Test Sterling JP60 by MusicMan - czy ktoś się pomylił?

Krzysztof Błaś 26 kwietnia 2012, 09:04 Music Info
  • dokładne odwzorowanie pierwowzoru
  • perfekcyjne wykonanie lutnicze
  • wysoka jakość w stosunku do przystępnej ceny
  • solidny osprzęt
  • brzmienie przetworników na kanale czystym

Musicman, to bez wątpienia firma, której kluczem do sukcesu stały się sygnatury topowych muzyków. Albert Lee, Steve Morse, Steve Lukather, czy w końcu John Petrucci to absolutnie pierwsza liga, a sygnowane instrumenty zdobyły wielką popularność, mimo, że tak na prawdę nie były przełomowe ani pod względem konstrukcyjnym, ani brzmieniowym.

Wysoka cena, jaką trzeba zapłacić za instrumenty tej kalifornijskiej firmy nie odstraszyła nabywców, których zresztą nigdy nie brakowało, jednocześnie plasując gitary tej firmy w kategorii niespełnionego marzenia dla tych, którzy dysponowali mniej zamożnym portfelem.


Wychodząc na przeciw oczekiwaniom producent wprowadził na rynek licencjonowane kopie własnych instrumentów, pod nazwą OLP. Idea ciekawa i słuszna, lecz gitary te, kosztujące kilkaset złotych, oprócz kształtów, w niewielkim stopniu odwzorowywały walory brzmieniowe i manualne oryginałów. Musicman postanowił więc przygotować „coś po środku” – wprowadzając kolejną markę Sterling. Tym razem instrumenty nie tylko miały być wiernym odwzorowaniem oryginałów pod względem wizualnym, lecz także wszystkich pozostałych cech. Niższa cena to wynik azjatyckiej (indonezyjskiej) produkcji, jednak z ostatecznym setupem w siedzibie firmy w USA. Tym samym Musicman stał się graczem w kategorii najczęściej kupowanych instrumentów – czyli tych z przedziału 2000-3000zł. Do testu otrzymałem model sygnowany przez J. Petrucciego – Sterling JP60. Ponieważ instrumenty Musicmana są mi nie obce z ciekawością przystąpiłem do testu Sterlinga – jak wypadł w stosunku do „oryginału”?

 

Czy ktoś się pomylił?

[img:2]

JP60 dostarczany jest w estetycznym i przede wszystkim solidnym, ocieplanym pokrowcu. Rozpinamy zamek, wyciągamy gitarę i... czy ktoś się pomylił i zapakował oryginalnego Musicmana? Sterling wygląda dokładnie tak samo, a co najważniejsze, po chwili gry mamy uczucie, że trzymamy w rękach poważny, zawodowy instrument. Przyznam szczerze, że gdybym zamknął oczy, to nie wyczułbym różnicy między Sterlingiem, a Musicmanem... Absolutnie tak samo wysoki komfort gry i takie samo uczucie pod palcami... Przejdźmy do suchych faktów. Sterling JP60 posiada wygodny, profilowany korpus z lipy. Słynne już w modelu Petrucci wyfrezowanie pod przedramię pozwala na nieskrępowaną pracę prawej ręki i wyjątkowy komfort gry.

[img:7]

Wykończenie lakiernicze położone zostało perfekcyjne – testowany egzemplarz posiada czarny, metalizujący kolor, który z pewnością będzie wyglądał elektryzująco w świetle reflektorów. Układ elektroniki składa sie z dwóch przetworników (humbuckery), oraz trójpozycyjnego przełącznika ich wyboru. Same pickupy nie posiadają wybitej marki, możemy w nich regulować wysokość nabiegunników dla każdej z cewek. Uzupełnieniem są dwa potencjometry z charakterystycznymi dla tego modelu pokrętłami – pierwszy odpowiada za głośność, a drugi za barwę dźwięku (tone). Jak widać układ jest prosty i znając pomysłodawcę modelu – efektywny. Mostek to także prosta, lecz doskonale działająca konstrukcja Musicmana, która tym razem posiada wybite logo Sterling. Wariacja na temat Floyd Rose’a, umożliwia regulację wysokości siodełek, oraz menzury dla każdej struny.

[img:3]

Most zawieszony jest na dwóch trzpieniach, dzięki czemu może pracować w obydwie strony. Dopracowany mechanizm montażu ramienia, czyli popularnej „wajchy” eliminuje luzy – ramię po prostu wciskamy, a siłę wcisku regulujemy śrubą dociskową w nakrętce. Gryf, to element, który w przeważającej części decyduje o tym, jak odbieramy wygodę gry na gitarze podczas jej eksploatacji. W przypadku testowanego instrumentu, robota lutnicza stoi na zaskakująco wysokim poziomie. Szyjkę przykręcono za pomocą 5 śrub i płytki. Pozwala to zachować niekwestionowaną stabilność połączenia, co jest sprawą kluczową w przenoszeniu drgań. Klonowy gryf jest dość gruby, lecz przy menzurze 25,5 cala nie sprawia problemów manualnych. Ciekawe jest jego wykończenie – na długości chwytni matowe, a tył główki w połysku.

