TEST: Kompleksowy kombajn - Joemeek OneQ

Michał Koziorowski 9 sierpnia 2012, 12:02 DynaBit
Joemeek one q2890 Pln
  • Solidne wykonanie
  • Mnogość wyjść cyfrowych
  • Charakterne brzmienie kompresora
  • Wyraźny i precyzyjnie działający wskaźnik VU
  • Preamp mógłby mieć ciut większy headroom

Joemeek to marka, która korzeniami sięga głęboko w lata 60-te, do złotej ery studiów nagrań, singli sprzedanych w milionach egzemplarzy no i realizatorów dźwięku palących papierosy w reżyserkach o aparycji Dicka Tracy. Ile z tamtych lat i brzmienia zostało, tego tak naprawdę nie wiemy. Wątpię by pracownicy owej firmy również mieli o tym pojęcie. Pewne jest jednak, że Joemeek ze swoimi urządzeniami wpisuje się w pewien trend, nostalgię za prawdziwym, elektrycznym dźwiękiem. W swojej ofercie posiada całą linię urządzeń typu channel strip, które różnią się konfiguracją, objętością oraz ceną. Ich rola, to nadać dźwiękowi odpowiednią barwę zanim wejdzie on w przetwornik i stanie się po prostu ciągiem zer oraz jedynek. 

 

JOEMEEK OneQ

Prezentowane tutaj urządzenie to monofoniczny channel strip na full wypasie. Posiada wszystko, co trzeba z dźwiękiem zrobić, aby go poprawić, no może oprócz pogłosów i innych efektów. Sekcja przedwzmacniacza to klasyczne urządzenie z transformatorem symetryzującym na wejściu. Jest coś magicznego w tych transformatorach, co powoduje, że od paru już chyba dziesięcioleci, przedwzmacniacze skonstruowane z ich użyciem są najciężej pracującymi końmi w muzycznych stajniach.

Tłumik PAD pozwala nam pracować z sygnałami o dużej mocy, przełącznik odwrócenia fazy nie wymaga chyba tłumaczenia, natomiast przycisk IRON włącza transformator w tor liniowy. Brzmienie przedwzmacniacza jest bardzo czyste, klarowne oraz poprawne. Na pewno jest to krok do przodu, w stosunku do „stockowych” przedwzmacniaczy montowanych w interfejsach. Transformatorowa „tłustość” dźwięku jest wyraźnie odczuwalna, choć nie tak bardzo jak w konstrukcjach „NEVO-podobnych”. Na końcu mamy filtr górnoprzepustowy ustawiony na 80Hz oraz przełącznik monitorowania typu PRE/POST ( czyli mierzący poziom na wejściu lub wyjściu przedwzmacniacza. )

[lupa:1]

[lupa:2]


MODUŁY

Kolejny moduł to blok kompresji, z której to Joemeek jest znany. Mamy tutaj wersję mono pisanego w innym teście opto-kompresora. Kompresor jest bardzo charakterystyczny, jednak trzeba pamiętać że nagrywanie z kompresją oraz korekcją wymaga pewnego doświadczenia. Jednakże możliwość nagrania na przykład linii werbla z tak ustawioną kompresją, aby wyciągała transjent i wyrównywała jego dynamikę jest na pewno fajną opcją. Mamy też przełącznik PRE/POST EQ, który niejako ustawia kompresor przed lub po korektorze. Jest to o tyle istotne, że mocna kompresja potrafi czasami zniwelować działanie korektora, lub z kolei mocne podbicie niskich częstotliwości przed kompresorem może powodować jego pompowanie i inne niepożądane zjawiska. Toteż w zależności od sytuacji, możemy zmienić ich kolejność w łańcuchu.

