TEST: Analog Sound E10-V

System Analog Sound to wspaniałe urządzenie, które niweluje wiele przywar, typowych dla przetworników wibracji strun. Szymon Chudy 21 lutego 2017, 11:00
Analog Sound E10-V600 zł

Zawsze byłem przekonany o potencjale polskich producentów sprzętu gitarowego, a każdy ich sukces na arenie międzynarodowej napawał mnie wielką dumą i radością. Szczególnie gdy w czasach kultu dopisku „Made in USA”, przebicie się na rynku wcale nie jest rzeczą łatwą. Historia pokazuje jednak, że całkiem możliwą. Tym bardziej uradował mnie fakt, że przyszło mi testować nowatorski system nagłaśniania gitar akustycznych młodej, polskiej firmy - Analog Sound.

Tworząc Serię E, producent postawił sobie za cel stworzenie systemu o bezkompromisowej jakości dźwięku, z maksymalnie ograniczoną koniecznością ingerencji w drewnianą konstrukcję gitary (wiercenie, wycinanie), o minimalnym poborze prądu (tak by wymiana baterii była czynnością niezwykle rzadką) oraz o... umiarkowanej cenie. Cele nader ambitne, ale czy realne? Sprawdźmy! 

 

[img:1]

 

Rozpakowujemy - montujemy

W niepozornie wyglądającym, tekturowym pudełeczku znajdziemy: gniazdo jack, w którym jednocześnie zamontowano cały układ elektroniczny oraz potencjometr sterujący głośnością, moduł przetwornika do zamontowania pod podstrunnikiem, baterię 9V wraz z parcianą „kieszonką” i mocnym rzepem, uchwyty do mocowania kabli tak, by układ pozostał niewidoczny oraz broszurkę, w której producent opisał założenia i filozofię systemu. Generalnie wszystko, co potrzeba. Brakuje mi jedynie prostej instrukcji montażu systemu. Choć wszystko wydaje się dość oczywiste to myślę, że kilka rysunków i parę zdań z pewnością rozwiałoby wszelkie wątpliwości.

Sam montaż nie wymagał ode mnie specjalnych zdolności, choć muszę przyznać, że sprawę zdecydowanie ułatwił fakt, iż w gitarze wybranej do testów, był wcześniej zamontowany przetwornik piezo. Wystarczyło więc przełożyć elementy. W innym wypadku wiązałoby się to z koniecznością wywiercenia dwóch dodatkowych otworów - jednego w mostku (by móc wypuścić kabel z przetwornika do pudła rezonansowego) oraz jednego na gniazdo jack (na środkowej części boczku, w miejscu gdzie zwyczajowo umieszcza się mocowanie na pasek). Choć sam zapewne wybrałbym się z tym do lutnika, jestem przekonany, że osoby bardziej uzdolnione technicznie, mogłyby sobie poradzić z tym same. Mając wywiercone otwory pozostaje nam wyłącznie połączenie przetwornika z głównym układem za pomocą mini jacka, oraz wybranie dyskretnego miejsca na zamontowanie kieszonki na baterię.

 

[img:2]

 

Każda ingerencja w drewnianą konstrukcję instrumentu negatywnie wpływa na jego brzmienie. Dlatego zawsze dziwie się, gdy w naprawdę drogich gitarach pojawiają się wyfrezowane, często osobne otwory na układ sterowania, baterię, gniazdo jack itp. Być może to kwestia wygody, jednak z pewnością nie wpływa to na surowe brzmienie instrumentu. Analog Sound zwrócił na to uwagę, obiecując minimalną ingerencję w drewnianą konstrukcję instrumentu i słowa dotrzymał. Brawo! Wreszcie producent przetworników zauważył, że nie zawsze gramy z gitarą wpiętą w linię.

 

Budowa

Mogłoby się wydawać, że tego rodzaju technologia nie jest wielkim odkryciem - w końcu takie przetworniki montuje się w gitarach od wielu, wielu lat. Choć sam system rozbicia całego układu na moduły jest dość często spotykany, warto zwrócić uwagę na jakość wykonania poszczególnych elementów oraz przemyślaną koncepcję ich montażu.

 

[img:3]

 

Po pierwsze mówimy o naprawdę wysokiej jakości wykonania. Jakości, która po prostu zawstydza system topowej marki (podobna półka cenowa), zamontowany wcześniej w gitarze wykorzystanej do testu. Wszystkie elementy są solidnie wykonane, a to gwarantuje niezawodność, wymaganą nie tylko w profesjonalnych sytuacjach. W końcu z kabla w akustyku na ogół korzystamy przy okazji występowania przed publicznością, a w takich sytuacjach dodatkowy stres nie jest potrzebny, bez względu na to, czy to występ w lokalnym domu kultury, czy programie telewizyjnym transmitowanym na żywo dla milionów widzów.

Po drugie choć, jak wspominałem, modułowa budowa tego rodzaju układu nie jest innowacyjna sama w sobie, sposób jej zrealizowania przez inżynierów Analog Sound zasługuje na dodatkowe wyróżnienie. Stosując bardzo proste rozwiązania, zaprojektowali oni układ, który osoba bez żadnego technicznego przysposobienia, zamontowała w kilkanaście minut. I to w taki sposób, że w ogóle go nie widać. Być może nie będzie to istotna dla każdego użytkownika, jednak sam zaliczam się do osób, które kochają gitarę samą w sobie - w jej naturalnej postaci. Widok poplątanych kabli w dziurze rezonansowej i innych wielkich, wystających elementów jest ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję. W mojej opinii układ elektroniczny w gitarze akustycznej powinien być  przede wszystkim dyskretny i taka właśnie jest Seria E od Analog Sound.

