Test mobilnego studia Roland Canvas SD-50

Artur Lutyński 17 listopada 2011, 11:52 Roland Polska Sp. z o.o.
Roland 1612 Pln
  • Niewielka i lekka a zarazem solidna obudowa
  • Dołączone oprogramowanie Sonar LE
  • 3 rodzaje zasilania: zasilacz sieciowy, złączw USB, baterie AA
  • Kompatybilny z Windows i Mac
  • 128 MB sampli w pamięci ROM
  • Całkiem dobre brzmienia
  • Możliwość czytania i odtwarzania z pamięci pendrive formatów: mp3, wave i midi
  • Przydatne funkcje zmiany tempa i tonacji
  • Oprogramowanie do nagrywania SONAR 8.5 LE tylko dla Windows

Jak świat stary, długi i szeroki ludzie wymyślają, co rusz nowe rzeczy. Tysiące wynalazków bardziej lub mniej przydatnych. Setki urządzeń usprawniających nasze codzienne życie. Wynalazców podzieliłbym na 3 kategorie. Są tacy, co wymyślają zupełnie nową rzecz, są tacy, którzy ulepszają i modyfikują istniejące już rzeczy, aż w końcu są i tacy co zbierają wiele różnych pomysłów i zamykają je w jednym „pudełku” tworząc tzw. kombajny.

Dlaczego o tym piszę? Bo takim „kombajnem” nazwać można Rolanda Canvas SD-50.

Ktoś kiedyś powiedział: „jak coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego” i pewnie miał rację, gdyż można to powiedzonko odnieść do wielu przedmiotów stworzonych w ostatnim wieku. Na szczęście ta pospolita prawda kompletnie nie odnosi się do urządzenia, jakim jest Roland Canvas.

Konstruktorzy z koncernu Roland bardzo sprytnie i z dużym wyczuciem połączyli w jedną całość wiele przydatnych funkcji potrzebnych mobilnemu muzykowi. W niewielkiej, lekkiej i niepozornie wyglądającej obudowie, z malutkim wyświetlaczem, elegancko wkomponowali cała masę funkcji które będą dla niejednego muzyka zbawienne. Ale do rzeczy...

Po otwarciu pudełka, znajdziemy następujące elementy: oczywiście samo urządzenie SD-50, podręcznik w języku angielskim, CD-rom z instrukcją w wersji PDF w kilku językach, DVD z Sonar LE 8.5, sterowniki USB oraz oprogramowanie, kabel usb i zasilacz. Zasilacz jest wielo napięciowy (100V-240V) i dość silny (2A), więc może być używany również z wieloma innymi urządzenia firmy Roland.

Moduł może być zasilany na trzy różne sposoby: baterie (AA x 6szt.), zasilacz lub poprzez port USB z komputera. Co więcej, zasilanie USB działa nawet, jeśli komputer jest wyłączony, przynajmniej z mojej płyty głównej ASUS. Tak więc pojedynczym kablem MIDI możemy zapewnić wspomniane zasilanie, transmisje komunikatów MIDI oraz ścieżek audio. Oprogramowanie Sonar LE firmy Cakewalk wydaje się być świetnym dodatkiem z jedną zasadniczą wadą – nie jest dostępne w wersji na komputery Mac.

[img:2]

Osobom, które wolą klasyczne wzornictwo SD-50 może wydać się zbyt ekstrawagancki, mnie jednak osobiście nowoczesny i minimalistyczny styl (który notabene nawiązuje silnie do innych, nowych produktów Rolanda) bardzo przypadł do gustu.

A teraz najważniejsze: dźwięk. SD-50 ma 128 MB sampli w pamięci ROM, (czyli tyle samo co Roland Sonic Cell, Roland Fantom XR i dwukrotnie więcej niż w XV-5080). Próbki te są używane przez setki presetów, organizowanych w różnych bankach: pojedynczych barwach, barwach GM2, barwach GS, w presetach zestawów perkusyjnych GM2 i GS. Dźwięki typu "Preset" i "solo" są specyficzne dla SD-50, a GS i GM2 zgodne z panującym standardem.