Blok korekcji nazywany w urządzeniach JOEMEEKA żartobliwie „meequaliser” to chyba najbardziej użyteczna część tego channel stripa. Charakteryzuje się bardzo muzyczną i precyzyjną korekcją. Może nie tnie tak chirurgicznie jak korektory cyfrowe, jednak pozwala dość świadomie rzeźbić brzmienie, zanim sygnał trafi do komputera. Przestrajalny filtr dolno oraz górnoprzepustowy, do tego 2 filtry odpowiadające za środkowe częstotliwości są wystarczające do osiągania pożądanych efektów. Szczególnie fajnie brzmi podbijanie skrajów pasma, dużo lepiej niż w korektorach cyfrowych.

[img:1]

Omówione tutaj bloki to typowe składowe pełnego channel stripu, który swoją nazwę wziął głównie od kanałów dużych mikserów. Channel strip to niejako „jeden kanał” wymontowany z konsolety wielkoformatowej, a więc zawiera to co taki kanał w konsolecie posiada, a więc preamp, korektor, kompresor. Czego kanały w dużych konsoletach nie posiadają, to enhancery oraz de-essery, które przeważnie funkcjonują jako osobne urządzenia.
Enhancer w owym channel stripie działa poprawnie i tak jakbyśmy się mogli tego spodziewać. Czyli niejako podbija i nasyca daną częstotliwość. Możemy tutaj wybrać częstotliwość, poziom nasycania oraz dobroć, czyli częstotliwościowy zasięg działania enhancera. Natomiast w chwili obecnej są to urządzenia coraz rzadziej stosowane. W dzisiejszej produkcji używa się saturacji pasm, czy to lampowej czy taśmowej, z pluginu lub prawdziwego urządzenia. Myślę, że o ile enhancer może znaleźć zastosowanie podczas etapu miksu, o tyle podczas nagrań na pewno nie jest to priorytetowe urządzenie. Nie mówię tutaj o błędnym mysleniu „Fix It In The Mix”, ale raczej o pewnych ruchach, które nie do końca mogą okazać się słuszne na finalnym etapie produkcji. Niemniej jednak dobrze że jest, zawsze można go wykorzystać kiedy uznamy to za stosowne.

Ostatnim z głównych modułów jest De-esser, który jak wiemy usuwa sybilanty z rejestrowanego materiału. Moja pierwsza uwaga jest taka, że usuwanie sybilantów z linii polskich wokalistów wymaga wspomożenia się dodatkowo bardzo precyzyjnym korektorem lub drugim de-esserem w łańcuchu. Ten jeden niestety nie wystarczy. Nie mogę go określić jako wystarczająco efektywny. Dobrze jednak, że jest. W sytuacji bardzo delikatnie syczących śladów, można je opanować przy użyciu W/W.

[img:2]


Z TYŁU

Z tyłu urządzenia znajdziemy standardowy zestaw wejść oraz wyjść, ze standardowymi pozłacanymi gniazdami Jack. Mamy też przełączniki poziomu -10/+4 Dbu co ułatwia nam spięcie urządzenia z naszym systemem nagraniowym.

Coś co jest dla mnie bardzo użyteczne to cały komplet wyjść cyfrowych!! Mamy więc wyjście SPDIF, ADAT, AES /EBU – czyli 3 główne formaty wyjść cyfrowych. Możemy więc nasze urządzenie podpiąć w zasadzie do każdego interfejsu audio, który dysponuje jakimkolwiek wejściem cyfrowym (praktycznie 100% prawdopodobieństwo, że będzie zawierał wejście w jednym ze wspomnianych formatów). Jeżeli dodamy do tego możliwość synchronizacji sygnałem WORD CLOCK, otrzymamy urządzenie o możliwości zastosowania z każdym systemem nagraniowym, od pół-amatorskich interfejsów z prostym wejściem SPDIF do zaawansowanych profesjonalnych systemów, opartych o łączność w standardzie AES/EBU.

