publiczności festiwalu, to Holendrzy, Anglicy, Niemcy, Włosi i Francuzi. Już pierwszego dnia scena główna zgromadziła 90 tysięcy osób na koncercie Robbiego Williamsa, który dał świetny występ otwierający cały tydzień pełen muzyki, zabawy, szaleństwa i nieprzespanych nocy.
[img:1]

Kontynuacja jedenastej trasy w karierze Williamsa - Let Me Entertain You, składającej się z blisko 50 koncertów w ciągu tego roku, przewidziała w swoim repertuarze największe hity wokalisty, który w swoim zawadiackim stylu rozkręcał publiczność. W setliście znalazły się m.in. takie utwory jak "Rock DJ", "Come Undone", "Feel", "Millenium" oraz kilka ukłonów w stronę grupy Queen („We Will Rock You” czy całe „Bohemian Rhapsody”). Wokalista wykazał się świetnym kontaktem z publicznością, sporym dystansem, poczuciem humoru, bezpretensjonalnością, a przede wszystkim talentem, który zaprowadził go tak wysoko. Chociaż sam głos Robbiego nie brzmi już jak w piosence w radiu, to całe show zapewnia tytułowy entertainment na wysokim poziomie.

[img:3]
Mnóstwo słuchaczy zgromadziły także występy Florence and The Machine, która przyjechała z nowym albumem, melodyjnie bujającego Alt-J, punkowo-wybuchowego Gogola Bordello i zamykającego festiwal spektakularnego występu 19-letniego Martina Garrixa, widowiska wypełnionego laserami, pokazami pirotechnicznymi,fajerwerkami, konfetti i świecącymi pałeczkami. Każdego dnia organizatorzy urozmaicili koncerty w tematyczne imprezy związane z flagami, balonikami, bąbelkami, kolorowym proszkiem itp.

[img:10]

Mocnymi punktami line-up'u były także koncerty Foals, Ellie Goulding, Kasabiana, Limp Bizkit, Major Lazer, Mariny & The Diamonds czy The Ting Tings, a to jedynie zestaw sceny głównej. Drugą pod względem wielkości sceną był namiot A38, w którym pierwszego dnia można było zobaczyć hipnotyczny występ kolektywu Jungle czy psytrancowy koncert Infected Mushroom. Świetne koncerty dali także Enter Shikari, dosłownie roznosząc scenę na kawałki czy MØ uskuteczniająca crowdsurfing. Na scenie pod namiotem można było posłuchać także Elli Eyre, Jamiego Woona, The Subways, Interpolu, Dropkick Murphys, Palomy Faith, Kwabs, Passengera czy C2C.

[img:4]

Bardzo niedocenianą sceną okazała się World Stage, która przez cały tydzień serwowała przeróżne mieszanki bałkańsko-cygańsko-tanecznych zespołów z całego świata. Na czele z Goranem Bregovicem i jego zespołe mpogrzebowo-weselnym, scena tętniła muzyką wszelkiej kosmopolitycznej maści, zatem egzotyczne nazwy nie mówiące za pierwszym razem kompletnie nic, stawały się niespodziankami na miarę całego festiwalu.

[img:11]

Wróćmy jednak do początku... żeby dostać się na Sziget, trzeba przejść na wyspę mostem, na którym już czeka pierwsza miła niespodzianka -zraszacze, które w temperaturach dochodzących do prawie 40 stopni przynoszą ukojenie łagodną mgiełką wodną. Są one rozmieszczone również pod główną sceną oraz w innych wybranych punktach. Będąc już na Sziget można zauważyć, że w każdym zakątku wyspy przez okrągły tydzień coś się dzieje. Oprócz koncertów odbywających się na trzech dużych scenach Main Stage, A38 Stage i World Music, do dyspozycji uczestników festiwalu są dwie sceny z muzyką elektroniczą - Colosseum zbudowane z palet transportowych, wielki widowiskowy namiot Telekom Arena w którym imprezy trwają od godziny 22 do 6 nad ranem, oraz wiele dyskotek i parkietów serwujących muzykę elektroniczną, lat 90' lub rockową.

