Robbie Williams - "The Heavy Entertainment Show" (recenzja)

Robbie Williams - "The Heavy Entertainment Show" (recenzja)

27 listopada 2016, 14:44

[img:1]

Ależ ten czas leci, w przyszłym roku minie 20 lat od wydania debiutanckiego albumu Robbiego Williamsa, a w tym roku serwuje nam on 11. płytę w swojej dyskografii. Czy mając tak długi staż brytyjski wokalista wciąż jeszcze może nas czymś zaskoczyć i rzeczywiście zaoferuje nam "The Heavy Entertainment Show"?

Tytułowy utwór otwierający album zapowiada szampańską zabawę. Delikatne dźwięki mieszające się z potężną dawką muzycznego uderzenia i chóralnymi zaśpiewami wbijają nam się głęboko w uszy i przekonują, że rzeczywiście oto dostaliśmy się na show, które na długo zapadnie nam w pamięci. Dalej jest tylko lepiej w "Party Like A Russian" Robbie pokazuje, jak bawią się nasi sąsiedzi, a całość podszywa dźwiękami z "Romea i Julii" Siergieja Prokofiewa, co nadaje piosence prawdziwie teatralnego wydźwięku. Podniosła atmosfera pryska jednak już po pierwszych sekundach słodkawego "Mixed Signals", które jednak doskonale wpisuje się w całość, popową tonację utrzymuje również "Love My Life" z którego bije taka radość, że rzeczywiście trudno nie uwierzyć wokaliście w tytułowe wyznanie. Jeśli dla kogoś zrobiło się zbyt mdło, to niech nie traci nadziei, bo oto z odsieczą przychodzi "Motherfucker" z rockowym pazurem, a zaraz za nim kroczy dumnie "Bruce Lee" także pełen tej energii. 

Nieco oddechu serwuje nam "Sensitive" z delikatnymi dźwiękami przywodzącymi na myśl lata 80 i 90. i zmuszającymi nas do delikatnego bujania. Zadziorność Robbiego powraca w "Pretty Woman" wraz z nową dawką energii. Zbliżając się ku końcowi otrzymamy jeszcze "Hotel Crazy" w którym udziela się Helena Boham Carter oraz Rufus Wainwright. Album wieńczy pełne energii i rozmachu "Sensational". W wersji deluxe czeka na nas 5 dodatkowych piosenek, które nie odstają od zawartości podstawowej wersji. Warto zapoznać się szczególnie z "Time on Earth" oraz "I Don't Want to Hurt You". 

Po tylu latach obecności na rynku muzycznym Robbie Williams spokojnie mógł osiąść na laurach licząc na popularność za sprawą dawnych dokonań, zamiast tego serwuje nam album pełny przebojów, które skutecznie uchronią nas od zimowych chłodów. Obietnica zawarta w tytule została spełniona w zupełności. 

Tracklista:

1. The Heavy Entertainment Show
2. Party Like A Russian
3. Mixed Signals
4. Love My Life
5. Motherfucker
6. Bruce Lee
7. Sensitive
8. David's Song
9. Pretty Woman
10. Hotel Crazy (featuring Rufus Wainwright)
11. Sensational
12. When You Know
13. Time On Earth
14. I Don't Want to Hurt You (duet with John Grant)
15. Best Intentions
16. Marry Me

Autor recenzji: Monika Matura
Ocena: 5,5/6
Warto posłuchać: "The Heavy Entertainment Show", "Party Like A Russian", "Motherfucker"

Pop

Muzyka

Księżyc na dwóch koncertach w Warszawie
Więcej wiadomości