Recenzja: Doda - "Dorota"

Recenzja: Doda - "Dorota"

19 lutego 2019, 19:14

[img:1]Doda, przez wielu kojarzona z udziału w Barze i licznymi ekscesami, a w końcu z występów w grupie Virgin czy solowych dokonań, w osiem lat od wydania ostatniego solowego albumu wraca z nowym wydawnictwem i to utrzymanym w zupełnie innym brzmieniu. 

Tym razem Doda postanowiła nagrać album z coverami i to nie byle jakimi, bo w zdecydowanej większości są to klasyki polskiej piosenki, co nie dziwi jeśli weźmiemy pod uwagę, że album zawiera ulubione utwory zmarłej babci artystki. Na płycie znalazło się też nieco miejsca na współczesne anglojęzyczne przeboje. Tak czy inaczej Doda pokazuje nam zdecydowanie delikatniejszą, muzyczną odsłonę. Album otwiera znany już i śpiewany między innymi w Opolu - "Niech żyje bal", piosenka klasyk, z którą Doda poradziła sobie naprawdę dobrze. Zaprezentowana przez wokalistkę wersja choć spokojna, to gdy trzeba, potrafi uderzyć. Dodatkową zaletę stanowi obecność orkiestry, choć nie słychać jej w tym utworze aż tak często. Doda mimo olbrzymich zdolności wokalnych stara się nie przesadzać i wychodzi jej to na zdrowie, nie tylko w przypadku tego utworu, ale i całej płyty. W roli drugiego numeru prezentuje się "Nie wolno płakać" pierwszy singiel z tego albumu i jednocześnie pierwsza autorska piosenka na tym wydawnictwie. Utwór podobnie jak cały krążek, zadedykowany został zmarłej babci Pelagii. To jedna z tych piosenek, której obecność orkiestry nadaje szczególnego brzmienia. Doskonale pobrzmiewa tutaj połączona siła wokalu Dody i instrumentarium orkiestry. Z zadumy wyrywa nas cover Avril Lavigne "I'm with You", który jest bodaj najbardziej zbliżony do oryginału. Nie jest to reinterpretacja, która w jakikolwiek sposób porusza, ale jest całkiem przyjemna dla ucha.

Zdecydowanie warto posłuchać za to "Gdzie to siódme morze", śpiewane w oryginale przez Marylę Rodowicz, Doda poradziła sobie z nim śpiewająco. Podobnie jest w przypadku "Gram o wszystko" z repertuaru Ewy Bem. Widząc, że na płycie znajduje się również "Krakowski spleen" Maanamu, byłam ciekawa czy Doda mu podoła - na całe szczęście, mimo pewnych zmian, Dodzie udało się zachować w tym utworze minimalizm. Z podobnym symptomem co utwór Avril Lavigne mamy do czynienia w przypadku "Sign of the Times" Harry'ego Stylesa, utworowi trudno cokolwiek zarzucić, zarówno pod względem odśpiewania czy zagrania, po prostu nie porywa. Zdecydowanie warto za to posłuchać odświeżonej wersji "Dwóch bajek" Virgin, które nabrały jeszcze większej delikatności. Koniecznie posłuchajcie także trzech ostatnich utworów autorskiego i pięknego "Nie mam dokąd wracać", "Na strunach szyn" z musicalu Metro oraz "Ale jestem" Anny Marii Jopek.

Albumy wykonywane z udziałem orkiestry to w rownej mierze ryzyko, co dość ciekawe przedsięwzięcie. Grozi im bardzo często niebezpieczeństwo przerostu formy nad treścią. Przed Dodą stanęło podwójnie trudne zadanie - po pierwsze dokonanie reinterpretacji cudzych utworów, po drugie zachowanie równowagi w zakresie silnego wokalu oraz połączenia wszystkiego w taki sposób, by orkiestra nie doprowadziła do przesadnej pompatyczności. Udało się, otrzymujemy subtelny, delikatny i miejscami bardzo piękny album. Miłośnicy Dody i polskich przebojów znajdą tu wszystko, co najlepsze. 

Tracklista:

1. Niech żyje bal
2. Nie wolno płakać
3. I"m with you
4. Gdzie to siódme morze
5. Gram o wszystko
6. Krakowski spleen
7. Sign of the Times
8. Stan pogody 
9. Dwie bajki
10. Wrecking Ball
11. Nie mam dokąd wracać
12. Na strunach szyn
13. Ale jestem

Autor recenzji: Monika Matura
Warto posłuchać: "Niech żyje bal", "Gdzie to siódme morze", "Nie mam dokąd wracać"
Ocena: 5/6

Polskie Klasyka Pop

Muzyka

Księżyc na dwóch koncertach w Warszawie
Więcej wiadomości