Test - Epiphone Marcus Henderson Apparition
Epiphone Marcus Henderson Apparition2999
- świetna prezentacja
- bardzo dobre wyposażenie
- mocny dźwięk
- brak futerału lub pokrowca
Marcus Henderson Apparition to - tu chwila dla domorosłych detektywów - gitara sygnowana przez...Marcusa Hendersona. Kim jest ów instrumentalista? Musi być kimś znaczącym, skoro doczekał się instrumentu z własnym nazwiskiem wypisanym na główce.

Marcus znany jest z...gry komputerowej. Takie to już czasy... Parę lat temu wyobraźnią tysięcy nastolatków zawładnęła gra Guitar Hero, która - z grubsza - polegała na tym żeby jak najwierniej odegrać partie instrumentalne piosenek prezentowanych przez komputer. I właśnie za partie gitarowe z tej gry odpowiada pan Henderson. Oczywiście to, że jego kariera jest troszkę wirtualna w żaden sposób nie umniejsza jego shredderskich umiejętności. Jak w takim razie wygląda instrument komputerowej gwiazdy?
OGLĄDAMY
The Apparition może się podobać. Zwłaszcza miłośnicy ostrzejszych dźwięków poczują mocniejsze bicie serca. Gitara bazuje na kształcie explorera, pomalowana jest na czarno, przy czym płyta wierzchnia to klon o efektownych wzorach. Całości zabójczego wyglądu dopełnia lustrzana płytka ochronna. Gitara wyposażona jest w oryginalny mostek Floyd Rose, dwa aktywne przetworniki EMG (ulubione modele Jamesa Hetfielda - 81 i 85), potencjometr volume i tone oraz kill switch - mały przycisk odcinający całkowicie sygnał z gitary. Miłym dodatkiem są firmowe straplocki, niestety gitara nie posiada nawet miękkiego pokrowca. Instrument jest wykonany bardzo starannie. Napis Limited Edition Custom Shop zobowiązuje. Po wyjęciu z kartonu gitara jest gotowa do gry - ustawienie jest perfekcyjne. Równo nabite progi pozwalają na bardzo niską akcję strun. Spodnia strona gryfu jest matowa, co pozytywnie wpływa na szybkość gry - również profil gryfu jest zdecydowanie "wyścigowy". Waga całego instrumentu jest odpowiednia - nie potrzeba strongmana do zagrania całego koncertu.

GRAMY I SŁUCHAMY
Zapinam straplocki i wieszam gitarę na ramieniu. Pierwsze wrażenie jest piorunujące - to fenomenalnie wygodna gitara. Osobiście nie przepadam za "wyścigówkami", jednak w tym przypadku chylę czoła. Kombinacja niedużej wagi, wycięć w korpusie i szybkiego gryfu powoduje, że gitara - nawet zawieszona bardzo nisko - nie sprawia żadnych kłopotów manualnych. "Na sucho" instrument jest dość cichy - to chyba zasługa cienkich strun, zamontowanych fabrycznie. Mimo bardzo niskiej akcji strun nic nie brzęczy. Po podłączeniu do wzmacniacza (Marshall JVM4100, Ashdown Fallen Angel) zaczyna się jazda! The Apparition to instrument stworzony dla wszelkiej maści szybkograczy. Nie jest to gitara do jazzu, blues też nie jest jej mocną stroną - kraina metalu to jej ojczyzna. Dzięki aktywnym przetwornikom EMG, gitara daje kapitalny przester, nie tracąc przy tym selektywności. Riffy z Master Of Puppets przebijają się przez cały zespół z taką swobodą i lekkością, że nawet perkusista był zaskoczony jakością dźwięku jaki oferuje Apparition. Przetwornik przy gryfie generuje dużo basu, jest to jednak zjawisko kontrolowane. Tremolo Floyd Rose to kolejny mocny punkt gitary. Wprawdzie pierwsze użycie wajchy skończyło się strasznym rozstrojeniem, jednak po ułożeniu się strun intonacja pozostaje niemal idealna, nawet po bardzo głębokim nurkowaniu mostkiem. Kombinacja płaskiego gryfu, mocnych, selektywnych pickupów i precyzyjnego tremola daje w efekcie końcowym absolutnie zabójczy instrument. Przyczepić się można tylko do jakości killswitcha - już po kilku użyciach zaczął trzeszczeć i stukać, co przy wzmocnieniu jaki dają nowoczesne piece high gain daje bardzo brzydki efekt.
SŁOWO NA KONIEC
Zawsze preferowałem gitary klasyczne: les paul i stratocaster to moje podstawowe narzędzia. Jednak okazuje się, że życie pełne jest niespodzianek - chętnie kupię taką gitarę jak Marcus Henderson The Apparition!
PODSUMOWANIE
+ świetna prezencja
+ bardzo dobre wyposażenie
+ mocny dźwięk
+ duża wygoda gry
- brak futerału lub pokrowca
Do gitary można dokupić oryginalny Case w cenie 459 zł





