PORADNIK: Jak zbudować studio w domu? - Cz.III
Do tej pory rozmawialiśmy o absolutnych podstawach, czyli dobraniu interfejsu audio i przygotowaniu odsłuchu, a w zasadzie pomieszczenia, gdzie będziemy pracować. Jesteśmy już bogatsi w wiedzę o odbiciach, modach pomieszczenia i wiemy, jak radzić sobie z tymi niepożądanymi zjawiskami. Więc wreszcie wstawmy te monitory!
Wspominaliśmy, że monitory nie muszą, a czasem nawet nie powinny być duże. Małe pomieszczenia, w których zazwyczaj znajdują się domowe studia, oznaczają małe odległości od głośników, więc instalowanie sprzętu mogącego nagłośnić stadion nie pomoże, a tylko zaszkodzi.
Wielkość monitorów określamy zazwyczaj średnicą głośnika nisko-średniotonowego (to ten największy z dwóch, a czasem trzech). I tak mamy „czwórki”, „piątki”, „ósemki” i tak dalej. Liczba określa średnicę wspomnianego głośnika w calach. W małym studiu wystarczą nawet „czterocalowce” pod warunkiem, że będziemy zdawać sobie sprawę z ich ograniczeń, które dotyczą najniższego pasma. Po prostu im większy głośnik, tym niżej „zejdzie”. Monitory z czterocalowymi głośnikami niskotonowymi są w stanie dojść do około 50/60 Hz, czyli w miarę OK, ale szału nie ma. Z monitorami pięciocalowymi jest już lepiej, a ośmiocalowe w zasadzie spełnią niemal wszystkie wymagania. Ale zawsze jest jakieś „ale”. Im większa średnica, tym trudniejsza budowa i większe problemy z częstotliwościami leżącymi na granicy pomiędzy niskimi a wysokimi (pamiętasz zwrotnice z poprzedniego odcinka?). Z doświadczeń wielu weteranów można wysnuć wniosek, że optymalną średnicą głośnika niskotonowego jest przedział 5-7 cali. Monitory ośmiocalowe są polecane do większych pomieszczeń. Jeżeli sprzedawca usilnie namawia Cię na zakup na zasadzie „im większy, tym lepszy”, zrób krok w tył i zażądaj testu. Najlepiej u siebie w domu. Wiem, to nie zawsze możliwe, ale test jest niezbędny. Jak testujemy? Odtwarzamy swoje ulubione miksy (własne lub komercyjne) i staramy się zastanowić, czy słyszymy wszystko, co znamy. Jeśli tak, to super, a jeśli słyszymy coś, czego do tej pory nie słyszeliśmy, to jeszcze lepiej! Prosty test, ale zazwyczaj bardzo skuteczny.
Z doświadczeń wielu weteranów można wysnuć wniosek, że optymalną średnicą głośnika niskotonowego jest przedział 5–7 cali.
Nie dochodzić do ściany
OK, wracamy do domu, tachając pudełka z monitorami, dokonujemy „unboxingu”, stawiamy na biurku (statywach), podłączamy, ustawiamy. Jak należy umieścić monitory, aby uzyskać efekt, jaki założył producent? Zasada jest banalnie prosta: monitory oraz nasza głowa to trzy punkty, a te punkty muszą tworzyć trójkąt równoboczny. Mówiąc po ludzku, odległość naszej głowy od każdego z monitorów musi być taka sama, jak odległość monitorów względem siebie. Łatwo się domyślić, że im szerzej tym dalej. Czy stawianie monitorów bliżej lub dalej ma duży wpływ na efekt końcowy? Niekoniecznie, przy czym trzeba pamiętać, że im dalej, tym monitory będą musiały grać głośniej i wpływ pomieszczenia na odsłuch wzrośnie (znowu odsyłam do poprzedniego odcinka). Umieszczenie monitorów bliżej głowy nie jest niczym złym.
Drugą kwestią jest wysokość, na której znajdować się będzie odsłuch. Tu również obowiązuje prosta zasada: monitory ustawiamy na takiej wysokości, aby głośnik wysokotonowy (to ten mniejszy) znajdował się dokładnie na wysokości uszu. Powodem jest wysoce kierunkowa natura wysokich częstotliwości. Ustawiając się poza ich osią działania, nie słyszymy wysokiego pasma prawidłowo. Producenci usilnie pracują nad poszerzeniem tak zwanego sweet spotu. To określenie oznacza obszar, gdzie odsłuch jest prawidłowy (na przykład w sytuacji, gdy miksujący nie jest jedynym słuchaczem – za plecami ma zespół lub producenta - i inni też chcą słyszeć to i owo), ale nie jest to łatwe i występuje zazwyczaj w droższych konstrukcjach. Gdy pracujemy w samotności, problem nas nie dotyczy.
