Wywiad z zespołem NoVela

Wywiad z zespołem NoVela

17 listopada 2021, 13:18

W maju bieżącego roku na półki sklepowe trafił ich debiutancki album — poznajcie NoVelę! Z wywiadu dowiecie się między innymi, z czym kojarzą im się kasety magnetofonowe, jakie są ich muzyczne plany na najbliższy czas czy ich muzyczne inspiracje. 

[img:1] Fot. Paweł Kiszkiel – materiały promocyjne zespołu

W jednym z wywiadów powiedzieliście, że chcecie grać taką muzykę, której sami słuchacie. W takim razie jakie są Wasze ulubione kapele?

Bartosz Turkowski (bas): Według mnie chodzi o połączenie tego, czego słucha każdy z nas w zespole, z tym, co gra nam w sercach, czyli naszym własnym stylem, środkami wyrazu, które nabyliśmy przez lata grania na instrumentach. Krótko mówiąc – nie kopiujemy tego, co słuchamy, a wyrażamy siebie, grając własne piosenki, w których pobrzmiewają inspiracje muzyczne każdego z nas. W moim przypadku są to m.in. Toto, Pink Floyd, Peter Gabriel, Alice in Chains, Genesis, Lady Pank, Varius Manx, Queen, Kombi, Skawalker, Marillion i wiele innych. I gwarantuję, że w powyższej rozpisce jest przynajmniej jedna kapela, której ktoś z reszty zespołu jest fanem.

Jak zaczęła się Wasza miłość do muzyki? Kiedy przekonaliście się, że chcecie ją tworzyć?

Dominika Dmowska (wokal, teksty): Każdy z nas miał nieco inną drogę odkrywania swojej miłości do muzyki jako pasji i życiowego zajęcia (śmiech). Jeżeli chodzi o mnie, to pamiętam, że muzyka zawsze mnie interesowała – jako dziecko lubiłam do niej tańczyć, jako nastolatka miałam pierwszych idoli i pierwsze podejścia do śpiewania, a pokój miał powyklejane ściany zdjęciami i plakatami muzyków, wokalistów oraz wokalistek. Z wielu rzeczy wówczas nie zdawałam sobie sprawy (śmiech). Wcześniej, w szkole podstawowej, byłam w chórze szkolnym. Chociaż same lekcje muzyki nigdy nie zapisały mi się szczególnie w pamięci (były tylko raz w tygodniu i tego typu zajęcia pewnie w dzisiejszych czasach wyglądają inaczej…), to pozalekcyjne uczęszczanie na chór to już był wyższy poziom obcowania z muzyką, śpiewaniem w głosach i przełamywaniem się na scenie.

Uświetniliście swoim występem otwarcie siedziby Muzeum Kaset w Piasecznie, Waszą okładkę również zdobi kaseta. Macie sentyment do tego nośnika?

D.D.: Ja mam ogromny sentyment! Gdy byłam dzieckiem, a potem nieco starszym podlotkiem, kasety były u nas w domu – mieli je rodzice, słuchali ich. Ja natomiast albo dostawałam je w prezencie, albo kupowałam w sklepiku muzycznym na bazarze w Falenicy. Sklep nazywał się Muzol, a prowadził go pozytywnie zakręcony pan wyglądający jak John Lennon! Kupiłam w latach 90. np. składankę Alexii, nieco później pierwszy świeżo wydany album Christiny Aguilery! Tych wspomnień jest naprawdę sporo – pamiętam, gdy magnetofon wcinał mi taśmę, spowolniony dźwięk, słyszany chwilę wcześniej, był zwiastunem tej nieprzyjemnej awarii z kasetą. Czasem w walkmanie była to kwestia wymienienia baterii… Właściwie każdy w zespole ma podobne wspomnienia związane z tym nośnikiem (śmiech).



W Waszych piosenkach pobrzmiewają lata 80. Czy, tak jak niektórzy fani tamtych lat, uważacie, że takiej muzyki już dzisiaj się nie tworzy?

B.T.: Uważam, że wręcz przeciwnie. Od mniej więcej dekady słychać w muzyce spory powrót właśnie do lat 80. I wcale mnie to nie dziwi – to był czas, gdy powstawały wielkie, światowe hity, których do dziś słucha cały świat. Nie mówiąc już o skoku technologicznym, jaki miał miejsce właśnie te 30-40 lat temu, który spowodował tak różnorodne brzmienie poszczególnych zespołów, nie tylko pod względem brzmienia samych instrumentów, ale też samej produkcji, realizacji. Oczywiście trudno by brzmieć dziś identycznie jak w latach 80. W końcu cały czas wszystko się rozwija, muzyka też. Dlatego to, co prezentuje zespół NoVela na debiutanckiej płycie, jest nawiązaniem do lat 80. i 90., podanym w sposób współczesny, zarówno pod względem produkcyjnym, jak i muzycznym. Myślę, że pewne cytaty muzyczne z tamtej epoki będą nam towarzyszyły także przy kolejnych płytach.