Presety różnych kategorii mogą być mieszane: na przykład, można użyć barwę "preset" w kanałe MIDI 1, brzmienia z GM2 w kanale 2 i brzmienia "solo" w kanale 3. Istnieją jednak pewne wyjątki: w opcji GS, można używać tylko presetów GS i zestawów perkusyjnych. Ponadto, istnieją dwa różne zestawy GM2: "klasyczny" i "współczesny". Można wybrać, które będą w użyciu, ale nie jest możliwe, aby wybrać poszczególne barwy dla każdego zestawu, więc jeśli zdarzy się tak, że podoba się nam fortepian z "klasycznych" ustawień i gitara ze "współczesnych" to niestety nie będziemy mogli ich razem ustawić. Wielka szkoda .

Brzmienie SD-50 w standardzie GS jest zbliżone do modelu SC-55, ale śmiem twierdzić, że SD-50 w brzmieniu jest nieco słabszy. Tak czy siak idealnie nadaje się do odsłuchiwania plików w standardzie GS.
Jedną z najbardziej reklamowanych funkcji SD-50 jest możliwość włączenia "przerobionych" banków dźwięków GM2. Jak podkreśliłem wcześniej, SD-50 składa się z dwóch różnych banków GM2 ( "klasyczne" i "współczesne" ), choć można używać tylko jednego z nich na raz. "Klasyczny" zestaw jest tym samym, co można znaleźć w wielu innych produktach firmy Roland, takich jak SD-20. Dźwięki te są, moim zdaniem, po prostu poprawne, ale nie bardzo dobre. Bank z próbkami "współczesnymi", ma lepsze i bardziej realistyczne brzmienia, które porównać można z jakością brzmień typu "preset". Ale w momencie gdy próbujemy na tym ustawieniu odtwarzać standardowe pliki GM i GM2 zaczyna brzmieć to dosyć irytująco i ma się wrażenie jakby te barwy nie kleiły się ze sobą. Po powrocie do „klasycznego” trybu okazuje się jednak, że GM i GM2 brzmią dużo lepiej. Mam wrażenie, że „współczesne” tryb lepiej nadaje się do tworzenia własnej muzyki.

[img:3]

Bank brzmień "Preset" jest największym (640 presetów), i zawiera zarazem najlepsze brzmienia. Wiele presetów z SD-50 posiada taką samą nazwę jak w przypadku Sonic Cell i syntezatorów Fantom X, ale na samej nazwie się nie kończy bo również brzmią prawie, że identycznie. Sekcja efektów SD-50 to tylko pogłos, chorus, delay (chorus i delay, nie mogą działać jednocześnie) i korektor, ograniczony do 3 różnych ustawień. Brak przesterów, zniekształceń, brak leslie (wirujących głośników) dla organów, tremola dla pianina, rezonansu dla instrumentów akustycznych, i kiepskie FX syntetycznych dźwięków ...
Prawdę mówiąc tutaj po Rolandzie można byłoby spodziewać się czegoś więcej. Sekcja efektów po prostu leży. Ale gdy się przyjrzymy już temu co jest na pokładzie, okazuje się, że pogłos jest bardzo dobry i po odpaleniu go dodaje życia do naszego instrumentarium. Próbując zrozumieć posunięcie Rolanda w kierunku mega okrojonych efektów, na obronę SD-50 przychodzi mi myśl, że tak defakto do modułu dołączony mamy program SONAR LE w którym to możemy wgrać suche ślady a następnie za pomocą pluginów VST (które znajdziemy w pakiecie SONARA) dowolnie obrabiać i modelować wgrane uprzednio ślady.

W ogólnym rozrachunku, brzmienia SD-50 są dobre, ale brakuje naprawdę doskonałych brzmień. Gdybym miał ocenić je, to byłby mój werdykt:

 

  • fortepiany akustyczne: średnie / dobry (kilka ładnych fortepianów)
  • piana elektryczne: dobry / bardzo dobry (ładny zbiór Rhodes / Wurlitzer / fortepiany FM)
  • organy: niska / średnia (oczywiście przez brak efektu Rotary Speaker)
  • smyki: dobry / bardzo dobry (ładne, pełne i realistyczne)
  • basy akustyczne i elektroniczne: dobry / bardzo dobry
  • gitary: niska / średnia (gitary akustyczne są bardzo płaskie)
  • dęte: średnie (całkiem ładne flety i podobały mi się saksofony)
  • synth: dobry / bardzo dobry (różnorodne i kreatywne brzmienia)
  • perkusja: dobry (mogłoby być lepiej ale bębny brzmią przyzwoicie i naturalne).

