TEST: Walrus Audio 385

Posiadając już ten zacny overdrive w swoich rękach, zadowolenie osiągnie wysoki stopień! Wojciech Hoffmann 28 lipca 2017, 00:00 FACE
Walrus Audio 385900 zł

Każdy test zawsze wyzwala u mnie pewne wątpliwości, czy na pewno będę w stanie rzetelnie ocenić dane urządzenie i dokładnie je ograć. Żeby zrobić to profesjonalnie, trzeba chyba posiedzieć parę tygodni z urządzeniem, gitarą, wzmacniaczem lub jakąś kostką efektową - może być również efektowna.

Ale jak ktoś chce, to zrobi to dobrze, a w szczególności my, Polacy, dajemy sobie znakomicie radę w ekstremalnych okolicznościach. Oczywiście nie ma tutaj mowy o extremum, ale kostka, którą dzisiaj zaprezentuję, była dla mnie dość zagadkową. I nie była to bynajmniej kostka zapachowa, ale bardzo ciekawa kostka amerykańskiej firmy Walrus.

 

[img:1]

 

Zaraz po wyjęciu z pudełka pomyślałem sobie, że oto mamy kolejną ciekawostkę nieznanego wytwórcy typu hand made. I tutaj niespodzianka. Nic z tego. Ameryka, normalnie Ameryka. Pudełko jak pudełko, nie różniące się od innych tego typu. Kostka zapakowana zawodowo z małymi giftami w rodzaju piórka do gitary i podkładkami silikonowymi no i naklejki, którą to możemy zainteresować np. młodszego brata czy siostrę.

Nie obyło się bez wkrętaka coby zobaczyć, co też w tym metalowym pudełku znajduje się pod przykryciem. Dla elektronika sprawa jest prosta. Jakieś układy elektroniczne i dwa gniazda z przełącznikiem. Ale dla zwykłego gitarzysty nie ma to chyba większego znaczenia, no może poza tymi co lubią jak plączą się kabelki zamiast płytki drukowanej. Jeśli chodzi o mnie, to wszystko mi jedno. To ma grać, a nie wyglądać, chociaż może przesadziłem. W końcu lubimy ładne przedmioty

 

[img:2]

 

Budowa

Jak już wspomniałem, urządzenie to zwykły prostopadłościan, czyli bardzo estetycznie wykonana, metalowa skrzyneczka. Skrzyneczka jest czarna, malowana farbą młoteczkową z wyjątkiem płyty wierzchniej, która to jest koloru - w zasadzie nie wiem do końca jakiego, ale coś pomiędzy brudnym żółtym zmieszanym z zielonym i oliwkowym. Dość ciekawie ozdobiona graficznie.

Na płycie górnej namalowany jest projektor filmowy z dawnych lat, jeszcze ubiegłego wieku. I tutaj chyba mamy celowy zabieg nawiązania do czasów „vintage”. Bo cóż to jest za urządzenie. Czekaliście zapewne na to co w końcu jest opisywane. Otóż prezentowana kostka to nic innego jak przester typu overdrive, z tajemniczym numerem 385. Co on oznacza nie mam pojęcia, ale nie o to chodzi.

 

[img:3]

 

Na górnej płycie znajdują się gałki odpowiadające za wszystko, co usłyszymy po podłączeniu do wzmacniacza. W sumie super prosta obsługa. Gałka volume, gain, bass, treble. W zupełności wystarczająca ilość. Nawet bym jedną gałkę od barwy wyeliminował i zamienił na jedną uniwersalną, ale to nie ja przecież skonstruowałem ten efekt.

Znakomitym posunięciem jest lampka led, która podczas koncertu dobrze jest widoczna w światłach. Nie każdy producent dostrzegł zaletę takiego ułatwienia. No ale zawsze znajdzie się jakieś "ale". Moim zdaniem szkoda, że nie ma tutaj miejsca na baterię, która ułatwiłaby pracę np. w domu. Niestety musimy podłączyć efekt do zasilacza. No ale cóż, tak sobie wymyślił producent. I w końcu nie to jest istota tego testu tylko wysmakowane walory dźwiękowe, jakie możemy usłyszeć po podłączeniu.

 

[img:4]

 

Brzmienie

Od razu uprzedzam, że wbrew pozorom i swojej prostocie, nie jest to kostka łatwa w ustawieniu. Trzeba troszkę posiedzieć i pokombinować. Ale jak już się trafi na swoje, to wrażenie jest piorunujące. Wydaję mi się, że jest to efekt przeznaczony dla osobników z krainy „vintage”. Nie znajdziemy tutaj hi-gainowego brzmienia, chociaż po rozkręceniu tejże gałki do oporu gitara śpiewa jak trzeba, ale bez dżyn, dżyn, dżyn typu Korn czy jakiś inny Slayer. Natomiast wszystkich gitarzystów bluesowo Bonamassowo, Klaptonowo, Winterowo itd. ,itd. zachwyci w parę minut.