[img:5]

Mniejsze sceny to np. wioska Afro-Latin-Reggae, Blues-Irish Stage, Europe Stage, Budapest Park Tribute Stage, gdzie codziennie grają  węgierskie coverbandy grające przeboje największych zespołów świata pokroju AC/DC, The Beatles czy Red Hotów.. Jest nawet scena muzyki klasycznej i jazzowej, na której wystawiane są opery oraz koncerty symfoniczne oraz namiot teatru i tańca. Kolejnych atrakcji jest cała masa: namiot cyrkowy, ognisko, escape room, luminarium, rozbudowany artpark pełen rzeźb, instalacji i namiotów tematycznych, osobne strefy designu, gier, sportu i organizacji pozarządowych. Można skoczyć na bungee lub wypić piwo na wysokości 50m przy specjalnym barze, podziwiając widok Budapesztu, spotkać wędrujący teatr uliczny, obejrzeć na niebie balet dronów, zagrać w gry komputerowe, czy zgubić się w chińskim labiryncie. Żeby poznać wyspę potrzeba co najmniej kilku dni, jest ona po prostu miastem festiwalowym, które oblega tłum ludzi wszelkich narodowości.

[img:9]

Jeśli chodzi o publikę, jak przystało na multikulturalne zbiorowisko, jest bardzo kolorowo, ludzie są otwarci, zagadują w każdej alejce pytając o imię i narodowość, ucinając krótszą lub dłuższą pogawędkę w bardzo pozytywnym klimacie. Jest wiele przebierańców, a z drugiej strony mało modnisiów, w końcu to wyspa wolności i każdy może zachowywać się jak chce, co ma oczywiście plusy i minusy, jednak przekłada się na niepowtarzalny klimat rodem z bajki, bowiem wyspa ozdobiona jest w każdym miejscu licznymi elementami. Przechadzając się alejkami można spotkać podwieszone parasole, suknie, lampiony, morza światełek i iluminacje.

[img:7]

Tylko tutaj można natknąć się np na wioskę węgierską, w której zespoły grające muzykę tradycyjną uczą przybyłych przez część wieczoru kroków tańców regionalnych, a przed północą tworzą jedną wielką dynamiczną fiestę rodem z najlepszego wesela. Żeby jednak nie było za słodko, trzeba wspomnieć np. o monopolu na piwo, wszechobecny Dreher nie jest najsmaczniejszym z trunków, a alternatywy brak. Ceny również są nieco wygórowane, wielu Węgrów nie stać już na swój ulubiony festiwal, po jego komercyjnym sukcesie bilety są droższe, a jedno piwo kosztuje ponad 2 euro, nie mówiąc o drinkach, których ceny zaczynają się od 5 euro

[img:6]

Jedzenie chociaż bardzo różnorodne, również pozostaje drogie, płacić trzeba także za doładowanie swojego telefonu. Mimo to Sziget pozostaje konkurentem dla Glastonbury czy Roskilde. Uczestnicy festiwalu zostawiają dużo pieniędzy, to zapewne dla tych najbogatszych trwa budowa kompleksu hotelowo-wypoczynkowego kosztującego ponad półtora miliarda euro. Z kolei w obliczu obecnej sytuacji międzynarodowej w Budapeszcie w tym roku znalazło się wielu uchodźców z bliskiego wschodu, głównie z Syrii.

[img:8]

Organizator festiwalu po jego zakończeniu jak co roku otworzył most wyspy Sziget, bowiem uczestnicy pozostawiają wiele namiotów, materacy i sprzętu, który może stać się użyteczny dla kogoś innego.Podsumowując festiwal pod hasłem Wyspy Wolności jako jeden z największych w Europie ma silną pozycję, rozmach ale także charakter, rozwija się z roku na rok i zapewne pozostanie jednym z najważniejszych źródeł międzynarodowej rozrywki na mapie Europy.

Foto: Szigetfestival.com

Tekst: Krzysztof Magura

Muzyka

The Animals & Friends w NCK
Więcej wiadomości