[img:4]

Matowy lakier jest doskonale wypolerowany – nie mamy wrażenia trzymania surowego drewna, jak to jest często w przypadku innych, szczególnie tańszych instrumentów. Podstrunnicę zrobiono z palisandru i nabito na niej 24 dość spore progi, określone przez producenta medium-jumbo, chociaż zdecydowanie najbliżej im do typowych jumbo, jakie znajdziemy w instrumentach innych firm. Nabicie progów i wykończenie jest doskonałe – nie można mieć absolutnie żadnych uwag w tym zakresie. Nie zabrakło oczywiście charakterystycznych markerów dla modelu Petrucci, w tym tego największego, w pierwszej pozycji podstrunnicy. Jak na zawodowy instrument przystało, JP60 posiada siodełko szyjki wykonane z grafitu. Drobna uwaga dotyczy jednak jego nacięcia – rowki pod strunami mogłyby być głębsze, co ułatwiłoby grę w pierwszych pozycjach i prawidłową intonację w tym zakresie. Jest to na szczęście usterka łatwa do usunięcia, chociaż wymagająca pewnego doświadczenia.

[img:5]

Spójrzmy teraz na główkę. Typowa dla Musicmana, posiada klucze w układzie 4+2. Nie posiadają wybitej marki, lecz wyglądają solidnie. Blokowane i wyposażone w perłowe motylki podnoszą standard użytkowy instrumentu. Sterling JP60 wykonany jest w Indonezji i jedno trzeba w końcu głośno powiedzieć – Indonezyjczycy nauczyli się robić instrumenty. Miałem już do czynienia z gitarami innych firm wykonanymi w tym kraju ostatnimi czasy i za każdym razem nie mogłem wyjść z podziwu do jakości i sztuki lutniczej. Wydaje się, że w niedalekiej przyszłości modele z Indonezji mogą zyskać poważanie na miarę wyrobów koreańskich, a być może je przewyższyć jakością. Konkurencja z USA to już tylko sprawa polityki i subiektywnych przyzwyczajeń nabywców... Wróćmy jednak na ziemię – czas sprawdzić co potrafi Sterling JP60.

[img:6]

Brzmienie

Ciężko nie dostrzec walorów brzmieniowych już podczas gry na sucho. Akustycznie gitara po prostu gada z dechy, co wróży jej dobrze w testach po zelektryfikowaniu. Mocny rezonans i atak, długi sustain. Barwowo mamy do czynienia z okrągłym i wyrazistym środkiem (na prawdę słychać lipowy korpus), stonowanym dołem i łagodną górą. Podczas gry zadziwia definicja poszczególnych dźwięków – niezależnie od pozycji gry, każde uderzenie telepie korpusem i gryfem, a sustain przywodzi na myśl konstrukcje monolityczne. Szkoda, że nie dołączono systemu piezoelektrycznego, bo rezultaty z pewnością byłyby nadzwyczajne.

 

 

Na testowanej gitarze gra się łatwo, chociaż należy przyzwyczaić się do nieco grubego gryfu. Bez problemu jednak możemy obniżyć akcję strun, a prawidłowo wyprofilowane progi nie sprawią niespodzianek – generalnie po odpowiednim setupie nie walczymy z instrumentem, który zaczyna w prawidłowy sposób współpracować. Ponieważ do regulacji krzywizny gryfu użyto sporej nakrętki dostępnej w każdej chwili obok przetwornika neck, łatwo możemy dokonać korekty bez potrzeby odkręcania dodatkowych zaślepek. Podłączamy zatem gitarę do wzmacniacza i ustawiamy clean. Jedno, co można powiedzieć o przetwornikach, to że emitują taki sam sygnał wyjściowy.

Możemy więc przełączać je w czasie gry i nie doświadczymy nieprzewidywalnych skoków głośności. Charakterystyka brzmienia jednak zdecydowanie nie predysponuje ich do gry na kanale czystym. Słaba dynamika, wąskie pasmo - nawet przetwornik neck nie ratuje sytuacji. Zacznijmy jednak po kolei – pickup przy mostku emituje głównie środek, a przy mocniejszym uderzeniu zamiast zwiększać dynamikę – przesterowuje. Pickup przy szyjce brzmi dość ciepło, ale niewiele w nim dołu – generalnie wąskie pasmo trochę przypominające konstrukcje typu P90. Połączenie obydwu przetworników wprowadza nieco góry, lecz także nie obfituje w przesadną dynamikę...

