WYWIAD: Zespół Mechanism

WYWIAD: Zespół Mechanism

11 sierpnia 2016, 09:31

Mówią o sobie: "Muzyka, którą tworzymy jest totalnie szczera, ani jedna nuta nie została napisana z myślą o tym, aby się komuś przypodobać. Nic tu nie jest zrobione na siłę, po to by było bardziej chwytliwe, czy komercyjne". 13 lutego ubiegłego roku wydali swój debiutancki album „Between The Words”. Poznajcie Mechanism, progresywno-rockmetalową grupę z Gdańska.

Monika Matura: Swój debiutancki album wydaliście 13 lutego i to na dodatek w piątek, czy to oznacza, że nie jesteście przesądni, a może wprost przeciwnie, liczyliście na to, że ta data przyniesie Wam szczęście?

ARTUR: Ja się urodziłem 13-tego w piątek i 13-stka to moja ulubiona liczba także byłem z tego powodu bardzo zadowolony. Natomiast z samą datą nie wiąże się żadna większa ideologia.Była dopasowana pod koncert premierowy, który chcieliśmy zagrać właśnie w piątek i… tak po prostu wyszło.

KAMIL: To prawda - premiera płyty miała miejsce 13 lutego w piątek – czym wydaje mi się wyszliśmy na przekór przesądom i słusznie, bo wszystko wyszło świetnie. Frekwencja dopisała, atmosfera kapitalna, świetna energia zespołu Eleanor Gray, który to do czerwoności rozgrzał publiczność przed naszym występem – więc czy jesteśmy przesądni? Nie! Szczęście i radość z zagrania w tym czasie, w tym miejscu to zdecydowanie 3 razy, jak nie 4 razy "tak"! 

Planowaliście nagrać kilka piosenek, skończyło się na całym albumie. Brzmi to dość spontanicznie, była to kwestia wyjątkowej weny, czy może bardziej odpowiedni czas i miejsce?

MICHAŁ: Zanim weszliśmy do studia, materiał na całą płytę był już przemyślany, zaaranżowany – jednym słowem gotowy. Mieliśmy nagrać dwa, trzy utwory. Głównym powodem tych nagrań był fakt, że mamy nowego wokalistę – Rafała Stefanowskiego. Wiadomo, wokal mocno wpływa na całość brzmienia zespołu, a my potrzebowaliśmy aktualnej dźwiękowej wizytówki Mechanismu. Kiedy zaczął się cały ten studyjny cyrk z rozstawianiem bębnów, mikrofonów, szukaniem odpowiedniego brzmienia, ktoś z nas rzucił hasło „może nagramy bębny na całą płytę”. I tak się stało. Adi / Adrian Łukaszewski / nagrał wszystkie swoje partie w trzy dni. Tym samym pokazał nam, że możemy to zrobić. Tak zapadła decyzja o nagraniu całego albumu.

I jeszcze odwołując się do procesu tworzenia albumu, czy pracowaliście nad nim bardziej na zasadzie improwizacji, czy może była to praca na wstępnie przygotowanym materiale?

MICHAŁ: Przyznam Ci szczerze, że niewiele naszej muzyki powstaje na bazie improwizacji. Jest to raczej efekt przemyśleń, szlifowania pewnych pomysłów, aż nada im się określony kształt muzyczny, który będzie pasował do obrazu całości jak i dobrze integrował się z tekstami osadzonymi w utworach.

ARTUR: W zasadzie ten materiał to owoc wieloletniej pracy Michała i Adriana. Jak dołączyłem do zespołu, wszystko tak naprawdę już było na tak zaawansowanym etapie, że miałem tylko wpływ na kilka kosmetycznych zmian. Najwięcej wspólnej pracy było podczas tworzenia klawiszy, gdzie faktycznie siedzieliśmy wszyscy razem u Kamila w domu i godzinami szukaliśmy odpowiednich rozwiązań. Teraz, przy pracy na drugą płytą, wygląda to trochę inaczej. Michał wprawdzie dalej przynosi 90% pomysłów, natomiast więcej jest pracy zespołowej.

Jak powiedzieliście w jednym z wywiadów, celujecie w publikę Tool, Opeth i Dream Theater, czy to właśnie krążki tych zespołów znajdziemy na Waszych domowych półkach?

MICHAŁ: Jako słuchacza nie ogranicza mnie żaden gatunek. Muzyka, której słucham musi mieć dla mnie jeden wspólny mianownik – „coś”, co powoduje, że wyczuwam w niej prawdziwość, klasę, czuję jej piękno, krótko mówiąc muszą być ciary . To „coś” znajduję między innymi w muzyce Tool, Opeth i DT, aczkolwiek uwielbiam też Petera Gabriela, Marillion z Fish’em, Sade, Michaela Hedgesa czy Smolika. Muszę się też przyznać, że jestem absolutnym fanem całości twórczości Pain of Salvation.

