Steve Lukather - wywiad dla portalu INFOMUSIC.PL cz. II
28 stycznia 2011,
15:15

MR: Czy jest coś poza muzyką, co Cię inspiruje? Inna dziedzina sztuki, malarstwo, fotografia, literatura? Albo jeszcze coś innego?
SL: Oj, jestem zajętym człowiekiem, tak naprawdę nie mam czasu na hobby. Właśnie urodziło mi się dziecko, z którego matką się rozwiodłem. Nie mam czasu dla siebie. Kiedy jestem w domu, jestem ojcem, tatusiem. Przez resztę roku jestem muzykiem. Taka praca. Oczywiście nie myślę o tym jako o takiej regularnej robocie, to nie praca przy szpadlu czy chodzenie do biura codziennie o ósmej rano. Lubię to co robie, ale to pochłania mnóstwo czasu. Z miejsca na miejsce, wiecznie w trasie lub studio. I nagle widzisz jak Twoje dzieci przyrastają do ekranów komputera. To nie jest łatwe…
SL: Co masz na myśli?
MR: Myślisz o tym kiedy piszesz muzykę?
MR: Myślisz o tym kiedy piszesz muzykę?

MR: Jakiej rady udzieliłbyś młodym muzykom, którzy chcą zostać muzykami sesyjnymi?


SL: Już nie ma tylu sesji co kiedyś. Nie ma zapotrzebowania na taką ilość muzyków sesyjnych. Nie mówię, że nie znajdzie się miejsce na jednego więcej, ale perspektywy nie są takie jak dawniej. Budżet na wydanie płyty jest coraz mniejszy, koszty tnie się na maksa, więc i sesyjni nie są zatrudniani. Większość z nas – sesyjnych – jest teraz zatrudniana na trasy, koncerty.
Tak zarabiamy. Przemysł płytowy przechodzi poważny kryzys, między innymi przez to, że albumy ściągane są z Internetu. To też mnie dziwi, że ludzie sądzą, że kradzież muzyki jest w porządku. Ale ja nie mogę pójść do sklepu i ukraść jedzenia, żeby nakarmić moją rodzinę. Niewiarygodne!
MR: Więc czy w ogóle gra jest warta świeczki?

Teraz wszyscy nagrywają w domu, na komputerach. A komputer potrafi sprawić, że każdy brzmi dobrze, więc nie ma też zapotrzebowania na muzyków z zewnątrz. Jeżeli nie wydasz pieniędzy, ciągle są twoje. Szkoda, że tak się dzieje.
MR: Wziąłeś udział w nagraniu około siedmiuset albumów…

SL: Półtora tysiąca. Różne źródła różnie mówią, niektóre rzeczy w ogóle nie są wymieniane. Jest mnóstwo rzeczy, które nagrywałem poza Stanami, poza Wielką Brytanią. Tego jest sporo ponad tysiąc, to na pewno. Około półtora tysiąca.
MR: Liczba jest co najmniej imponująca…
SL: Wolę określenie „W cholerę dużo”! (śmiech) [„a shit lot of records” – oryg.]
MR: Faktycznie, to bardziej pasuje. W każdym razie, co dalej?
SL: Teraz będę w trasie przez najbliższy rok.
MR: A potem?
SL: Nie wiem, pewnie zajmę się kolejnym albumem, podejmę jakąś współpracę. Sporo rzeczy się szykuje, jeszcze więcej może się zdarzyć.
MR: Czyli nie myślisz o – nie zrozum mnie źle – emeryturze?

SL: Stary, nie mogę przejść na emeryturę, mam czwórkę dzieci. Jedno z nich to niemowlę, będę pracować do usranej śmierci. Na szczęście, jestem w dobrym zdrowiu, na szczęście też ludzie chcą ze mną pracować, jest popyt na moją pracę.
MR: Więc po tej płycie będzie następna i następna, i następna…

SL: Tak to działa. Chcę robić więcej muzyki, będę robić więcej muzyki. Cieszę się, że mam to co mam. Muzyka to błogosławieństwo. A kiedy przechodzisz na emeryturę, zaczynasz umierać.
MR: Zwłaszcza w Polsce. Po czterdziestu latach pracy dostajesz równowartość trzystu – czterystu dolarów.
SL: (śmiech)
MR: Dobrze, że będziesz kontynuował swoją pracę. Ale czy to jest jeszcze jakiekolwiek dążenie do celu? Masz jeszcze marzenia?
SL: (śmiech)
MR: Dobrze, że będziesz kontynuował swoją pracę. Ale czy to jest jeszcze jakiekolwiek dążenie do celu? Masz jeszcze marzenia?

To prawda, że mam fajną pracę. Ona mnie trzyma przy zdrowych zmysłach, ale z drugiej strony sprawia, że jestem z dala od tych, których kocham. Każdy medal ma dwie strony. Nie można mieć wszystkiego.
MR: Nie najlepszy okres na zrywanie z nałogami…

MR: Jednak większość osób w obliczu osobistych tragedii wraca do nałogów. Tak jakby to było usprawiedliwienie…

Już nie jestem gnojkiem. Nie myślę jak dzieciak. To gówno nie ma żadnego pozytywnego wpływu. Wpadasz w błędne koło. Nałogi pozwalały mi nie czuć bólu, w jakim się znajdowałem, ale one same powodowały lwią część tego bólu. To nagminny problem, niezależnie kim jesteś i co robisz. Jest mnóstwo nieszczęśliwych osób na świecie, wystarczy włączyć TV. Znam wiele osób zamożnych a nieszczęśliwych, więc pieniądze też nie rozwiązują wszystkiego. Czasem jest wręcz odwrotnie.
MR: Więc skąd czerpiesz siłę? Rodzina, muzyka?
SL: Wszystko co daje radość tobie, daje radość również i mi. Muzyka to siła napędowa.
MR: Niektórzy mówią, że wiara w Boga, ale…

MR: A jest w ogóle jakaś nadzieja?

MR: Steve, dziękuję serdecznie za rozmowę.
SL: Nie ma sprawy, stary! Musisz wpaść na koncert, będzie fajne show!
MR: Na pewno tam będziemy!
Przeczytaj I część wywiadu
Wywiad przeprowadził: Marcin Rutkowski
INFOMUSIC.PL
Serdeczne Podziękowania dla Agnieszki Kulpińskiej
z Metal Mind Productions za umożliwienie wywiadu.





