Test Stanton M.207 - najbardziej zaawansowany technicznie mikser Stantona
Adam Cyzman 25 maja 2010, 09:54 Show System- Pełna Regulacja Faderów
- Rozbudowane możliwości efektora
- Jakość efektów
- Wszechstronność
- Niedokładny FX Glide
- Niedokładny BPM Counter
- Niefortunnie umieszczenie knobów PAN
Stanton M.207 prezentowany jest jako następca Stantona SA-5. Jednak o ile ten drugi bez wątpienia należy uznać za skrecz - mikser, tak najnowszy M.207 stał się mikserem bardziej uniwersalnym. A to dlatego że do 2-kanałowego miksera z regulacją krzywej cięcia faderów dodano rozbudowany i nowatorsko rozwiązany efektor. Jednocześnie jest to aktualnie najbardziej zaawansowany technicznie mikser ze stajni Stantona.
Nie wygląda źle…
W porównaniu do klubowych 2 - kanałówek (Denon X-120 czy A&H 02) mikser jest duży, muskularny i prezentuje się poważnie. Srebrno - czarny błyszczący lakier dodaje mu uroku, trzeba przyznać że na żywo prezentuje się lepiej niż na zdjęciach. Niestety warstwa lakieru nie jest specjalnie gruba i już po pierwsze poważnej skrecz - sesji zaczną pojawiać się przetarcia więc warto zabezpieczyć wrażliwe miejsca. Knoby i przyciski wykonano poprawnie, jakościowo nie ma się do czego specjalnie przyczepić, budowa miksera to staranna robota. W pudełku oprócz miksera i kabla zasilającego znajdziemy tylko instrukcje. Dość skromnie, zważywszy na to że do SA - 5 producent dorzucał dodatkowe nakładki na fadery czy płyn do czyszczenia faderów.
EQ
EQ na wszystkich 3 pasmach wycina do zera, ale w okolicach godziny 10 bardzo gwałtownie tnie sygnał. Linefaderom nawet na najpłynniejszym ustawieniu brakuje sporo do płynności, pod koniec ich wysokości zmiana głośności sygnału jest również zdecydowanie gwałtowniejsza.
Odsłuch
Odsłuch według instrukcji to dość skomplikowana sprawa, dzieli się na przed i po faderowy i przed-masterowy. Nie ma co jednak specjalnie w to wnikać, w praktyce bowiem odsłuch działa tak jak powinien włącznie z regulacją kanału w stosunku do mastera. Jego obsługa również nie jest specjalnie skomplikowana.
Gwódź programu - Efektor
Nie ma się specjalnie co oszukiwać, tym co ma sprzedać i wyróżnić ten mikser na tle innych jest właśnie efektor. I rzeczywiście na pierwszy rzut oka widać że oferuje on sporo zabawy i możliwości. Na początek suche fakty.
Efektor: FX Glide
Efektor: Efekty
Do dyspozycji użytkownika oddanych jest 9 efektów.
Efektor: Co jest niefajne…
Zacznijmy od samego FX Glide. Otóż pasek dotykowy może być dla niektórych zbyt wąski a przez to mało dokładny. O ile dotykowe paski w Systemie 3 Stantona są na tyle szerokie że spokojnie mieści się w nich palec i tam się to sprawdza tak pasek w FX Glide może czasami przeszkadzać. Podobnie z przyciskami dotykowymi wąsko i za blisko ułożonymi. Do tego ciężko tak naprawdę je wyczuć raz reagują na słaby dotyk innym razem trzeba mocniej przycisnąć. Jednak najgorszym problem jest to że Pasek i Przyciski dotykowe nie działają na raz, co sprawia, że żeby zmienić parametr natężenia trzeba wciskać przycisk PARAMETR lub WET/DRE. Jest to dość uciążliwe i niezbyt przemyślane. FX Glide ładnie się prezentuje ale w praktyce dużo lepszym sposobem kontroli byłyby 2 zwykłe gałki i 5 normalnych przycisków. Szczególnie dotkliwie brakuje chociaż jednej gałki regulującej WET/DRY efektu.
Kolejnym problemem jest włożenie2 efektów pod 1 klawiszem i o ile te pierwsze działają błyskawicznie, tak przytrzymanie tych drugich aby je odpalić powoduje że już między nimi szybko się nie przełączymy. Ostatnią uciążliwą rzeczą jest BeatCounter. W trybie automatycznym liczy on bity najwyżej średnio dobrze. Bardzo często zdarza mu się wyświetlać prędkość 2 razy mniejszą niż nominalne. To akurat nie jest dużym problem, bo efekty w czasie będą działać nadal poprawnie (tym bardziej że do regulacji czasu są dodatkowe przyciski), ale dość często liczy po prostu nieprawidłowo. Ratunkiem jest manualne wbicie tempa i tutaj niestety również są zgrzyty. Nie da się po prostu zalokować automatycznie wyliczonego przez mikser tempa więc zawsze musimy wbijać je manualnie jeżeli chcemy żeby już nam się nie zmieniało, co i tak nie gwarantuje sukcesu, bo mimo że mikser ma narzucone manualne tempo to potrafi je czasem podczas włączania efektora na inny kanał sam zmieniać. Dlaczego i na jakiej zasadzie to robi nie udało mi się stwierdzić a instrukcja w tej kwestii nie pomogła.