Wisienką na torcie jest dodatkowe wejście mono, które jest przekierowane na przetwornik!! Mamy więc tutaj do czynienia z funkcją channel stripa oraz stereofonicznego konwertera AD. Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy urządzenie z dwoma wejściami ADAT i są one zajęte przez zewnętrzne preampy, a chcemy dorzucić do tego naszego Joemeeka. Możemy to zrobić po złączu SPDIF, a w dodatkowe wejście analogowe z tyłu wpiąć inny fajny preamp lub channel strip, który takiego konwertera nie posiada. Jest to bardzo fajna opcja!

 


PUENTA

Joemeek OneQ jest urządzeniem bardzo kompleksowym. Czyli wyciągamy z pudełka kombajn, który może się przydać w wielu sytuacjach. Jego brzmienie jest problematyczne z jednej strony, ponieważ preamp nie jest aż tak charakterny jak chociażby konstrukcje oparte o NEVE 1073, z drugiej nie jest aż tak detaliczny i krystaliczny jak Millenia Media czy Avalon. Jeżeli weźmiemy jednak pod uwagę jego cenę, okazuje się być urządzeniem, które jest świetnym krokiem naprzód w małych i projektowych studiach.

Profesjonaliści pracujący ze światowym topem prawdopodobnie mają w arsenale ciekawsze i dużo droższe urządzenia, jednak dla właścicieli projektowych studiów po których codziennie przemykają młode lokalne zespoły, jest nie lada gratką i dobrym startem w pracy z zewnętrznymi urządzeniami. Cała ta linia Joemeeka jest naprawdę udana, porządnie wykonana i z tego co wiem, dobrze im ona idzie. Firma wyciągnęła wnioski i poprawiła swoje dawne produkty, cenione za charakter brzmieniowy jednocześnie krytykowane za jakość wykonania. Zostałby pewnie u mnie, gdybym nie miał 32 świetnych kanałów ze swojego miksera do dyspozycji. Jeżeli jednak mamy jedynie interfejs ze swoimi stockowymi preampami, JOEMEEK OneQ będzie bardzo dobrym krokiem w stronę inspirującego brzmienia u podstaw.


Gdzie kupić?

Joemeek

Dystrybucja w Polsce:

DynaBit

adres:
ul. Pokutyńskiego 6/11 30-376 Kraków

Sklepy muzyczne > Joemeek rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Test interfejsu audio Focusrite Scarlett 2i2 4th gen W świecie profesjonalnego nagrywania i produkcji dźwięku, jakość i niezawodność interfejsu audio ma kluczowe znaczenie. Dlatego nie bez powodu firma Focusrite stała się jednym z najbardziej uznanych producentów w tej dziedzinie. Ich...
Test interfejsu audio Shure MVX2U Interfejs Shure MVX2U to bardzo przyjazne i proste w obsłudze rozwiązanie dla podcasterów i twórców różnego rodzaju treści multimedialnych, w których zawarta ma być ścieżka lektorska, w dodatku w miniaturowym rozmiarze.
Test słuchawek Shure AONIC 40 SHURE wprowadził na rynek model AONIC 40 - bezprzewodowe słuchawki, które łączą trwałość, mobilność i przyciągające oko design z doskonałą jakością dźwięku i automatyczną redukcją hałasu, co poprawia komfort pracy Test miksera do podcastów RODECaster Duo Rode, wprowadzając na rynek kolejny, bardziej kompaktowy mikser RODECaster Duo, kontynuuje swoją misję zaopatrywania podcaster'ów oraz twórców treści w profesjonalny i intuicyjny sprzęt, który spełni ich wymagania. Test.
Gruby sprzęt dla podcasterów – Test miksera Mackie DLZ Creator Mackie DLZ Creator to bardzo zmyślny, uniwersalny mikser, dający twórcom podcastów – ale nie tylko - duże możliwości. Ekran dotykowy bardzo ułatwia pracę, uwalniając od konieczności korzystania z komputera. Więcej