Ważne jest również ustawienie monitorów względem ścian. Generalne zasada jest taka, że im dalej, tym lepiej - wciąż musimy pamiętać o odbiciach i modach. Gdy ustawimy monitory blisko ściany znajdującej się za nimi (a tak często bywa, gdy nie mamy dużo miejsca), wzmacniamy najniższe częstotliwości: odbijają się od ściany i z powrotem od monitora, co daje swoistą kumulację energii akustycznej. Producenci monitorów świetnie zdają sobie sprawę z tego problemu i często instalują w nich przełączniki obniżające poziom basu, co skutkuje zniwelowaniem lub sporym ograniczeniem tego problemu. Warto poeksperymentować z tymi ustawieniami, których może być więcej (na przykład regulacja częstotliwości wyższych).
Nauka słuchania
Kolejnym problemem mogą być rezonanse wynikające ze stykania się obudowy monitora z podstawą, na której stoi (biurko, konsoleta mikserska). Dopóki nie wynajdzie się monitorów lewitujących w przestrzeni, musimy o tym pamiętać. Tutaj również problem dotyczy basu, a poza wspomnianymi przełącznikami można zastosować proste rozwiązanie w postaci miękkich podstawek (bądź kolców, ale to bardziej do Hi-Fi), ograniczających „współgranie” monitora z powierzchnią, na której stoi.
Dobre słuchawki wcale nie kosztują dużo mniej niż monitory, choć trzeba przyznać, że już za kilkaset złotych nie będzie krzywdy.
Ostatnią ważną rzeczą w procesie ustawiania odsłuchu, jest… nauczenie się monitorów. Co? Ano tak. Jak już niejednokrotnie wspominałem, odsłuch to mieszanka dźwiękowa, będąca miksem sygnału z głośników, odbić od ścian, sufitu, podłogi, okien i rezonansów z biurkiem. Sporo tego i możemy być absolutnie pewni, że ten sam monitor zagra inaczej w różnych pomieszczeniach. Dlatego jedynym sposobem określenia, czy to, co słyszymy, jest OK, pozostaje poznanie brzmienia naszego odsłuchu. Tu również nie odkryjemy Ameryki: wymaga to wielu godzin słuchania komercyjnych miksów, a także ciągłego porównywania z nimi swojej pracy. Tak zwane słuchanie referencyjne to absolutna podstawa w tym fachu i robią to najwięksi w branży. Niewierzących odsyłam do artykułu „Twój przyjaciel wróg”.
Możemy powiedzieć, że monitory mamy odhaczone. Oczywiście możemy też zagłębić się w temat, rozmawiając o monitorach alternatywnych, kontrolerach odsłuchu czy miernikach loudness, ale na razie nie komplikujmy. Kiedyś przyjdzie na to czas. Pozostaje też kwesta stosowania subwoofera, ale ten temat omówiliśmy w numerze AudioPlay 6/2016.
Prosto do ucha
Mając nawet najlepsze miejsce do odsłuchu z supermonitorami, nie zawsze będziemy mogli swobodnie z nich korzystać. Bo sąsiedzi, bo narzeczona chce poczytać, bo dziecko idzie spać. Wtedy na pomoc wzywamy słuchawki. Na pewno jednak spotkałeś się z opinią, że słuchawki absolutnie nie nadają się do porządnego miksowania i w ogóle są wymysłem szatana. Odpowiedź, jak zwykle, nie jest jednoznaczna.
Na początek wady. Od słuchawek bolą uszy. Mówię poważnie! Spróbuj posiedzieć w słuchawkach przez kilka godzin, a z rozkoszą je w końcu zdejmiesz. Poza tym może Ci być gorąco. Wiem, marudzę, ale im większy komfort pracy, tym mniej energii marnujesz na niewygodę. Zresztą tyczy się to wielu elementów (wygodne krzesło, właściwa wysokość biurka, dobry monitor komputerowy, oświetlenie itd.). Ale być może masz superwygodne słuchawki i mam się odczepić. Dobrze, więc porozmawiajmy o zaletach.