Najlepsze moim zdaniem brzmienie jest wówczas gdy wzmacniacz ustawimy na bardzo delikatny drive, prawie niesłyszalny i dopalimy Walrusem, nie przesadzając również z gainem. Mnie najbardziej podobało się właśnie takie ustawienie. Barwy na godzinę 12 i gain również na 12. Próbowałem również na czystym ustawieniu wzmacniacza, ale jakoś nie przekonałem się do tego brzmienia. Być może nie umiałem wydobyć z połączenia tych dwóch przekaźników dźwięków, tego o co mi chodzi. Natomiast po ustawieniu lekkiego drive zagadało, że hej, hej, hej :-)

 

[img:5]

 

Próbki dźwiękowa

I dochodzimy do sedna sprawy. Zaczynamy przygodę z gitarą, wzmacniaczem i Walrusem. Starałem się ustawiać poszczególne gałki w odstępach trzech godzin. Jedynie gałka volume była ustawiona cały czas na godz. 13 gdyż po całkowitym ściszeniu, jak sama nazwa wskazuje, nic słychać nie było, więc oszczędziłem sobie czasu i ustawiłem stałą głośność kostki. No to zaczynamy:

 

Przykład 1


Gitara bez włączonego Walrusa na lekkim drive...

 

Przykład 2

Gitara z włączonym efektem, ustawienie vol-13, gain,bass,treble - 0

 

Przykład 3

Gitara z włączonym efektem, ustawienie vol-13, gain,bass,treble - 9

 

Przykład 4

Gitara z włączonym efektem, ustawienie vol-13, gain,bass,treble - 12

 

Przykład 5

Gitara z włączonym efektem, ustawienie vol-13, gain,bass,treble - 15

 

Przykład 6

Gitara z włączonym efektem, ustawienie vol-13, gain - 17, bass,treble - 12

 

Podsumowanie

Cóż powiedzieć, chyba tylko jedno. Efekt wart jest uwagi zwłaszcza dla gitarzystów tradycyjnych, nie silących się na popisy szybkościowe. Mnie podobają się ustawienia zdecydowanie mniej przesterowane - te z przykładu 4. Ale oczywiście wybór pozostawiam szanownym gitarzystom.

Myślę, że posiadając już ten zacny overdrive w swoich rękach, zadowolenie osiągnie wysoki stopień. W zalewie setek podobnych urządzeń, Walrus broni się ciepłem w brzmieniu i dość wysoką kreacją barw. Przy cierpliwości w ustawianiu, osiągniemy w stu procentach oczekiwany efekt. Zaletą  jest jeszcze to, że znakomicie siedzi w miksie i jest bardzo dobrze słyszalny. A więc na zakupy :-).

 

Do nagrań wykorzystano:

 
  • Marshall JVM
  • Kolumna DL 2x12
  • Mikrofon Shure SM 57
  • Interfejs Focusrite Scarlett Solo
  • Gitara Ibanez RG6UCS Prestige

 

Gdzie kupić?

Walrus Audio Walrus Audio walrusaudio.com

Dystrybucja w Polsce:

FACE

adres:
Hoek 76 - unit 301 2850 Boom, Belgia

Sklepy muzyczne > Walrus Audio rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Marcin Pendowski testuje nowe combo Laney'a Pozory czasami lubią mylić. Jeśli szukacie nowoczesnego comba do basu o tradycyjnej estetyce to nie mogliście lepiej trafić. Laney Dibeth DB200-210 pod pozorami klasycznej konstrukcji chowa szereg niezwykle nowoczesnych i funkcjonalnych...
VIDEO TEST: Wyjątkowa gitara basowa Sterling Stingray Ray 34 HH Czy budżetowa wersja ikonicznego basu musicman Stingray godna jest swojej nazwy? Marcin Pendowski zaprasza na video test absolutnej klasyki gatunku. Posłuchajcie jak instrument brzmi ten bas w rękach mistrza.
Budżetowy baryton dla każdego. Aria Pro II JET-B’tone jest z pewnością niezwykle ciekawym instrumentem w sektorze budżetowych gitar barytonowych. Gitara ta prezentuje się niezwykle elegancko, jest przy tym mądrze zaprojektowana i wygodna w grze. TEST
Testujemy trio od Walden Guitars Walden Guitars coraz mocniej zaznacza swoją pozycję na rynku gitar akustycznych. Tym razem do naszej redakcji trafiły trzy instrumenty tego producenta, które powinny zainteresować zarówno gitarzystów-amatorów, jak i zawodowców,...
Test gitary basowej Markbass JF1 Markbass to dobrze wszystkim znana włoska marka, która bardzo szybko zdobyła serca basistów na całym świecie żółto-czarnymi produktami służącymi do nagłaśniania tego, co tworzymy na naszych basówkach. Lista topowych artystów, którzy...
Test gitary akustycznej Washburn Bella Tono Washburn, amerykańska marka z tradycjami. Od 1883 roku obecna w świadomości muzyków. Pomimo wzlotów i upadków, wciąż obecna w muzyce folkowej, country, szeroko rozumianym rocku. Dziś bardziej znana z gitar elektrycznych, ale przecież...