TEST: Gitara Washburn Rover Travel RO10E

Krzysztof Błaś 14 września 2015, 10:00 Music Info
Washburn Rover Travel RO10E750 zł
  • Solidna konstrukcja
  • Małe wymiary
  • Charakterystyczne brzmienie
  • Twardy futerał w komplecie
  • Doskonała cena

Przed zakupem gitary podróżnej staje prędzej czy później każdy gitarzysta. O ile dla większości ludzi urlop oznacza odpoczynek od pracy, o tyle dla gitarzystów to mało komfortowy czas rozłąki z instrumentem...

Niestety większość firm produkujących "gitarowe substytuty" pełnowymiarowych gitar w ogóle nie bierze pod uwagę tego, że dla muzyka liczy się nie tylko kontakt ze strunami, ale także, a może przede wszystkim możliwość wydobywania dźwięków. Niełatwo jednak znaleźć podróżny instrument, który oprócz zmniejszonych gabarytów zachowuje się jak pełnoprawna gitara, a nie tylko kij z naciągniętymi strunami.

 

[img:1]

 

Na szczęście jest Washburn oferujący wyjątkowo użyteczną serię gitar podróżnych - Rover. Model, który dotarł do testu, jakby dla potwierdzenia swojej muzycznej użyteczności został dodatkowo wyposażony w pickup. Przyjrzyjmy się zatem temu maleństwu.

 

Budowa

Gitara podróżna po pierwsze powinna być stosunkowo mała, a po drugie przetrwać trud podróży - czyli zabezpieczona solidnym futerałem. Obydwie cechy odnajdziemy w Roverze - małe gabaryty pozwolą wcisnąć ją między walizki, lub do luku bagażowego w samolocie, a znajdujący się w komplecie prostokątny futerał zapewni jej bezpieczny transport.

RO10E to taka hybryda z niemal normalnym gryfem (menzura 24 cale) i bardzo małym i cienkim, lecz w pełni akustycznym pudłem rezonansowym. Całość wykończono matowym, bezbarwnym lakierem, co wygląda nie tylko ładnie, ale także daje odpowiednią odporność na zarysowania.

 

[img:5]

 

Producent postanowił skonstruować instrument, który nie tylko będzie podręcznym ćwiczebnikiem, ale także zaoferuje charakterystyczne brzmienie, które być może znajdzie amatorów także w zastosowaniu profesjonalnym. Z tego względu dużą uwagę przyłożono do konstrukcji pudła rezonansowego. Posiada ono rzeźbione ożebrowanie (scalloped) a także litą, świerkową płytę wierzchnią.

Boki i tył zrobiono z laminatu mahoniowego. Solidny, palisandrowy mostek wyposażono w tradycyjne kołki mocujące struny. Krawędzie pudła zabezpieczone zostały gustownym, wielowarstwowym bindingiem.

 

[img:3]

 

Gryf został wklejony na wysokości 15 progu oferując całkiem niezłą skalę gry. Mahoniowa szyjka posiada standardową grubość i szerokość (43 cm na pierwszym progu). Manualnie więc czujemy się jak na pełnowymiarowym instrumencie. Palisandrowa podstrunnica została ożyłkowana podobnie jak korpus i nabito na niej 19 progów medium. Cienkie połączenie z korpusem umożliwia łatwe dojście do ostatnich pozycji pomimo braku wycięcia w pudle rezonansowym.

W całej konstrukcji nie zabrakło oczywiście regulowanego pręta napinającego szyjkę - dostęp do nakrętki zrealizowano od strony otworu rezonansowego. Zainstalowane na główce klucze pracują płynnie mimo prostej, otwartej konstrukcji.