 

Wreszcie dotarliśmy do brzmień z banku oznaczonego jako "SOLO tone” , który zawiera tylko trzy brzmienia: skrzypce, puzon i shakuhachi. Tak, tylko trzy, ale szczerze mówiąc, są one piękne. Brzmią bardzo dobrze i prawie jestem przekonany, że nie słyszałem tak ładnie brzmiących na żadnym innym urządzeniu modelowanym syntetycznie. Są one nie tylko realne, ale również bardzo elastyczne i posiadające niuanse realnych instrumentów.

[lupa:2]

Roland Canvas SD-50 to jednak nie tylko moduł brzmieniowy w dosłownym tego słowa znaczeniu, to o wiele więcej. SD-50 może czytać i odtwarzać z pamięci typu pendrive utwory w formatach mp3, wave i oczywiście midi. Dodatkowe funkcje pozwalają na zmianę tempa (bardzo przydatne), tonacji (z plikami audio działa dobrze do 5 półtonów, potem zaczynają się schody) a także pozwala „usunąć” partię wokalną z utworu audio. Ostatnią funkcję, należy potraktować z lekkim przymrużeniem oka i nie należy się spodziewać efektu zmutowania ścieżki wokalnej :). Canvas posiada także wejście audio z zasilaniem phantom oraz wysoko impedancyjne wejście gitarowe, dlatego można go wykorzystać jako pełnowartościowy interfejs audio w połączeniu z całkiem dobrym oprogramowaniem SONAR LE.

[lupa:1]

 

Podsumowanie

W ogólnym rozrachunku, uważam, iż Roland Canvas SD-50 jest fajnym urządzeniem. Nie zabija może brzmieniem dostępnych próbek, ale też nie brzmi źle. Jest za to poręczny, lekki i mobilny. Zasilanie bateryjne to jego wielki atut. Jako urządzenie do zadań wszelakich sprawdzi się znakomicie. Biorąc pod uwagę, że w tak małym i schludnym pudełku znaleźć możemy odtwarzacz plików audio, interfejs audio z 24 bitowym przetwornikiem podłączany do komputera, wejścia i wyjścia MIDI, moduł brzmieniowy i przyglądając się zarazem bardzo przyzwoitej cenie jestem przekonany, że z pewnością zainteresuje on niejednego muzyka który na co dzień zajmuje się komponowaniem i tworzeniem muzyki, nie koniecznie siedząc przy biurku.

Jednak tworzenie kombajnów ma jakiś sens...

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Cameo PIXBAR 400 G2 - Opinia użytkownika Katalog urządzeń oświetleniowych rozmaitego rodzaju, z logo Cameo „na masce”, ulega ustawicznemu poszerzaniu, zaś one same to rozwiązania wysoce zaawansowane, oferujące wysokie parametry i jakość. W tym materiale zwrócimy się ku jednej z...
Test interfejsu audio Focusrite Scarlett 2i2 4th gen W świecie profesjonalnego nagrywania i produkcji dźwięku, jakość i niezawodność interfejsu audio ma kluczowe znaczenie. Dlatego nie bez powodu firma Focusrite stała się jednym z najbardziej uznanych producentów w tej dziedzinie. Ich... Test bezprzewodowego zestawu RODE RODELink Filmmaker Rode to jedna z moich ulubionych marek. W skrócie: bardzo dobre przełożenie jakości do ceny. Poza tym filmowcy mogą czuć się szczególnie rozpieszczani przez tą australijską firmę. Wspomnijmy o takich produktach, jak...
Test miksera cyfrowego Tascam Sonicview 16 Tascam postanowił również zawalczyć o swój kawałek tortu w dziedzinie cyfrowych mikserów audio, prezentując wiosną tego roku konsolety Sonicview. Zapraszamy do praktycznego testu i poznanie opinii realizatora dźwięku
Test systemu głośnikowego LD Systems MAUI 28 G3 LD SYstems MAUI 28 G3 jest prawdziwym wielofunkcyjnym, a przy tym stosunkowo kompaktowym systemem nagłośnieniowym dla DJ-ów, zespołów, klubów, małych firm nagłośnieniowych. Aktywna kolumna wraz z subwooferem