ARTUR: Ja staram się słuchać bardzo różnej muzyki, aczkolwiek Tool czy Opeth to zespoły, które należą do jednych z moich ulubionych. Wywarły one ogromny wpływ na moje postrzeganie muzyki i moją grę w zespole. A absolutnym Guru jest dla mnie Steven Wilson i Porcupine Tree. Świat bez Wilsona byłby kompletnie bez sensu.

KAMIL: Jeśli chodzi o mnie to na moich półkach można było znaleźć zupełnie inne gatunki, typu Herbie Hancock, Keith Jarrett, Esbjörn Svensson, po Jamesa Browna, Tower of Power - jako klawiszowiec wcześniej grałem zupełnie inną muzykę, którą mogę nazwać „bardziej przyjazną klawiszowcom". Ale w momencie kiedy Adrian zaprosił mnie na próby, momentalnie na moich półkach pojawiło się sporo progresywnego grania, takiego jak Porcupine Tree, Pain of Salvation czy Aeyron – (naturalnie wiele innych) i w tym momencie przyznam, iż rzadziej wracam do starych upodobań.

Wasz album nosi nazwę „Between The Words”. Co więc znajduje się pomiędzy słowami z Waszej perspektywy?

MICHAŁ: Między słowami znajduje się to, co nie zostało nimi opisane. Ukryty sens, przekaz, emocje, napięcia, wszystko to, co może być odbierane niejednoznacznie. Dla każdego może to być coś innego. Każdy z nas jest inny, ukształtowany przez różne doświadczenia i każdy inaczej będzie odbierał to, co jest tam ukryte.

ARTUR: Każdy tak naprawdę widzi i czuje coś innego i to jest najfajniejsze w tym wszystkim. Czasami jesteśmy naprawdę zaskoczeni tym, jak ludzie odbierają ten album, jak rozumieją jego treść i przekaz. Dla mnie najważniejsze jest to, że płyta jest o czymś, ma za zadanie przekazać pewne wartości, a jednocześnie każdy może te treści odebrać na swój sposób.

Na albumie znajdziemy 11 piosenek o przeróżnej długości, jedna z nich ma nawet nieco ponad 9 minut. Nie boicie się, że tak długie utwory zamkną Wam drogę do obecności w radiostacjach?

MICHAŁ: Istnieje takie prawdopodobieństwo. Zakładając Mechanism głównym moim postanowieniem był brak kompromisów. Muzyka, którą tworzymy, jest totalnie szczera, ani jedna nuta nie została napisana z myślą o tym, aby się komuś przypodobać, rozumiesz? Nic tu nie jest zrobione na siłę, po to by było bardziej chwytliwe, czy komercyjne. Jeśli utwór ma trwać trzy minuty, niech trwa trzy minuty. Jeśli dwadzieścia osiem - niech trwa dwadzieścia osiem. Trudno, najwyżej nie puszczą go w radiu, ale będzie kompletny i prawdziwy.

KAMIL: Wydaje mi się, że muzyka progresywna potrzebuje czasu, aby się otworzyć i rozwinąć. Pośpiech w tym przypadku jest w ogóle niepotrzebny – a wręcz powinien być zabroniony. Słuchacza trzeba wprowadzić w klimat sekunda po sekundzie – minuta po minucie – a to musi trwać. Moim zdaniem utwory takiego gatunku nie mogą się nudzić, bo za dużo się w nich dzieje. Prawdą niestety jest to, że trudno zmieścić się w utworach o czasie tzw. RADIO EDIT (ok. 3:30), ponieważ w tych przypadkach nie można po prostu wykroić z utworu 3 minut, gdyż straci to całkowicie sens i przekaz założony przy komponowaniu utworu. Na szczęście są radia, które chętnie propagują muzykę progresywną, gdzie można wysłuchać całych kompozycji nawet tych 9- czy 12-minutowych.

W jednym z wywiadów, w odpowiedzi na pytanie dotyczące teledysków, wspomnieliście, że najlepiej byłoby zobrazować całą płytę teledyskami, czy byłaby to jedna historia z głównym wątkiem, czy może z wieloma motywami?

MICHAŁ: Byłaby to historia z jednym głównym bohaterem i kilkoma płynnie przeplatającymi się wątkami. Historia ta zaczynałaby się i kończyła w bardzo podobny sposób, tworząc pewnego rodzaju zamkniętą pętlę. Dokładnie tak, jak muzyka na naszej płycie.

[img:2]

Na Waszej stronie powitała mnie klimatyczna grafika, która przywodzi na myśl z jednej strony opustoszałe miasto rodem z postapokalipsy, a z innej - steampunk. Czy klimaty związane z fantastyką są Wam bliskie, a może jest to skojarzenie, które niewiele ma wspólnego z Waszym zamiarem?