Generalnie można odnieść wrażenie, że gitara lepiej brzmi na sucho niż elektrycznie, a przetworniki dławią jej prawdziwy potencjał. Kiedy już myślałem, że ktoś zepsuł słabymi przetwornikami dobrą gitarę, przyszedł czas na włączenie przesteru... jaka odmiana! To już zupełnie inne pickupy, które grają okrutnie rasowo! Nagle pojawiła się góra, wzrosła dynamika i klarowność dźwięku. Doskonałe, gumiaste brzmienie, idealnie pasujące charakterystyką do szybkiej gry solowej. Świetnie brzmi połączenie obydwu pickupów – można odnieść wrażenie, że gramy na singlach – mocny atak, przejrzyste, wysokie częstotliwości. Często zdarza się, że przetworniki grają lepiej, lub gorzej po przesterowaniu, lecz to, co dzieje się w przypadku testowanego Sterlinga JP60 może zadziwić – przyznam, że nie spotkałem się jeszcze z tak skrajną różnicą jakościową brzmienia. Wyraźnie widać, że ten instrument zaprojektowany był do rockowej gry, a brzmienia czyste, to pewnego rodzaju produkt uboczny. Jeżeli więc zamierzamy poszaleć na przesterze, to zastosowane pickupy powinny spełnić wszystkie nasze oczekiwania. Barwy czyste z kolei... cóż... może czas kupić gitarę akustyczną?

 

Na koniec

Jak wypada Sterling JP60 w stosunku do swojego pierwowzoru Musicmana? Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że testowany egzemplarz broni się wykonaniem i brzmieniem. Osobiście różnic dopatrywałbym się w niuansach, które jednak nie wpływają w decydującym stopniu na ogólny odbiór instrumentu. Wydaje się, że Musicman nieświadomie strzelił sobie w stopę, ponieważ Sterling jest tak dobrze zrobioną i brzmiącą gitarą, że ciężko będzie wytłumaczyć dlaczego należy zapłacić kilka razy więcej za to samo z „oryginalnym” napisem na główce.

Kupiłbym go w ciemno zamiast Musicmana, ponieważ jest to naprawdę rzetelnie zrobiona konstrukcja, która na dodatek broni się brzmieniem. Zdecydowanie słabym punktem są zastosowane przetworniki. Pomimo, że brzmią ponadprzeciętnie po przesterowaniu, na brzmieniach czystych stają się prawie bezużyteczne. Gitara jednak powinna posiadać pewien zakres barw, z przynajmniej jedną, rasową barwą czystą – tutaj tego zabrakło. Jeżeli już zapomnieliśmy jak się wyłącza kanał przesterowany w naszym wzmacniaczu, to nie odczujemy problemu – w innym przypadku jednak z pewnością wymiana przetworników tchnie nowe życie w instrument.

Jaki wniosek płynie z tego całego testu?

Musicman prawdopodobnie zrobił nieświadomie sam sobie konkurencję wprowadzając na rynek świetne instrumenty w przystępnej cenie.

Brać póki się nie rozmyśli!

 

 


Dane TechniczneSterling JP60 by MusicMan :
 

  • Korpus – lipa
  • Gryf – klonowy
  • Podstrunnica – palisander, 24 progi medium-jumbo
  • Przetworniki – 2 x humbucker
  • Elektronika – Tone, Volume, przełącznik 3 pozycyjny
  • Mostek – dwustronne tremolo Sterling
  • Menzura – 25,5”
  • Wykończenie – czarny lakier metalik, gryf matowy

 

 

Gdzie kupić?

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Sterling rozwiń listę sklepów

Gdzie kupić?

Music Man Music Man www.music-man.com

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Music Man rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Cameo PIXBAR 400 G2 - Opinia użytkownika Katalog urządzeń oświetleniowych rozmaitego rodzaju, z logo Cameo „na masce”, ulega ustawicznemu poszerzaniu, zaś one same to rozwiązania wysoce zaawansowane, oferujące wysokie parametry i jakość. W tym materiale zwrócimy się ku jednej z...
Test interfejsu audio Focusrite Scarlett 2i2 4th gen W świecie profesjonalnego nagrywania i produkcji dźwięku, jakość i niezawodność interfejsu audio ma kluczowe znaczenie. Dlatego nie bez powodu firma Focusrite stała się jednym z najbardziej uznanych producentów w tej dziedzinie. Ich... Test bezprzewodowego zestawu RODE RODELink Filmmaker Rode to jedna z moich ulubionych marek. W skrócie: bardzo dobre przełożenie jakości do ceny. Poza tym filmowcy mogą czuć się szczególnie rozpieszczani przez tą australijską firmę. Wspomnijmy o takich produktach, jak...
Test miksera cyfrowego Tascam Sonicview 16 Tascam postanowił również zawalczyć o swój kawałek tortu w dziedzinie cyfrowych mikserów audio, prezentując wiosną tego roku konsolety Sonicview. Zapraszamy do praktycznego testu i poznanie opinii realizatora dźwięku
Test systemu głośnikowego LD Systems MAUI 28 G3 LD SYstems MAUI 28 G3 jest prawdziwym wielofunkcyjnym, a przy tym stosunkowo kompaktowym systemem nagłośnieniowym dla DJ-ów, zespołów, klubów, małych firm nagłośnieniowych. Aktywna kolumna wraz z subwooferem