Rozmawialiśmy z Michałem Jelonkiem!

Rozmawialiśmy z Michałem Jelonkiem!

21 sierpnia 2014, 09:30
autor: Michał Bigoraj

[img:1]

Zapraszamy na wywiad z Michałem Jelonkiem. Rozmowę przeprowadzono przed koncertem "Jelonka" z Filharmonią Gorzowską na Przystanku Woodstock 2014.

Michał Bigoraj: Rockowe aranżacje utworów muzyki klasycznej są stosunkowe popularne i  jako kategoria artystyczna powszechnie znane. Czemu natomiast nie jest tak w sytuacji odwrotnej i muzycy klasyczni rzadko biorą na warsztat kawałki rockowe? Nie mam tu na myśli wspólnych koncertów filharmoników i zespołów rockowych w konwencji "symfonicznie", ale to, że orkiestra symfoniczna gra koncert, który byłby złożony z pomieszanych ze sobą kawałków wielu artystów.

Michał Jelonek: Rzadko, ale to także się zdarza. Np. jedna z orkiestr amerykańskich nagrała płytę poświęconą scenie Seattle i stylowi grunge. To było kilka utworów, w tym oczywiście Nirvana i kilka innych kapel "wykonywanych" tylko na orkiestrę symfoniczną. Oczywiście orkiestra orkiestrze nierówna. Każda inaczej to zaaranżuje, inaczej to zagra…

 

M.B.: Rozumiem, że o tym, iż towarzyszyć Ci będą muzycy Filharmonii Gorzowskiej, a nie np. bliższej Twojemu sercu Filharmonii Kieleckiej (W 1989 r. Jelonek obronił dyplom w klasie skrzypiec prof. Andrzeja Zuzańskiego, czego podsumowaniem było wykonanie "Koncertu skrzypcowego D-dur" Ludwiga van Beethovena z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Kieleckiej. W latach 1989–1993 współpracował z Orkiestrą Symfoniczną i Orkiestrą Kameralną Filharmonii Kieleckiej – przyp. M.B.) zadecydowały względy logistyczne?

M.J.: Częściowo też, ale także dlatego, że Filharmonia Gorzowska ma już doświadczenie w występach na Przystanku Woodstock (w 2011 r. miniorkiestra Filharmonii Gorzowskiej wykonała w namiocie Akademii Sztuk Przepięknych w całości "Cztery pory roku" Antonio Vivaldiego pod dyrekcją wybitnego skrzypka Tomasza Tomaszewskiego - pierwszego koncertmistrza Deutsche Oper Berlin - przyp. M.B.). To są ludzie, dla których nie jest wielkim szokiem to, co się tutaj dzieje i jakoś to "ogarniają". A po drugie logistyka jest taka, że są tutaj w pobliżu, że wszystko jest na miejscu. Przyjechaliśmy do Gorzowa tydzień wcześniej na próby.

 

M.B.: Co sprawiło Ci najwięcej problemów we współpracy z muzykami z Filharmonii Gorzowskiej?

M.J.: Moje nerwy, że się to nie uda. "Ogarnąć" i opanować moje nerwy. Z ich strony był pełny profesjonalizm i ogromna wyrozumiałość. Zwłaszcza u p. dyrygent Moniki Wolińskiej.

 

[lupa:1]

Koncert Jelonka na Przystanku Woodstock 2014 - fot. Michał Bigoraj.

 

M.B.: Koncerty od zawsze były niezwykle istotnym elementem Twojego artystycznego wizerunku. Szczególnie imponująco wypadały zwłaszcza te na Przystankach Woodstock. Pogo, "młyn", "diabelska" mimika, anegdoty i zapowiedzi poszczególnych utworów czy kultowa już "ściana śmierci" zawsze wprawiały publiczność w euforię. Czy będąc na scenie z filharmonikami, także pozwolisz sobie na te elementy?

M.J.: Oczywiście! Oni mają na to nadzieję, wręcz pytali się o to! Monika dyrygentka zapytała mnie: "Posłuchaj, a podobno ludzie tam na siebie wpadają?!". Ja na to, że zobaczy i że będzie specjalna "ścianka" dla pani dyrygent (śmiech).

