RICO: Rozmowa z Piotrem Baronem o jego muzyce i najnowszej płycie Kaddish
26 września 2011,
00:00
Piotr Baron to doskonale znana postać w kręgu muzyków jazzowych. Należy on do ścisłej czołówki polskich saksofonistów uprawiających ten gatunek muzyczny.
![[img:2]](/img/artykuly/zdjecia/o8fjedIJw6MC4zOTIyNzEwMCAxMzE2Nzc5MDM5.jpg)
Wyłączny dystrybutor na Polskę akcesoriów marki RICO, której Piotr Baron jest endorserem zamieścił interesujący wywiad z muzykiem dotyczący jego najnowszej płyty Kaddish.
Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem...
![[img:1:L]](/img/artykuly/zdjecia/OboSmoRxXeMC4zMjc1MzUwMCAxMzE2Nzc5MDM5.jpg)
Jana Mazura wspominam nie tylko jako „skarbnicę wiedzy”, ale jako bardzo dobrego człowieka pełnego przywar już niespotykanych, człowieka wysokiej kultury, który uczył mnie tego wszystkiego czego w dzisiejszym świecie tak bardzo brakuje.
Umieszczenie na płycie Kadish, jazzowej wersji popularnej „Barki” („Pescador des Hombres”) traktować możemy również jako pewnego rodzaju hołd?
W rzeczy samej; Karol Wojtyła czyli Jan Paweł II to był człowiek, który wywierał wpływ na miliony, na pokolenia, w tym również przemożny wpływ na moją skromną osobę i chociaż w taki sposób chciałem mu się jakoś odwdzięczyć.
Na płycie Kadish znajduje się kilka nietypowych rozwiązań instrumentalnych jak duet klarnetu basowego z kontrabasem, saksofonu tenorowego z perkusją czy saksofonu sopranowego z fortepianem. Skąd pomysły na takie rozwiązania? Czy są to pewnego rodzaju eksperymenty brzmieniowe mające ukazać możliwości współbrzmienia razem tak różnych instrumentów?
Nie to było moim zamiarem, raczej jest to efekt wielogodzinnej czy też: wieloletniej lektury Pisma Świętego i tytułowaliśmy te miniatury wybranymi perykopami z Biblii... To jest raczej coś w rodzaju moich peregrynacji muzycznych dotyczących interpretacji uczuciowej Słowa Bożego.
Wśród nagrań na nowej płycie nie znalazła się zapowiadana wcześniej Pana interpretacja „Roty” Feliksa Nowowiejskiego.
Nie weszła w skład programu, będzie na kolejnej. Jakoś psuła mi całość płyty.
Współpracował Pan z największymi ikonami współczesnego jazzu: Zbigniew Namysłowski, Tomasz Stańko, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak...Nie będę próbował wymieniać wszystkich nazwisk, byłoby tego pewnie kilka stron maszynopisu. Chciałbym natomiast zapytać o to czy są wśród tych wybitnych postaci tacy muzycy, z którymi współpracę szczególnie mile Pan wspomina?
Ja miałem to szczęście że wspominam mile współpracę ze wszystkimi wybitnymi artystami, którzy zaszczycili mnie swoją cierpliwością, ale najmilej ze wszystkich wspominam Arta Farmera.
Brał Pan udział w nagraniu kilku płyt Jarka Śmietany, wśród których znajdują się m.in. „Ballads And Other Songs” i „Songs And Other Ballads”. Jak wspomina Pan te sesje nagraniowe? Czy pamięta Pan może jakieś szczególne sytuacje mające miejsce podczas współpracy z Jarkiem Śmietaną?
Z Jarkiem Śmietaną nagrałem bodajże osiem płyt. Spędziłem z Jarkiem, jak to się mówi w żargonie muzycznym „w polu”, razem w pierwszej linii – 11 lat bez przerwy. Tych zdarzeń było tak wiele (teraz uśmiecham się, kiedy to mówię), że musiałbym wygodnie usiąść, zapalić sobie cygaro, nalać sobie dużą „bombę” koniaku i zacząć opowiadać, ale zapewniam Pana i wszystkich czytelników że wszystkie te zdarzenia były bardzo miłe i zawsze kiedy wracam myślą do nich, to się uśmiecham.
Co pamięta Pan ze spotkania z Rayem Charlesem, z którym miał Pan okazję wystąpić na Jazz Jamboree?
Wszystko pamiętam, pamiętam każdą chwilę. Na próbie nie było Raya Charlesa, pamiętam kiedy go wprowadzono na scenę... To było coś niesamowitego: powiew geniuszu, prawdziwego geniuszu. Ja miałem wielką przyjemność grać solówki podczas tego koncertu, bo byłem tylko członkiem orkiestry i pamiętam jak strasznie się bałem żeby nie schrzanić tej sprawy.
Jest Pan w tej chwili w Polsce kimś w rodzaju nestora saksofonu, a jednocześnie jednym z największych polskich jazzmanów. Obaj Pana synowie poszli w ślady ojca (Adam jest trębaczem, Aleksander gitarzystą), a córka Marysia z tego co wiem również podążą muzyczną ścieżką. Czy w związku z osiągnięciem tego wszystkiego, można powiedzieć, iż Piotr Baron to człowiek spełniony? O czym jeszcze może marzyć Piotr Baron?
Jestem młodym człowiekiem, poszukującym, cały czas ćwiczę grę na saksofonie i nie zgadzam się z określaniem mnie nestorem; ja po prostu nieco dłużej jestem młody niż inni –tak to widzę. Jeśli chodzi o moje marzenia, to mam ich cały szereg – są to marzenia muzyczne, są to marzenia niemuzyczne, np. marzy mi się duży motocykl bo ten który mam stał się już dla mnie za mały.
Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich marzeń.
Rozmawiał Robert Ratajczak





