RAPORT NAGŁOŚNIENIOWCA:

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY

 
 
<span class=[img:5]" width="875" height="185" />
 
 

RELACJA: BRZEGI

RELACJA: BŁONIA

RELACJA: RYNEK

 

 

Brzegi, Kraków

Ostatni tydzień lipca w rodzimej sferze publicznej został zdominowany przez Światowe Dni Młodzieży, których 31. edycja odbyła się w Krakowie. Impreza tak dużego formatu, na którą - ufając oficjalnym statystykom - przybyło ponad 2,5 mln wiernych z ponad 180 krajów, oznaczała wielomiesięczną, ciężką pracę dla rzeszy specjalistów zarówno sektora państwowego, jak i prywatnego.

Po zapowiedziach i promocji można się było spodziewać sporego przedsięwzięcia  również pod względem profesjonalnego nagłośnienia imprezy. Jednak realia mocno przebiły wstępne oczekiwania nawet tych, którzy w branży niejedno już widzieli. Efekt wprawiał w zakłopotanie i podziw bez względu na doświadczenie zawodowe, wiedzę, czy zapatrywania religijne. Należy twardo powiedzieć: takiej instalacji jeszcze nie było!

 

[img:8]

[img:6]

 

Red alert i logistyczny off-road

Tegoroczna edycja ŚDM była powodem stresu nie tylko ze względu na swój format, ale także z powodu bardzo nerwowej i dynamicznie zmieniającej się ostatnimi czasy atmosfery geopolitycznej. Media podsycały nastrój podwyższonego ryzyka kolejnymi doniesieniami o zamachach terrorystycznych, a ekipom montażowym, technikom i realizatorom dźwięku przyszło pracować nad gigantycznym projektem w bardzo nerwowych warunkach, dodatkowo utrudnianych przez wyśrubowane procedury bezpieczeństwa.

 

[img:7]

[img:9]

 

Podczas prac instalacyjnych w Brzegach - gdzie nagłaśniany teren był kilka razy większy od tego i tak dużego na Błoniach - obecne były chyba wszelkie służby mundurowe - od policji, poprzez wojsko i żandarmerię, a na specjalsach i BOR kończąc. Snajperzy ponoć obserwowali cały teren ze swoich stanowisk i zgodnie ze swoim fachem byli jak Yeti - większość wiedziała, że są, ale nikt ich nie widział.

Finalnie, każdy członek ekipy technicznej, pracownik fizyczny, czy akredytowany specjalista musiał być przygotowany na weryfikowanie danych, rewizję (także aut dostawczych, sceny i sprzętu użytego do budowy instalacji, wliczając w to najmniejszy flight case) oraz czujne oko mundurowych. Z jednej strony dawało to poczucie bezpieczeństwa, z drugiej - mocno utrudniało pracę. Zdawało się jednak, że wszyscy doskonale rozumieli swoją rolę w przedsięwzięciu oraz fakt, że po prostu „tak trzeba”.

 

[img:12]

[img:13]

 

Kolejnym elementem, który stanowił poważne utrudnienie, a tym samym wyzwanie dla wszystkich ekip, był wyjątkowo nieprzystępny, podmokły i grząski teren imprezy w Brzegach. Tym bardziej, że w ciągu kilku dni okolicę nawiedzały deszcze - na szczęście na zmianę z upalnym słońcem.

Stawianie olbrzymiej sceny, imponującego ołtarza, stanowisk monitorujących oraz kilkudziesięciu wież z modułami liniowymi było nie lada wyczynem i bardziej niż zwykle przypominało ciężką budowlankę przy kapryśnej pogodzie. Spacer pomiędzy raptem kilkoma sektorami i widok ekipy poruszającej się po terenie skuterami, quadami i w busach szybko uzmysławiał przestrzeń jaką musi pokryć dźwięk. Od sceny głównej do ostatniego lehyera było ponad 1650 m. Wrażenie murowane, oby nie powiedzieć: przytłaczające.

 

[img:15]

[img:14]

 

Dotychczas nikt w Europie nie robił nagłośnienia na tak dużym terenie i dla takiej ilości uczestników (ponad 2.5 mln) i choć byłem trochę spokojniejszy po zwiększeniu ilości kolumn, to jednak do końca istniała lekka niepewność co do końcowego efektu.

 

Po pierwszych odsłuchach, przy uruchamianiu kolejnych wież, ciśnienie akustyczne i zasięg były większe od zakładanego, przyjmując już nawet korekcje brzmieniowe. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Pan dr Wojciech Ciesielka, jako przyjmujący system do pracy z ramienia Kurii, po wstępnych odsłuchach i pomiarach był zaskoczony zasięgiem, brzmieniem i odpowiedzią fazową systemu.

Jerzy Taborowski - Właściciel GigantSound - Letus

 

Czynnik ludzki

Choć ilość sprzętu była imponująca, to on sam z siebie by nie zagrał. Za sukcesem instalacji stoi  profesjonalizm ekipy Gigant Sound-Letus z Poznania z projektantem systemu - Jerzym Taborowskim na czele. Ekipa wspierana byłaj dodatkowo przez zagranicznych fachowców. Ludzie Giganta przyjechali do Brzegów praktycznie prosto z Przystanku Woodstock, przy nagłaśnianiu którego pracowali, więc tym bardziej łatwo nie było.

 

[img:10]

[img:16]

 

W ciągu zaledwie pięciu dni 5 ekip zbudowało wszystkie wieże nagłośnieniowe, nie wspominając o ilości pracy, którą zainwestowano w budowę, organizację oraz nagłośnienie dużej i małej sceny oraz ołtarza. Należy wspomnieć, że generalnym inżynierem systemów był Paweł Zakrzewski, a ekipie techniki szefował Marcin Szafrański.

Choć Światowe Dni Młodzieży są imprezą o charakterze stricte religijnym, instalacja nagłośnieniowa zaprojektowana i zbudowana przez Giganta stanowiła wynik idealnej korelacji doświadczenia, praktycznej wiedzy, pasji i ciężkiej pracy, dobitnie pokazując, że nazwa firmy nie jest przypadkowa.

 

Czytaj także- wywiad:

Jerzy Gigant Taborowski
- projektant systemu nagłośnienia na ŚDM 2016


[img:17:FL]"Dotychczas nikt w Europie nie robił nagłośnienia na tak dużym terenie i dla takiej ilości uczestników (ponad 2.5 mln). To spotkanie potraktowałem jako wyzwanie. Raczej szaleńcze w założeniach od strony technicznej, ale jak się później okazało - wykonalne.

Taki rozmach, wielkość powierzchni i ilość uczestników prawdopodobnie nie powtórzy się już więcej. Dotychczas był to największy w Europie i jeden z największych na świecie eventów produkcyjnych. Na pewno jest to niezwykłe, ale też trudne i odpowiedzialne doświadczenie dla całej ekipy oraz dla mnie"...

CZYTAJ CAŁY WYWIAD

 

 

 

   ENGLISH VERSION

 

 

RELACJA: BRZEGI

RELACJA: BŁONIA

RELACJA: RYNEK