Efektor: Co jest średniofajne…
Każdy z efektów możemy dodatkowo przefiltrować wspomnianymi już dedykowanymi dla każdego pasma przyciskami. Z tym, że działają one w zasadzie jak zwykłe kille, włączając przycisk LOW efekt działa na samym Basie, ale jednocześnie pozostałe pasma nie grają w ogóle, analogicznie z pozostałymi przyciskami filtra. Jest to sporo rozczarowanie, niemniej w dalszym ciągu te dodatkowe filtry dają ciekawe efekty szczególnie w zastosowaniu z Echem.
Efektor: Co jest fajne…
Efekty brzmią czysto i ładnie, za wyjątkiem efektu TRANS który ewidentnie tutaj nie wyszedł i nie działa zgodnie z zamierzeniami (dziwna charakterystyka wycinania dźwięku). Możemy ustawić charakterystykę filtrów (przycisk FILTRA plus PARAMETR) co wraz z manualnym i automatycznym filtrem tworzy bardzo szerokie spektrum operowania filtrowaniem. Efektor działa „po faderze” co ma zastosowanie głównie w przypadku Echa które zostaje aktywne, nawet jeżeli faderem zamknęliśmy kanał. A to przekłada się to na możliwość finezyjnych szaleństwem echem czy dokładaniem ich do skreczowych cutów . Wszystkie podstawowe efekty przełączają się błyskawicznie co owocuje możliwością szybkiego i kreatywnego wykorzystania efektora. Efekty działające do bitu możemy ustawić dzięki dedykowanym przyciskom prędkości żeby działały dwa razy szybciej i wolniej, co ma szczególne zastosowanie przy efektach Echo i Strobe. Dotykowe przyciski od długości efektu również tworzą kolejne ciekawe możliwości działania na efektach. A to jeszcze nie koniec. Mamy pełną regulację WET/DRY odnoszącą się do natężenia efektu w stosunku do sygnału na kanale ale także osobną regulację PARAMETR która steruje już tylko samym natężeniem. Nie zabrakło także sterowania MANUALNEGO długością każdego efektu . Generalnie bogactwo kontroli parametrów to czołówka w tej klasie mikserów i z całą pewnością zachęca do eksperymentowania.
Bajery…
Sampler
Mikser posiada całkiem rozbudowany Sampler. Dysponuje on 5 bankami po 8 sekund każdy kozacko obsługiwanych z przycisków dotykowych. Długość sampla może być łapana do bitu więc przy odrobinie szczęścia można sobie tworzyć zestawy loopów na żywo, tym bardziej że sampler działać może w trybie ciągłym. Innym trybem jest tryb One-Shot czyli zagranie sampla raz, ale nie ma trybu CUE czyli granie sampla tylko gdy trzymamy palec. Problemem, który jest wspólny dla samplerów w większości mikserów i występuje również w Stantonie M.207 jest ta wspomniana potrzeba odrobiny szczęścia żeby złapać dobrego sampla. Niestety bywa to problematyczne z uwagi na konieczność bardzo precyzyjnego wciśnięcia nagrywania. A jak już dobrego sampla czy sample złapiemy to i tak po wyłączeniu miksera tracimy je bezpowrotnie. Należy jednak docenić fakt że sampler obsługuje się łatwo i w sprawnych rękach może być użytecznym narzędziem.
Automatyzacja Efektów
O ile efektor mamy na wierzchu, sampler także nie jest specjalnie skomplikowany tak bez instrukcji ciężko już dowiedzieć się o tym, że M.207 posiada funkcję automatyzacji efektów. Służy to do tego, że możemy zapisać sobie nasz ruch palcem na efektorze, a potem odtwarzać go dzięki czemu natężenie efektu zmienia się automatycznie tak jak sobie jest sami ustawimy. Do tego może działać to zgodnie z długością zadanego bitu (maks 16 bitów), więc wydaje się całkiem przydatne. I jest dość ciekawe z filtrami czy z flanglerem, za to kompletnie nie sprawdza się np. z echem.
A więc dla kogo ten mikser?
Ciężkim zadaniem jest stwierdzenie dla kogo został zaadresowany ten mikser. Z jednej strony pełna kontrola cięcia faderów świadczy że nadal jest to mikser turtabalistyczny, ale jest wiele różnic które powodują że do tego zastosowania jest on gorszy niż poprzednik w postaci SA-5. Znowu do grania klubowego nie zachęca przeciętne EQ. Efektor jest bogaty i niezwykle rozbudowany ale brakuje mu sporo do doskonałości. Konkludując jest to mikser dla osób które wymagają wszechstronności i w DJce chcą spróbować wszystkiego (miksu, skreczy, efektów) lub szukają oryginalnych rozwiązań (FX Glide, Sampler). Biorąc pod uwagę ogół rozwiązań znajdujących się na pokładzie Stantona M.207 jego cena jest bardzo optymalna i zachęca przynajmniej do przetestowania.