 

[img:4]

 

Wrażenia i brzmienie

Choć najmocniej na świecie kocham właśnie gitary akustyczne, granie na nich live ograniczałem zwykle do absolutnego minimum. Po prostu nienawidzę brzmienia piezo, a układy wykorzystujące inne technologie, nawet te z najwyższej półki, dotychczas mnie zawodziły. Zwłaszcza gdy przychodziło do grania w dużych składach. Dlatego muszę przyznać, że choć jak wspominałem - zawsze kibicuję polskim markom, akurat do tego produktu podchodziłem z pewnym dystansem. Sytuacja się zmieniła, gdy przyszło mi zagrać pierwsze dźwięki...

Po raz pierwszy grałem na akustyku przez kabel, nie słysząc tego twardego, strasznego brzmienia, po którym nie wiadomo czy grasz na Martinie z początków XX wieku, czy gitarze wschodniej produkcji ze średniej półki. Brzmienie Analog Sound jest pełne i szerokie, ale przede wszystkim bardzo wrażliwe na dynamikę i artykulację. Dzięki temu w końcu możemy mieć wpływ na kształtowanie ostatecznego dźwięku. Sam układ pozostawia nam wyłącznie kontrolę nad głośnością. Nie znajdziemy tu filtra częstotliwości, popularnie określanego jako „tone”. Muszę jednak powiedzieć, że nie jest to dla mnie wadą, gdyż system dobrze brzmi zarówno grany palcami, kostką, jak i niezależnie od partii (granie akordowe lub solowe). Co ciekawe, przetwornik potrafi również oddać rejestry brzmieniowe. Dźwięk brzmi inaczej w zależności od miejsca, w którym zaatakujemy strunę. Dotychczas były to niuanse, których nie potrafiłem wydobyć w takim kontekście - tutaj okazało się to możliwe.

 

[img:5]

 

Warto również dodatkowo omówić samą jakość sygnału. Jest on dość wysoki, ale przede wszystkim charakteryzuje się świetną, niską zawartością szumów. Każdy układ w jakimś stopniu generuje niechciane przydźwięki i dopóki nie są one jakoś skrajnie wielkie, jest to rzecz, która nas gitarzystów rzadko interesuje. Problem pojawia się, gdy np. rejestrujemy gitarę przez kabel, a sygnał następnie wzmacniamy, czasem nawet w kilku miejscach - to na preampie, to na karcie lub mikserze, to w efekcie itd. To w takich sytuacjach ujawnia się prawdziwa klasa urządzenia i tutaj Analog Sound również wypada wspaniale.

 

Próbka możliwości Analog Sound E10-V:

 

Podsumowanie

Mam to szczęście, że do testów w Infogitarze zwykle dostaję naprawdę świetne produkty. Tym razem nie było inaczej. System Analog Sound to wspaniałe urządzenie, które niweluje wiele przywar, typowych dla przetworników wibracji strun. Umożliwia pełen dostęp do ich zalet (mobilność, łatwość obsługi, niska podatność na sprzężenia), eliminując wady charakterystyczne dla tego typu rozwiązań (okrojone pasmo, niski zakres dynamiki, brak przenoszenia artykulacji).

Ponadto jest to produkt doskonale przemyślany pod względem budowy i montażu, co w połączeniu z pasją jaką kierują się jego twórcy (odsyłam do strony producenta) pozwala mi śmiało polecić go każdemu, kto poszukuje systemu do swojej gitary. Tym bardziej, że zestawienie ceny z jakością wypada po prostu znakomicie.

 

Do nagrań użyto sprzętu:

 
  • Gitara Baton Rouge X10C
  • Preamp Retro Powerstrip, delikatna kompresja max. 4-5db
  • Interfejs RME Fireface 800
  • Efekty przestrzenne dodano w post produkcji

 

Gdzie kupić?

Analog Sound www.analogsound.pl

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Analog Sound rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Marcin Pendowski testuje nowe combo Laney'a Pozory czasami lubią mylić. Jeśli szukacie nowoczesnego comba do basu o tradycyjnej estetyce to nie mogliście lepiej trafić. Laney Dibeth DB200-210 pod pozorami klasycznej konstrukcji chowa szereg niezwykle nowoczesnych i funkcjonalnych...
VIDEO TEST: Wyjątkowa gitara basowa Sterling Stingray Ray 34 HH Czy budżetowa wersja ikonicznego basu musicman Stingray godna jest swojej nazwy? Marcin Pendowski zaprasza na video test absolutnej klasyki gatunku. Posłuchajcie jak instrument brzmi ten bas w rękach mistrza.
Budżetowy baryton dla każdego. Aria Pro II JET-B’tone jest z pewnością niezwykle ciekawym instrumentem w sektorze budżetowych gitar barytonowych. Gitara ta prezentuje się niezwykle elegancko, jest przy tym mądrze zaprojektowana i wygodna w grze. TEST
Testujemy trio od Walden Guitars Walden Guitars coraz mocniej zaznacza swoją pozycję na rynku gitar akustycznych. Tym razem do naszej redakcji trafiły trzy instrumenty tego producenta, które powinny zainteresować zarówno gitarzystów-amatorów, jak i zawodowców,...
Test gitary basowej Markbass JF1 Markbass to dobrze wszystkim znana włoska marka, która bardzo szybko zdobyła serca basistów na całym świecie żółto-czarnymi produktami służącymi do nagłaśniania tego, co tworzymy na naszych basówkach. Lista topowych artystów, którzy...
Test gitary akustycznej Washburn Bella Tono Washburn, amerykańska marka z tradycjami. Od 1883 roku obecna w świadomości muzyków. Pomimo wzlotów i upadków, wciąż obecna w muzyce folkowej, country, szeroko rozumianym rocku. Dziś bardziej znana z gitar elektrycznych, ale przecież...