Pat Martino - tu i teraz. Wspominamy legendę

Pat Martino - tu i teraz. Wspominamy legendę

10 listopada 2021, 11:00

Gdyby Pat Martino był gwiazdą popu lub celebrytą z pewnością doczekałby się już hollywódzkiego filmu na swój temat. Był artystą genialnym ale mimo wszystko niszowym, stąd też wyjątkowa historia tego człowieka nie jest powszechnie znana – pora to zmienić!

Pat Martino (a właściwie Patrick Carmen Azzara) był tzw. guitarists’ guitarist, geniuszem gitary jazzowej, wielbionym i czczonym przez swoich kolegów po fachu przez ostatnie pół wieku. Jednak paradoksalnie jego największy sukces został osiągnięty nie na polu muzycznym. Sama młodość Pata wyglądała dość standardowo jak na "złote dziecko” świata muzyki.

 

 

Młody Azzara przyszedł na świat w muzykalnej rodzinie, w której senior rodu gustował w dobrym jazzie i pogrywał amatorsko na gitarze.Pat szybko zwrócił uwagę na futerał znajdujący się w rodzinnym domu a jego ojciec, Camren, szybko zorientował się, że latorośl przejawia olbrzymi talent.

No i poszło z górki… Chłopak całymi dniami siedział z gitarą grając do standardów jazzowych a jego talent wręcz eksplodował, co zaowocowało występami w klubach, do których ten wciąż przecież nastolatek, nie miałby inaczej  prawa wstępu.

 

[img:5]
Piotr Bieniecki / www.fototeo.pl - licencja: CC BY-SA 4.0

 

Pasmo sukcesów Pata Martino (taki przybrał sobie pseudonim sceniczny) nie miało końca. Doskonałe płyty, współpraca z całą czołówką jazzowego świata i status jazzowego nr 1 wśród gitarzystów a to wszystko nie mając jeszcze trzydziestki na karku. Świat stał przed Patem otworem. Niestety nikt nie zdawał sobie sprawy z tego co miało nadejść już niedługo i z zagrożenia, które czaiło się w samym muzyku, a dokładnie w jego głowie.

Pod koniec lat 70-tych muzyk zaczął cierpieć na coraz częstsze bóle głowy oraz wahania nastroju. Objawy nasilały się, powodując coraz większe problemy w życiu osobistym oraz zawodowym wirtuoza. Stan ten osiągnął swoje apogeum w 1980 roku, gdy atak padaczki, który nieomal zakończył życie muzyka zwrócił wszystkich wokół na stan to co się działo z Patem. Diagnoza była niczym wyrok – malformacja tętniczo-żylna, grożąca w każdej chwili śmiertelnym w skutkach pęknięciem. Jedynym ratunkiem była brutalna procedura, polegająca na usunięciu rejonu mózgu (!!!) dotkniętego schorzeniem.

 

[img:3]

 

Operacja zakończyła się sukcesem, Martino obudził jednak w nowym dla siebie świecie, w świecie bez przeszłości. Wszystkie wspomnienia Pata wycięte zostały wraz z chorymi tkankami, muzyk nie był w stanie poznać nawet własnych rodziców, nie umiał pisać i czytać, nie wspominając już o grze na gitarze. Ogrom zniszczeń pod czaszką Martino spowodował, że do końca życia cierpiał na problemy z pamięcią, będąc skazanym na życie „tu i teraz, bez przeszłości i przyszłości” (jak sam trafnie to ujął.

W tym momencie zaczyna się najbardziej niesamowita część tej historii. Owszem – mieliśmy w historii muzyki do czynienia z geniuszami, zmagającymi się z problemami zdrowotnymi. Wszyscy znają przecież historię tracącego słuch Ludwika Van Beethovena czy też poparzonego Django Reinhardta. Jednak w przypadku tych dwóch panów (jak i wielu innych) uszkodzeniu ulegały jedynie "urządzenia peryferyjne” podczas gdy „dysk twardy” pozostawał nietknięty. W przypadku Pata – format C.

 

[img:2]
Tom Beetz - licencja: CC BY 2.0

 

Prawdopodobnie jest to jedyny przypadek (a przynajmniej ja nie znam drugiego takiego), gdy absolutny geniusz uczy się od podstaw, by zostać dwukrotnie wirtuozem swojego instrumentu. Nie stało się to z dnia na dzień. Proces powrotu Pata do formy trwał latami, wymagał przede wszystkim innej metodyki pracy, pozwalającej na wypracowanie skrótów myślowych , umożliwiających schematyzację tej trudnej harmonicznie dziedziny sztuki. W każdym razie comeback okazał się absolutnym sukcesem, Martino grał lepiej niż kiedykolwiek i praktycznie do samego końca raczył nas doskonałymi płytami, porywającymi koncertami oraz całą masą doskonałych materiałów edukacyjnych.

Niestety historia ta doczekała się dosyć smutnego końca, gdyż zmagający się od wielu lat z problemami zdrowotnymi Pat zmarł 1 listopada 2021 roku . Odeszła jedna z największych legend gitary jazzowej i niezwykły człowiek, który musiał odkryć się na nowo i nauczyć się żyć w nowym dla siebie świecie. Bez przeszłości i przyszłości. Tu i teraz.

 

 

Elektryczne Gitary

Gitara

Gibson składa hołd legendarnemu duetowi z USA
Więcej wiadomości