Riverside - wywiad z zespołem

Riverside - wywiad z zespołem

4 października 2009, 16:18

Riverside

Riverside to warszawska grupa rockowa powstała w 2001 roku. Grupa do tej pory wydała cztery albumy studyjne, dyskografię zamyka „Anno Domini High Definition” wydana w czerwcu tego roku. Riverside to jeden z tych niewielu polskich zespołów, któremu udało się odnieść pewien sukces poza granicami kraju. Powiem więcej. Są tam nawet lepiej rozpoznawalni niż na rodzimej ziemi. Koncertowali w całej Europie i za oceanem, nie tylko w Stanach czy Kanadzie, ale również w Meksyku. O nadchodzącej trasie, ostatnim albumie i planach na przyszłość udało mi się porozmawiać z perkusistą Riverside Piotrem Kozieradzkim.
[img:1]


Jesteśmy tuż przed koncertem w Uchu, jakie utwory pojawią się dzisiaj i na najbliższych koncertach podczas nadchodzącej trasy?

 

Piotr Kozieradzki: Koncert trwa dwie godziny. Gramy całą nowa płytę plus kilka utworów, których nie graliśmy nigdy i kilka utworów z całego przekroju naszej twórczości.

Ile czeka was koncertów? Czy na któryś czekacie szczególnie, będziecie grac tam np. pierwszy raz?

Gramy 47 koncertów. Pierwszy raz zagramy w Moskwie i w Petersburgu. Czekamy na koncerty w Rosji, bo są to fajne miejsca.

Czasami odnoszę wrażenie, że jesteście właśnie lepiej znani poza granicami kraju niż tutaj? Powiedz mi skąd napłynęła najciekawsza informacja, że jesteście tam słuchani?

No niestety tak jest. Skąd? Hmmm z Libanu. Dostaliśmy maila od Pana, który bardzo nas lubi. Jeszcze np. z Nowej Zelandii. Dziwaczne to jest, że jesteśmy w Polsce mniej znani.

Dbacie o swoich fanów, słuchaczy. Ostatnio powstała m.in. strona gdzie relacjonowaliście prace na płytą. Powstają wydania kolekcjonerskie, dvd. Jak ważni są oni dla was? Dają wam energię by robić to dalej?

Tak robimy to specjalnie dla fanów. Oni są najważniejsi. Robimy to dla nas i dla nich przede wszystkim. Gdyby nie oni to… To oni stanowią o byciu zespołu, po prostu bez fanów Riverside nie istnieje.

Kiedy zorientowaliście się, że dzieje się coś wyjątkowego?

Jak nas zaprosił Mike Portnoy na trasę z Dream Theater. To było już wiadomo, że cos fajnego się dzieje. Byliśmy bardzo zaskoczeni. Wiadomo nikt tego nie przypuszczał, że będzie się naokoło nas działo. Chcieliśmy robić muzykę, która będzie się nam podobać i to wszystko.

Macie już za sobą wiele koncertów za granicą. Jak reagowała publiczność, czym się różni od tej polskiej.

To są podobni ludzi. Polacy są fajni, ale nie w każdym miejscu. Wczoraj graliśmy w Gdańsku i publiczność była super, ale w innych miejscach jest gorzej z ludźmi. To wszystko zależy od miejsca. Publiczność w dużych miastach jest wyćwiczona, jeśli chodzi o ilość koncertów. Wiedza po prostu jak się zachowywać podczas koncertów. Nie przychodzą tylko raz na miesiąc na koncert i nie boją się krzyknąć albo bić brawo, co się dzieje w mniejszych miejscowościach.

Jest takie miejsce gdzie chcielibyście zagrać, wiecie ze jesteście tam słuchani, a nie udaje się tego zorganizować?

Pewnie. W Japonii. W Tokio, bo mamy tam bardzo dużo fanów. Wielu wpisuje się na myspace. Dużo jest sygnałów stamtąd, ale niestety nie udaje się tego na razie zrobić, ponieważ nie wydaliśmy tam płyty. Będąc w Japonii musimy tam mieć wydaną płytę przez jakąś japońską wytwórnię. A na razie niema, ale może będzie.

Po trzech płytach z serii Reality Dream, Anno Domini High Definition otwiera nowa serię płyt. Czym ona się różni? Ile tych płyt będzie?

