Test JTS Wireless UT-16GT (Guitar & Winds)

 

Z nieufnością podchodzę do nowoczesnych rozwiązań opartych o cyfrową technologię wifi, za to radiówkami nie pogardzę- słyszałem już o nich trochę dobrego. Za test wirelessa zabrałem się więc tym razem wyjątkowo bez ociągania. Wielokrotnie dostrzec można urządzenia tego typu na światowych scenach więc: „dajcie mu szansę!”.

 

JTS posiada w swojej ofercie wiele urządzeń bezprzewodowych, domniemywać więc można, że w ciągu 28 lat istnienia firmy zdobyli odpowiednie doświadczenie aby trafić swoimi produktami w wybredne gusta gitarzystów. Sprawdźmy na ile prezentowany sprzęt zasługuje na miejsce w naszym guitar rigu.

 

 

 

 

JTS UT-16GT to miniaturowy przekaźnik radiowy pracujący na częstotliwościach UHF. Można nim zastąpić kabel instrumentalny, taki jakim np. podłączamy gitarę do wzmacniacza. Dzięki uzyskanej swobodzie (brak ograniczenia długością kabla i plątania się go pod nogami) otwierają się przed nami nowe możliwości, przede wszystkim podczas występów na żywo.

 

Kolejne wcielenie systemu bezprzewodowego to mniejsza wersja swoich poprzedników, dzięki czemu jest wyjątkowo poręczne, a przy tym równie skuteczne. Gwarantuje stabilny sygnał minimalnie do 60m i aż do 8 godzin pracy na jednej bateryjce typu AAA. W praktyce oznacza to relatywnie duże osiągi i nieograniczoną wolność poruszania się po scenie.

 

Urządzenie nie posiada przetworników analogowo-cyfrowych, dzięki czemu nie musimy obawiać się, że nasze brzmienie straci na naturalności. Przenosi częstotliwości audio od 40 do 18.000 Hz znajdując tym samym zastosowanie zarówno w przypadku gitar elektrycznych, elektroakustycznych i basowych, a także instrumentów dętych.

 

 

 

 

W pudełku znajduje się przejrzysta instrukcja w języku angielskim, odbiornik wraz z zasilaczem i kabelkiem do podłączenia (np. do wzmacniacza, lub miksera) oraz tajemnicze etui. Wewnątrz niego znajdziemy nadajnik oraz niezbędne akcesoria: przejściówkę na duży jack, mikrofon z przegubem ułatwiającym ukierunkowanie, uchwyt mocujący do ścianki dęciaka, ochraniającą mikrofon gąbkę, dwie przyssawki umożliwiające przytrzymanie antenki nadajnika przy korpusie gitary, dodatkowe dwie różnokolorowe klapki osłaniające baterię oraz mały plastikowy śrubokręt służący do regulacji wzmocnienia sygnału lub wyboru kanału.

 

Zabrakło tylko bateryjki do nadajnika, więc nie mogę napisać „prosto z pudełka na koncert”, ale w zasadzie tak jest. Intuicyjnie i bez czytania instrukcji wiemy jak urządzenie działa, a fabryczna konfiguracja zdaje się być optymalną do zastosowań gitarowych. Nie zapominajmy tylko o włączeniu nadajnika!

 

 

Urządzenie budzi zaufanie i sprawia wrażenie profesjonalnej oraz solidnej konstrukcji. Dzięki swoim miniaturowym gabarytom jest praktyczne i ergonomiczne. W zależności od futerału, można nawet schować je razem z gitarą. Sygnał jest bardzo naturalny, zachowuje pełną barwę i dynamikę. Nie obserwujemy efektu kartonowego brzmienia, które pojawia się przy przetwarzaniu cyfrowym. Nie zauważyłem żadnej straty jakości sygnału (mam nadzieję, że nie ogłuchłem!).

 

16 kanałów umożliwia dopasowanie częstotliwości nadajnika i odbiornika tak, aby nie ściągały przypadkiem wszechobecnego w głośnikach i domofonach Radia Ma ryja (przepraszam, oczywiście ma buźkę). Wireless posiada regulację wzmocnienia sygnału i potencjometr głośności, więc jeżeli zaobserwujemy cichszą pracę niż na kablu istnieje możliwość podkręcenia. Świetna sprawa przy pracy z pickupami o różnym sygnale.

 

Poziom sygnału wyjściowego możemy obniżyć o 20dB dedykowanym przełącznikiem umieszczonym na tyle odbiornika. Znajduje to zastosowanie w przypadku używania wyjścia XLR’owego i wpinania bezpośrednio w stół.