 

[img:4]

 

Wraz z gitarą otrzymujemy doskonały i lekki case przypominający nieco futerał do skrzypiec... Dodatkowo znajdziemy w nim pasek pozwalający zawiesić gitarę na szyi, a także miłą niespodziankę w postaci kostek i instruktażowego DVD. Jest więc wszystko co potrzebujemy żeby owocnie spędzić wakacje... Jakby tego było mało producent postanowił wyposażyć tą gitarę w prosty, ale skuteczny system nagłośnienia. W tym celu umieścił w pudle rezonansowym pasywny mikrofon, a dolny zaczep paska służy jednocześnie w tym układzie jako wyjście na przewód. Pasywna konstrukcja nie wymaga żadnego źródła zasilania, a co ważne oprócz brzmienia strun przekazuje także każde uderzenie w korpus instrumentu - w razie potrzeby więc możemy zrobić z niego pudełko rytmiczne...

Na szczególną uwagę zasługuje solidność i dokładność wykonania tej gitary. Bardzo sterylna i dokładna konstrukcja oferuje jednocześnie doskonały setup i dużą wygodę gry.

 

[img:6]

 

W praktyce

Przewagą gitar podróżnych nad ćwiczebnikami bez korpusów jest fakt, że... gitary grają. Co z tego, że pod palcami mamy struny, kiedy nie możemy działać twórczo i słyszeć muzyki która ze strun powinna się wydobywać. Rover jednak to gitara - i to całkiem niezła. Oczywiście z racji miniaturowych gabarytów ciężko oczekiwać powalającego, szerokiego brzmienia, ale... Kiedy chwilę na niej pogramy można zakochać się w słodkim, okrągłym brzmieniu.

Przypomina odrobinę typowy cigar box - bluesmani prawdopodobnie będą pod sporym wrażeniem właściwości brzmieniowych tej gitarki. Jest zaskakująco głośna i oferuje niespodziewany sustain. Dużo tutaj góry, środka i ataku. Przyłożenie się do konstrukcji korpusu i użycie litego drewna na top przyniosło rezultaty. Rover to grywalny i oryginalnie brzmiący instrument, który korci, żeby go wykorzystać w poważniejszych sytuacjach.

 

[img:10]

 

Jeżeli chodzi o wygodę gry to jest ona ograniczona z powodu nieforemnego korpusu. Jednak wystarczy skorzystać z dołączonego paska i powiesić ją na szyi, żeby ustabilizować położenie i tym samym zapomnieć o dziwacznym kształcie. Instrument jest bardzo wygodny manualnie. Gryf został wklejony pod właściwym kątem, co pozwoliło ustawić prawidłową akcję strun.

Na gitarze gra się tym samym lekko i przyjemnie. Doskonały sustain i rezonans sprawiają, że podczas wyjazdowego ćwiczenia możemy się skupić nie tylko na pracy lewej ręki, ale także popracować nad artykulacją i rytmiką - czyli elementami, które najbardziej cierpią podczas dłuższej rozłąki z instrumentem.

 

[img:8]

 

Oprócz efektywnego ćwiczenia możemy jednak wykorzystać Rovera także tak, jak każdą inna gitarę - np. do gry przy ognisku. Jest na tyle głośna i skuteczna, że bez problemu sobie poradzi w terenie. Świetnym pomysłem było dołączenie dedykowanego, twardego futerału. Łatwo wciśniemy go do bagażnika w aucie, lub luku bagażowego samolotu. Często może to być jedyny, bezpieczny sposób żeby zabrać gitarę na zagraniczną, często egzotyczną wycieczkę.

Rover RO10E wyposażono w mikrofon, co pozwala podłączyć go do wzmacniacza, lub na przody. W praktyce pasywny, dynamiczny mikrofon nie sprawdza się najlepiej wykazując braki w zakresie wysokich częstotliwości. Tutaj jednak jest to miły dodatek, który rozszerza możliwości zastosowania tego instrumentu. Być może wychodzący dźwięk nie należy do najlepszych, ale umożliwia nagłośnienie gitary wraz z jej charakterystycznym, pochodzącym z pudła brzmieniem.