Monitory ustawiamy na takiej wysokości, aby głośnik wysokotonowy (to ten mniejszy) znajdował się dokładnie na wysokości uszu.
Słuchawki to takie małe głośniki, które znajdują się bardzo blisko uszu. Dlatego po pierwsze mogą mieć znacznie niższą moc (to oczywista oczywistość), a po drugie całkowicie odpada wpływ pomieszczenia. Co ciekawe, dobre słuchawki wcale nie kosztują dużo mniej niż monitory, choć trzeba przyznać, że już za kilkaset złotych nie będzie krzywdy. Kolejną zaletą jest o wiele większa łatwość przenoszenia najniższych częstotliwości - w końcu nie potrzebujemy dużej mocy i przy dobrym przetworniku akustycznym nie mamy problemów z fazą, zwrotnicami i rezonansami. A więc jeśli nasze monitory nie są w stanie przenieść niskiego basu (rzędu 25-40 Hz), to słuchawki bardzo pomogą w prawidłowym zbalansowaniu tych kluczowych częstotliwości. Czasami po prostu pozbyciu się ich, co przy zwykłych monitorach byłoby wręcz niemożliwe, bo po prostu nie wiedzielibyśmy, co robimy. Rzecz jasna słuchawki pozwalają na pracę w nocy bez denerwowania bliźnich i generalnie są świetnym narzędziem, jeśli chodzi o szczegóły. Często pozwalają z łatwością wychwycić niepożądane rezonanse, przydźwięki, szum czy problemy z panoramą.
Czyli co? Sprzęt idealny i w zasadzie po co nam monitory? Nie do końca. Słuchawki mają jedną podstawową wadę. Żeby ją zrozumieć, cofnijmy się na chwilę do odsłuchu przez monitory. Nie trzeba być Einsteinem, żeby szybko zorientować się, że to, co słyszy każde ucho podczas pracy na głośnikach, jest kombinacją lewego ORAZ prawego kanału. Lewe ucho słyszy głównie lewy monitor, ale przecież słyszy też prawy (tylko ciszej i trochę później, gdyż jest od niego bardziej oddalone). I odwrotnie - prawe słyszy lewy i prawy monitor na tej samej zasadzie. Do tego wpływ akustyki pomieszczenia. Powiesz: czyli wszystko źle, lepiej na słuchawkach, wtedy słyszymy dokładnie to, co artysta chciał zawrzeć w swoim dziele. Otóż nie.
Po pierwsze muzyka miksowana jest głównie na monitorach, ponieważ w większości przypadków będzie tak odtwarzana. Sprzęt audio, samochód, koncert, sklep - wszędzie głośniki. Oczywiście słuchamy też na słuchawkach, szczególnie ostatnio, ale nasze postrzeganie dźwięku oparte jest na słuchaniu w określonej przestrzeni. Miksowanie przy użyciu słuchawek spowoduje więc, że nasz miks może zabrzmieć po prostu źle, gdy słuchamy go „normalnie”. Wynika to z kilku kwestii. Po pierwsze proporcje między różnymi elementami miksu będą inne, co jest spowodowane trochę innym przebiegiem częstotliwościowym. Po drugie mamy zupełnie inny odbiór przestrzeni. Dźwięk w słuchawkach wydaje się „węższy”, więc podczas miksowania będziemy podświadomie go poszerzać czy to przez użycie efektów typu pogłos, czy przez inne panoramowanie, czy wręcz używanie procesorów psychoakustycznych. Miks wykonany w całości na słuchawkach może robić wrażenie rozmytego, bez wyraźnego basu, z błędami w kompresji, zastosowanych efektach i szerokości bazy stereo. Oczywiście są tacy, którzy potrafią przełączyć się na miksowanie w słuchawkach, ale są to zazwyczaj ludzie z bardzo dużym doświadczeniem popartym wiedzą. Dlatego jeśli dopiero zaczynasz, traktuj słuchawki jako jedno z narzędzi, a nie narzędzie podstawowe - tym powinny być monitory, które są prawidłowo dobrane, skonfigurowane i ustawione.
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jesteś już w zasadzie gotowy do rozpoczęcia zawodowej przygody w swoim własnym studiu. Co prawda zagadnień do omówienia jest o wiele więcej (i będziemy to robić), ale gdzieś trzeba zacząć. A Ty właśnie zacząłeś.