MICHAŁ: W tym miejscu pragnę gorąco podziękować autorowi tego zdjęcia, jak i całej oprawy graficznej naszej płyty – Mariuszowi „Kobaru” Kowalowi. Zdjęcie nie jest inspirowane fantastyką. Po wielu godzinach rozmów, Mariuszowi doskonale udało się odzwierciedlić klimat historii zawartej na naszej płycie.

Na stronie piszecie, że album nie ma przypadkowego charakteru, że opowiada spójną historię, możecie podpowiedzieć swoim słuchaczom tropy interpretacyjne?

MICHAŁ: Absolutnie nie. Przyznam Ci się szczerze, że niebywałą frajdę czerpię z rozmów na temat interpretacji naszych tekstów. Często jestem zaskoczony w jakim kierunku idą przemyślenia słuchaczy. Podpowiem jedynie, że w każdej z piosenek podmiot liryczny dokonuje, lub próbuje dokonać, jakiegoś wyboru. Wgłębiając się w teksty, spróbuj sobie wyobrazić, że w każdym z nich pomiotem jest ta sama osoba, a chronologia zdarzeń nie jest tu przypadkowa.

KAMIL: No i właśnie o to chodzi! Koncept album opowiada spójną historię – jaką? Absolutnie nie chciałbym sugerować komukolwiek czegokolwiek – dlatego, iż każdy znajduje tam swoją interpretację. Rzeczy, które są dla niego/niej ważne, każdy utożsami sobie historie zawarte w treści utworów ze swoim życiem, że swoimi przemyśleniami i filozofią – dlatego każdy odbiera treści inaczej. Jakiekolwiek sugestie interpretacyjne są więc zbędne!

Podajcie jedno słowo, którym moglibyście opisać swój debiutancki album.

MICHAŁ: Opowieść
ARTUR: Mechanizm.
KAMIL: Myślę, że jednym słowem które może określić ten album to „podróż”? - tak mi się osobiście kojarzy.

Wielkimi krokami zbliża się jesień - okres, który kojarzy się z koncertami. Czy będziemy mogli Was zobaczyć w tym czasie na żywo?

ARTUR: Tak, jak najbardziej. Kilka dat możemy już oficjalnie potwierdzić. 27 sierpnia zagramy na dużym festiwalu w Kaliningradzie. 3 września pojawimy się na OPEN ARTS Festival Amfiteatrze w Wejherowie. 4,5 listopada, wspólnie z Art of Illusion, gramy w Bydgoszczy i w Gdańsku. Kolejne koncerty są w fazie dogrywania. Informacje o nich na bieżąco będziemy podawać na stronie www.mechanism.art.pl i profilu Facebook.

Rozmawiali: część składu zespołu Mechanism, w tym: Michał Cywiński, Artur Olkowicz, Kamil Chmielowiec

Autorem zdjęcia oraz okładki albumu jest Mariusz "Kobaru" Kowal.

Pozostałe wywiady
Bądź jak koło - Rozmowa z Theo Katzmanem To jego trzecia wizyta w Polsce, choć drugi występ. Pierwszy mieliśmy okazję podziwiać przy okazji festiwalu Jazz Around nieco ponad rok temu. Tym razem przyjechał promować swój najnowszy krążek – Be The Wheel, na którym znalazło się...
Wywiad ze Stephenem Day podczas Jazz Around Festival 2023 Mieszkający w Nashville młody kompozytor i wokalista Stephen Day swoją popularność zawdzięcza m.in. viralowemu utworowi If You Were the Rain z pierwszego albumu Undergrad Romance and the Moses in Me z 2016 roku. Do tej pory Stephen Day...
Wywiad: Cory Wong dla Infomusic.pl Magnetyczna gra na gitarze, techniczna żywiołowość, wybitny humor i blask bijący ze sceny sprawiły, że Cory Wong stał się niezwykle popularnym artystą ostatnich lat. Muzyk wydał 10 płyt solowych i kilka albumów live. Artysta jest...
Wywiad z Ole Borudem podczas Jazz Around Festival 2023 Ole Børud to norweski multiinstrumentalista, wokalista, kompozytor i producent muzyczny. Co ciekawe, zanim trafił w rejony muzyki jazz / soul / west coast  był członkiem heavymetalowych zespołów takich jak Schaliach i Extol. Występował...
Wywiad: Marek Napiórkowski - Jak grać, żeby nas słuchano? String Theory to najnowszy album Marka Napiórkowskiego, czołowego polskiego gitarzysty jazzowego, który z tym właśnie projektem pojawi się na Jazz Around Festival. Kompozycja to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą,...
"Gigantyczne" zmagania z nagłośnieniem Junior Eurowizja 2022 Jak nagłośnić tak duży festiwal jak Eurowizja Junior i to jeszcze 5000 km od Polski? Zapraszamy do wywiadu z Jerzym Taborowskim - szefem agencji LETUS GigantSound, który ujawnia szczegóły tej "gigantycznej" operacji.