Różni się diametralnie. Ale jest pierwsza i chyba jedyna. To jest tak jakby odskocznia od tego co było. Chcieliśmy zrobić cos innego, co będzie się mocno różniło i brzmieniowo i muzycznie od tego co robiliśmy wcześniej. Trochę ta trylogia jakby nas zamknęła w pewnych ramach, które musieliśmy zakończyć.

Wywodzicie się z różnych konwencji muzycznych, gracie progressive rock, a dokąd zmierzacie?

To nas określają, że gramy progressive rok. Uważam, że jesteśmy zespołem rockowym. Oczywiście z korzeniami progresywnymi, bo pierwsza i druga płyta są zdecydowanie progresywne. Nie ma planów dokąd chcemy zmierzać. Na pewno chcemy nagrać nowa płytę, ale pewnie będzie zupełnie inna niż ADHD.

Opowiedz mi coś o tytule płyty, kto ją wymyślił i dlaczego?

Mariusz ją wymyślił, chciał on połączyć dwa światy. Świat Anno Domini, czyli świat dotykowy ze światem High Definition, czyli świat nowoczesności, z którym się spotykasz wszędzie. Wchodzisz do sklepu i masz telewizor HD na wejściu i tego typu rzeczy.

Wasze płyty zawsze opowiadały jakąś historię. Nierozerwalnie muzyka i tekst są równie ważne. Jaki jest motyw przewodni ADHD?

Pośpiech. To jest prawdę mówiąc pośpiech w którym żyjemy teraz. Wszytsko trzeba robic szybko, naraz, biegać naokoło wszystkich rzeczy. Nerwówka tak zwana. Robimy wszystko po łebkach. Sam skrót ADHD dużo wyjaśnia o czym ta płyta jest.

Jesteśmy 3 miesiące po premierze najnowszego albumu? Jesteście zadowoleni z efektu? Może już teraz coś byście zmienili?

Nie. Nic byśmy nie zmienili. Wydajemy tak płyty, by nic nie zmieniać. Ona ma być w 100% taka jak chcemy. Nie wypuszczamy płyty dopóki nie jest ona taka.

Perfekcjoniści?

Staramy się. To jest jedyna droga do sukcesu. Jeżeli są jakieś niedoróbki to po co to wydawać.

Planujecie wydanie DVD z trasy promującej Reality Dream. Tym razem będzie podobnie? Jest w planach DVD?

Naturalnie. Próbujemy. Plany są, ale nie jestem przekonany, czy się to uda zrobić, ponieważ Jest kilka rzeczy za które nie jesteśmy odpowiedzialni. Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze. Dokładnie tak samo jest w przypadku Reality Dream. To DVD wyjdzie dopiero za 3 miesiące, po półtora roku od nagrania. To chyba powinno być w księdze rekordów Guinessa. Nie ma chyba dłużej robionego i wydawanego DVD żadnego zespołu niż nasze.

Ale będzie dobre. Wracając do ostatniego pytania, nie chcemy wypuszczać czegoć co jest niewarte dla ludzi. Po co maja dostawać gnioty. A to był gniot na samym początku. A gniotów jest wystarczająca ilość, by nie wydawać jeszcze gniotów od siebie.

Jesteście pewną rewelacją na polskim rynku. Trafiliście na pierwsze miejsce w zestawieniu najlepiej sprzedających się płyt, pokonując rodzime gwiazdki. Jak się z tym czujecie, czy uważacie się dalej za zespół niszowy czy mainstreamowy?

Rewelacja. To dobrze brzmi (śmiech). Cały czas jesteśmy zespołem niszowym. To że nam się udało je sprzedać i wylądować na pierwszym miejscu to dlatego, że właśnie dbamy o fanów i jest ich coraz więcej. I to chyba o to chodzi. A czy mainstreamowy to nie, żeby być zespołem mainstremowym to będziemy musieli mieć normalnego menadżera. A teraz nie ma takiego człowieka. Ja jestem menadżerem i każdy z nas z zespołu. Także mainstream kojarzy mi się po prostu z czymś strasznie niedobrym.

Dzięki Internetowi niektóre zespoły z dnia na dzień stawały się popularne.

Tak, ale to jest napompowany balon. W pewnym momencie on pęknie. Jak zespół jest tylko i wyłącznie popularny w Internecie czy w telewizji, bo ktoś tam lubi wokalistę albo ktoś tam zdradził, że jest jego dziewczyną albo coś takiego. To ludzie tego nie kupią. Ludzie nie są głupi. Ludzie którzy słuchają takiej muzyki, w której my się obracamy, się są głupi. Nie da im się sprzedać każdej gównianej rzeczy, za przeproszeniem. Trzeba sobie zasłużyć na ich pozytywny odbiór

Poruszyliście rynek progresywnego rocka. Czy więcej powstaje zespołów, które grają taką muzykę, czy jest im łatwiej?