 

M.B.: Twoje koncerty cechują się także dużym poczuciem humoru, które widoczne jest w zachowaniu zarówno Twoim, jak i towarzyszących Ci muzyków. Czy dołączenie do repertuaru "Daddy Cool" Boney M. miało być także muzycznym żartem, czy też dostrzegłeś w tym kawałku rockowy potencjał?

M.J.: Oczywiście, że jedno i drugie! Ten utwór ma potencjał, ma fajne „kołysanie” i trzeba przełamywać schematy. Są różni klasycy: Beethoven, Schumann, Czajkowski czy Chopin i jest Boney M. z "Daddy Cool" (śmiech).

 

M.B.: Jaki muzyk klasyczny miał według Ciebie najbardziej punkową duszę?

M.J.: W wiekach XVI-XIX (w tym ostatnim częściowo), kiedy muzyka klasyczna "rządziła", to było bardzo dużo punkowców. Mozart był punkowcem, ale on sobie z tego nie zdawał sprawy…

 

M.B.: Chopin też?

M.J.: Chopin był bardziej emo. Natomiast wszyscy twórcy, którzy stawali w poprzek głównemu nurtowi, tworzyli rewolucję w muzyce. To był punkowy bunt przeciwko zasadzie: tak się gra, a tak się nie gra. Wchodzili, "rozwalali to", tworzyli nowe zasady. To był bunt, którego krytycy nie chcieli za bardzo przyjąć. Wielu kompozytorów dopiero po śmierci zostało uznanych, ponieważ za życia byli buntownikami. Także: Mozart - punkowiec, Beethoven - pierwszy metal, Wagner - wiadomo, got, Chopin - emo.

 

[lupa:2]

Koncert Jelonka na Przystanku Woodstock 2014 - fot. Marcin Glądała.

 

M.B.: Jaką przewagę mają filharmonicy wykonujący rockowe utwory nad rockmanami? Poza teoretycznie przynajmniej lepszym instrumentarium i edukacją muzyczną.

M.J.: Przewagę? Myślę, że to nie jest kwestia przewagi, to nie jest wyścig. Tak naprawdę emocje, czy to będzie muzyka klasyczna, rock, metal, czy punk, są takie same. Muzyka traktuje o nienawiści, miłości, buncie, o tym, że nie godzisz się na jakieś rzeczy lub na system. Beethoven też pisał o tym, że się np. nieszczęśliwie zakochał, że ktoś go zranił lub że czegoś nienawidzi - po prostu o życiu. To samo grają kapele punkowe czy metalowe. Te same tematy były też poruszane w wielu operach i utworach muzyki klasycznej.

 

M.B.: Jakie różnice są w podejściu do twórczości muzyków klasycznych między muzykami jazzowymi a rockowymi? Znacznie łatwiej jest bowiem przekazać twórczość np. Chopina za pomocą fortepianu niż gitary czy skrzypiec elektrycznych.

M.J.: To jest inna technika gry, inny instrument, więc to naturalne. Natomiast jeżeli jest melodyka, temat melodyczny jest uniwersalny, to większość instrumentalistów - obojętnie na jakim instrumencie - potrafi zagrać ten charakterystyczny motyw czy temat. Oczywiście będzie on brzmiał inaczej na fortepianie niż na skrzypcach, ale na tym polega urok, żeby wziąć utwór znany od tysięcy wykonań i zagrać go inaczej, odświeżyć go.

 

M.B.: Równie dobrze i swobodnie czujesz się wykonując utwory Rossiniego, Paganiniego, jak te Judas Priest, Hendrixa czy wspomnianych Boney M. Skąd wynika ta uniwersalność?

M.J.: Przede wszystkim z pasji, albo coś czujesz, albo nie. Szukam i gram różną muzykę, w każdym gatunku są perełki i nie masz gwarancji, że jak coś będzie grane w danym gatunku, to będzie dobre.

 

M.B.: W Twoim koncertowym i studyjnym repertuarze rockowe aranżacje klasyki są czymś na porządku dziennym. Jesteś także klasycznie wyedukowanym muzykiem. Czy możliwe jest zatem, byś wydał kiedyś płytę, na której znajdą się tylko tego typu utwory?

M.J.: Właśnie pracuję nad taką płytą.

 

M.B.: Kiedy premiera?

M.J.: Zobaczymy, jak się uda (śmiech).

 

Rozmawiał: Michał Bigoraj

Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.