- Bardzo elastyczne brzmienie wzmacniacza. Możemy zabrzmieć czysto jak z pieca Fendera, crunch’owo jak z Marshalla Valvestate oraz powalająco ciężko jak z Mesa Boogie
- Niesamowita ilość kombinacji
- Losowe dobierania interwałów drugiego głosu podczas gry, ciekawa opcja.
Do moich rąk trafił niewielkiego rozmiaru (zajmujący jeden moduł rackowy U) legendarny procesor gitarowy Lexicon MPX G2. Firma ta zasłynęła przede wszystkim z niepowtarzalnych pogłosów studyjnych, które możemy usłyszeć w nagraniach takich wykonawców jak Al Di Meola, John Petrucci (Dream Theater), czy nawet A Perfect Circle.
Procesor ten posiada także wbudowany przedwzmacniacz analogowy, do którego mamy szybki dostęp poprzez naciśnięcie klawisza „Gain” Jego prawdziwie analogowe brzmienie przypieczętowywują potencjometry Low, Mid oraz High umieszczone po lewej stronie procesora jak w tradycyjnym wzmacniaczu. Całość efektów, a jest ich 76 została logicznie podzielona na 9 bloków: wspomniany Gain, Effect1, Effect 2, Chorus, Delay, Reverb, EQ, Insert, w tym tak unikatowe jak: Tube Screamer, Uni VIbe, Octavia, Mu-tron III, Cry Baby, Phase, Dyna Comp oraz JamMan – 20 sekundowy delay looper umożliwiający nagranie i dogrywanie w czasie rzeczywistym kolejnych partii gitarowych. Warte uwagi są również efekty Inteligent Pitch Shift (dostosowujący drugi głos według zadanej skali), Tap Delay, Chorus, Flanger, Rotary Speaker no i oczywiście gama przepięknych Reverb’ów.
Dodatkowo mamy Bypass (także analogowy), gdy chcemy całkowicie ominąć procesor oraz chromatyczny tuner, który także zasługuje na uznanie z powodu dużej dokładności. Komunikaty o stanie procesora jak i wszelkich zmianach prezentowane są na wyświetlaczu na zielono, co nawet przy grze live jest bardzo czytelne.
Kolejną innowacją jest zmienna kolejność bloków efektów. Przyzwyczailiśmy się do układu: przester -> efekty modulacyjne -> delay/pogłos, a w Lexiocn MPX G2 my ustalamy kolejność tak jakbyśmy każdy moduł mieli w podłogowej kostce i to nie koniec, możemy efekty łączyć równolegle lub szeregowo co daje naprawdę niesamowite możliwości. Przy tej samej konfiguracji efektów ich zmiana kolejności tak wpływa na brzmienie, że jedynym ograniczeniem kreacji brzmień w tym urządzeniu jest chyba tylko nasza wyobraźnia. (tutaj przydała by się grafika - schematy)
Procesor posiada 2 chipy Lexicona. Jeden z nich odpowiada za efekty, a drugi tylko za Reverb. Dzięki takiemu rozwiązaniu bez względu na ilość włączonych efektów jednocześnie zawsze możemy dorzucić do tego wymarzony pogłos.
Pamięć procesora zajmuje 150 świetnie przygotowanych programów fabrycznych oraz 50 wolnych dla użytkownika. Programy te można w prosty sposób sortować wg stylu muzycznego. Do procesora dołączona jest dość gruba instrukcja obsługi, w której to doczytamy wszelkie tajniki tego urządzenia.
Co do samego brzmienia przedwzmacniacza można pokusić się o stwierdzenie, iż jest bardzo elastyczny. Możemy zabrzmieć czysto jak z pieca Fendera, crunch’owo jak z Marshalla Valvestate oraz powalająco ciężko jak z Mesa Boogie. Efekty pitch działają naprawdę „szybko” nie ma tutaj mowy o pełzającym lub zniekształconym drugim głosie. Wszystkie chorusy, flangery oraz delay są bardzo bogate i czyste. Niesamowita ilość kombinacji oraz kolejna nowość jak losowe dobierania interwałów drugiego głosu podczas gry nie pozwalają mi zbyt długo na graniu z jednym wybranym programem. Dokupując do zestawu nożny kontroler MIDI MPX R1 zostaniemy mile zaskoczeni prawdziwością efektu Wah – Cry Baby. Posiadam oryginalną kaczkę Dunlopa, ale ta z Lexicona brzmi rewelacyjnie. Gitarzysta ma nawet do wyboru tryb jej pracy „V” lub „U”. Oczywiście pedałem expresji można sterować nasileniem gain, długością pogłosu, czy nawet tempem delay – co tylko sobie wymarzymy.
Warto nadmienić, iż przy prototypie tego procesora pracowali tak znani muzycy jak: Michael James, Eddzie Kramer, John Petrucci i wielu innych.
Autor testu:
Robbone / Robert Jedynak
strona producenta: http://www.lexiconpro.com