 

Próbka możliwości Washburn Rover Travel RO10E:

 

[img:9]

 

Podsumowanie

Washburn Rover RO10E to gitara podróżna, więc nie należało by jej rozpatrywać w kategoriach brzmieniowych. Jej walory jednak znacznie wykraczają po za definicję typowego ćwiczebnika. Mamy uczciwie skonstruowane z niezłych materiałów pudło rezonansowe, solidny gry z perfekcyjnie nabitymi progami, a także doskonałą akcję strun i prawidłową strojność nawet w wysokich pozycjach. To, że testowana gitara poradzi sobie jako towarzysz wyjazdów i urlopów nie podlega dyskusji. Doskonały case i trwała konstrukcja pozwalają ją zabrać wszędzie bez obawy o uszkodzenie.

Wartością dodaną i to całkiem sporą w stosunku do konkurencyjnych wyrobów jest jej brzmienie akustyczne. Ten instrument po prostu gra i to całkiem niezłym, chociaż charakterystycznym brzmieniem. Przypomina może odrobinę ukulele, chociaż dysponuje szerszą skalą i większą głośnością. Po nagraniu przy użyciu mikrofonów pojemnościowych można się na prawdę zdziwić. Ciepłe, solidne, lekko bluesowe brzmienie, które spokojnie można wykorzystać w profesjonalnych działaniach. Rover RO10E to zaskakujący instrument, absolutny "must have" dla gitarzystów, którzy nie zawsze mogą zabrać na urlop swoje podstawowe gitary. To także świetny dodatek do posiadanej kolekcji instrumentów ze względu na brzmienie. W połączeniu ze slidem błyskawicznie przenosi nas w okolice delty Missisipi...

 

Specyfikacja techniczna:

 
  • Korpus: Mahoń
  • Płyta wierzchnia: Lity świerk
  • Gryf: Mahoń
  • Podstrunnica: Palisander
  • Progi: 19
  • Klucze: Otwarte przekładnie
  • Menzura: 24 cale

 

Gdzie kupić?

Washburn Washburn www.washburn.com

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Washburn rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Marcin Pendowski testuje nowe combo Laney'a Pozory czasami lubią mylić. Jeśli szukacie nowoczesnego comba do basu o tradycyjnej estetyce to nie mogliście lepiej trafić. Laney Dibeth DB200-210 pod pozorami klasycznej konstrukcji chowa szereg niezwykle nowoczesnych i funkcjonalnych...
VIDEO TEST: Wyjątkowa gitara basowa Sterling Stingray Ray 34 HH Czy budżetowa wersja ikonicznego basu musicman Stingray godna jest swojej nazwy? Marcin Pendowski zaprasza na video test absolutnej klasyki gatunku. Posłuchajcie jak instrument brzmi ten bas w rękach mistrza.
Budżetowy baryton dla każdego. Aria Pro II JET-B’tone jest z pewnością niezwykle ciekawym instrumentem w sektorze budżetowych gitar barytonowych. Gitara ta prezentuje się niezwykle elegancko, jest przy tym mądrze zaprojektowana i wygodna w grze. TEST
Testujemy trio od Walden Guitars Walden Guitars coraz mocniej zaznacza swoją pozycję na rynku gitar akustycznych. Tym razem do naszej redakcji trafiły trzy instrumenty tego producenta, które powinny zainteresować zarówno gitarzystów-amatorów, jak i zawodowców,...
Test gitary basowej Markbass JF1 Markbass to dobrze wszystkim znana włoska marka, która bardzo szybko zdobyła serca basistów na całym świecie żółto-czarnymi produktami służącymi do nagłaśniania tego, co tworzymy na naszych basówkach. Lista topowych artystów, którzy...
Test gitary akustycznej Washburn Bella Tono Washburn, amerykańska marka z tradycjami. Od 1883 roku obecna w świadomości muzyków. Pomimo wzlotów i upadków, wciąż obecna w muzyce folkowej, country, szeroko rozumianym rocku. Dziś bardziej znana z gitar elektrycznych, ale przecież...