Jak w kilku słowach opisalibyście zespół NoVela?

Daniel Szulc (gitara, drugi wokal): Muzycznie to zespół grający inspirowanego muzyką z dwóch ostatnich dekad ubiegłego stulecia pop rocka, podświadomie ciągnący bardziej w rockową stronę, co słychać zwłaszcza na koncertach. Personalnie to ludzie, którzy jeszcze nie mają siebie wzajemnie dość mimo paru ładnych lat znajomości, profesjonalni, kiedy trzeba, i niepoważni, kiedy nie wypada (śmiech).

[img:2] Fot. Dariusz Lamczyk – koncert podczas Rock & Love Festival, 18.09.21 r. w Krakowie

Jakie są Wasze muzyczne plany na najbliższy czas?

D.D.: Obecnie skupiamy się na tworzeniu nowej muzyki. Jednocześnie otwieramy się na nowe brzmienia, na inne rozwiązania, współpracując z doświadczonymi ludźmi z branży. To jest proces, wymaga czasu, skupienia, pracy. Jesteśmy dobrej myśli, że uda nam się połączyć nasze skłonności do tzw. muzyki dawnej, tradycyjnej z brzmieniami bardziej nowoczesnymi. Muzyka jest taką materią, którą można modyfikować, warto się nią bawić i jednocześnie zdobywać nowe doświadczenia.

Wasz debiut przypadł na czasy pandemii. Czy tak jak dla niektórych twórców, był to na swój sposób trudny, lecz inspirujący czas?

D.D.: To był (i jest) trudny czas dla muzyków, artystów w ogóle. Nie odczułam, by był on dla nas inspirujący, raczej częściej nas przybijał, dołował. To jest taka walka z dodatkowym utrudnieniem, bo, jak wiemy, zawód muzyka/wykonawcy/twórcy paradoksalnie nie należy do najprostszych zajęć na świecie. Jest to również biznes jak każdy inny. Wymaga pracy i strategii działania.

Jakie są Wasze największe muzyczne marzenia?

B.T.: Oczywiście tworzyć i nagrywać dużo fajnych piosenek, oraz prezentowanie naszego dorobku jak największej publiczności. I grać z serca, po prostu spełniać się artystycznie. Myślę, że te kwestie są kluczowe dla zdecydowanej większości muzyków, ważniejsze niż najdroższe instrumenty czy inny sprzęt.

[img:3] Fot. Mirosław Stelmach – po koncercie w klubie Akwarium Jazz Club, 28.10.21 r. w Warszawie, stoją od lewej: Joanna Pawlik (chórzystka – muzyk sesyjny i koncertowy), Bartosz Turkowski, Jan Niedzielski (gitara, główny kompozytor), Dawid Artyszuk (perkusja), Domnika Dmowska, Piotr Kolanowski (instrumenty klawiszowe – muzyk sesyjny i koncertowy), Daniel Szulc

Jak Wam się nagrywało debiut?

B.T.: Nagrywanie debiutanckiej płyty przypadło nam w okresie początku pandemii. W związku z tym, pomijając pewien niepokój związany z sytuacją na świecie, nie musieliśmy się spieszyć z nagrywaniem oraz postprodukcją. Nie było perspektywy grania w najbliższym czasie, a sytuacja na rynku wydawniczym była mocno niepewna. Do studia weszliśmy w marcu 2020 roku, a miks/mastering skończyliśmy, o ile dobrze pamiętam, w sierpniu. Każdy z nas był oczywiście przygotowany do nagrań, dlatego sama rejestracja ścieżek w sposób naturalny odbyła się dość szybko.

Czy któraś z piosenek na albumie ma dla Was szczególne znaczenie?

D.Sz.: Dla mnie, tak naprawdę, cały album ma szczególne znaczenie, bo jest to pierwsza płyta, przy której tworzeniu brałem udział. Pamiętam natomiast, że największe wrażenie zrobił na mnie numer „Za Ciebie”, jak w studio przesłuchaliśmy cały kawałek po raz pierwszy. Klawisze (gościnny udział Piotra Kolanowskiego, odpowiadającego za instrumenty klawiszowe – przyp. M.M.) robią świetny klimat, motyw gitarowy Janka (Jan Niedzielski to gitarzysta i główny kompozytor zespołu – przyp. M.M.) w refrenach jest chyba moim ulubionym z całej płyty, a wokal Dominiki w ostatnim refrenie może przyprawić o ciarki. Do tego mocne outro, które brzmi chyba jeszcze lepiej na żywo.

Rozmawiała: Monika Matura

Muzyka

The Animals & Friends w NCK
Więcej wiadomości