Tak, to jest super. Chyba poruszyliśmy. Teraz powstaje taka nowa inicjatywa z naszej strony. Będziemy wydawać nowe zespoły sami. Dostaje mniej więcej 2-3 maile tygodniowo od zespołów z Polski, które chciałyby z nami grać albo żeby im pomóc. Oczywiście nie wszystkie zespoły są tego warte. Są młodzi, graja trzy miesiące i już próbują być popularni. Oczywiście to jest też dobre, ale oni nie zawsze na to zasługują. Powstało kilka kapel w Polsce, którym warto pomóc i mam nadzieje, ze właśnie tak się stanie. Jest np. zespół Division by Zero, Disperse, Animations i jest jeszcze parę, które są warte tego, żeby im pomóc.

Czy jest jakieś pytanie, którego nikt Tobie jeszcze nie zadał, a chciałbyś na nie odpowiedzieć?

Nie. Nie ma czegoś takiego. Nie wiem. Ludzie zadają różne pytania, naprawdę ciężkie. Powiedziałabym niektóre są bardzo ciężkie i to jest jedno z nich. (całkiem doniosły ale sympatyczny śmiech). Ciężko odpowiedzieć na takie pytania, może i bym chciał, ale nie skupiłem się aż tak, żeby wymyślić sobie pytanie. Zostawimy to na następny raz.

Chciałam jeszcze zapytać jak wdzięczne są dla Was mikrofony firmy Audio-Technica. Wiem, że zostały Wam powierzone na trasę koncertową. Jesteście zadowoleni? Sprawdzają się jak dotąd?

Bardzo fajne. Bardzo lubię te mikrofony. Ostatnio, przed trasą mieliśmy test, Daniel (techniczny zespołu – przyp.red.) przywiózł je z Niemiec. Zauważyliśmy, że naprawdę można spróbować coś z nimi zrobić. Daniel odezwał się do Konsbudu z inicjatywą, czy by chcieli nam je pożyczyć dla promowania ich. Super. Obopólna korzyść. Bo i fajnie brzmią i fajnie brzmi koncert. Wszystkie prawie są Audio-Technici, może oprócz werbla do bębna, ponieważ Audio-Technica ma za duży mikrofon i mi się nie mieści. Ale tylko i wyłącznie przez wielkość jego. Mam bardzo mocno skompresowany zestaw i mało jest tam miejsca.

Znasz portal infomusic?

Tak, znam.

Infomusic to przede wszystkim serwis dla muzyków. Jest tam mnóstwo informacji o sprzęcie itp. Pewnie wielu z nich chciałoby się dowiedzieć czy są jakieś nowe nabytki jeśli chodzi o sprzęt na jakim gracie?

U mnie się zmieniły bębny. Miałem Yamacha, teraz mam DW Collectors Series. Piotrek Grudziński ostatnio zmienił całkowicie swoje rzeczy. Kupił sobie Mayonesa. Ale tak to wszyscy mamy stary sprzęt. Michał ma najstarszy, ale on ma taki jeden z fajniejszych. Ma Korga imitującego Hammonda. Ma Propheta 5-kę i z nowoczesnych rzeczy Kurzweil K2600 dużego, ma 88 klawiszy i Kurzweil K2000 małego. To takie połączenie starodawnej szkoły drewnianych instrumentów z tym nowoczesnym światem. Kupił sobie ostanio Leslie dużą paczkę. Taką bardzo dużą, ciężką do noszenia. Straszne to jest. I to by było z nowości.

I na koniec jakbyś mógł zaprosić czytelników infomusic do pójścia na najbliższe wasze koncerty.

Tak. Zapraszam, zapraszam. Bardzo fajnie brzmi. Staramy się fajnie grać. Ciekawe koncerty są po prostu. Jest nowa oprawa, oświetlenie. Jeździmy jakby z całą produkcją. Znaczy z nagłośnieniem, oświetleniem, z technikami, TIR-em wręcz prawie. Także to duże przedsięwzięcie. To będzie się opłacało ludziom, którzy przyjdą i to zobaczą.

Dziękuję za rozmowę.

[img:2]

Rozmowę przeprowadziła Sabina Lawrów .

Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.