Test trzech efektów gitarowych Mooer: Małe jest piękne

Marcin Sobolewski 20 czerwca 2013, 13:58 MUSIC DEALER S.J.
Mooer Ana Echo250 - 300 zł
Mooer Green Mile
Mooer Ensemble King
  • Solidna metalowa obudowa
  • Porządny wyłącznik
  • Minimalne szumy własne
  • True Bypass
  • Brzmienie efektów

Wydawałoby się, że w temacie efektów gitarowych wyobraźnia ich twórców zatrzymała się już i niczym nowym nas nie zaskoczą. Owszem, pojawiają się nowe modele efektów, ale zwykle bazują na sprawdzonych rozwiązaniach, poddanych lekkim modyfikacjom.

Wydawałoby się, że przepis jest prosty: weź opampa, zbuduj prosty distortion, zmodyfikuj nieco układ korekcji, by dawał wyraźne podbicie w okolicy iluś tam Hz, zapakuj w kolorową puszkę i atrakcyjnie nazwij.

Na rynku są dziesiątki podobnie brzmiących efektów różnych producentów w różnych opakowaniach i o fantazyjnych nazwach. Faktycznie, wprowadzenie efektów cyfrowych dało powiew świeżości, trwał on jednak krótko i spowodował głównie… falę nostalgii za efektami analogowymi. Skoro treścią już trudno zaskoczyć gitarzystę, to może formą?

 

[img:1]

 

Firma Mooer Audio wprowadziła na rynek serię mikroefektów gitarowych, które są jednak "mikro" tylko jeśli chodzi o wymiary zewnętrzne. A te zwracają na siebie uwagę już od pierwszego spojrzenia - około 9 cm długości, 5 cm wysokości i tylko 4 cm szerokości? Niewiele więcej niż paczka papierosów. Cała seria efektów (a opracowano ich kilkadziesiąt) ma dokładnie takie same wymiary obudowy, co sprawia, że łatwo je łączyć w szereg. Mimo mikrowymiarów są to pełnoprawne efekty gitarowe, nieustępujące możliwościami czy brzmieniem swojej bardziej wyrośniętej konkurencji.

W zasadzie zmniejszanie nie powinno nikogo dziwić - miniaturyzacja elektroniki doszła już do granicy rozmiaru atomu krzemu, a analogowe efekty gitarowe to nieskomplikowane mikroprocesory tylko proste układy z niewielką ilością półprzewodników. Nie wielkość atomu będzie więc granicą miniaturyzacji efektów gitarowych, ale ich ergonomia i użyteczność. Mooer Audio zbliżyli się do tej granicy maksymalnie: gdyby ustawić efekty na floorboardzie w ścisłym szeregu, ich wyłączniki będą oddalone od siebie o około 5 cm. Spróbujmy włączyć ten środkowy używając do tego celu stopy uzbrojonej w glan w rozmiarze 44, w sytuacji koncertowej i po jednym tylko bąbelkowym napoju. Powodzenia!

 

[img:8]

 

Granice wyznaczyła też standaryzacja: gniazdo Jack zabiera określoną ilość miejsca w obudowie (Mooer przesunął je względem siebie, by móc tak ścieśnić efekt), z pojemnika na baterię 9V w ogóle zrezygnowano, a gałki potencjometrów pomniejszono do minimum oprócz jednej, głównej gałki.

Do redakcyjnego testu otrzymaliśmy trzy efekty z serii Mooer Micro: Ana Echo, Green Mile oraz Ensemble King. Pierwsze wrażenie jest niezwykle pozytywne i przypomina trochę reakcję na widok małego, słodkiego zwierzaka: "Jakie to maleństwo!" A potem, po podłączeniu zwierzaka do kroplówki 9V prądu stałego pozytywne wrażenia nie słabną. Ale po kolei.

 

Mooer MAD1 - Ana Echo

[img:2]

 

Nazwa mówi wszystko, bądź prawie wszystko. Analogowy delay to efekt równie znany, co lubiany i użyteczny. Do naszej dyspozycji są trzy potencjometry: RATE - czyli czas opóźnienia w zakresie 20 ms - 300 ms,  ECHO - bardziej trafnym byłoby opisać go "E.Level" bo reguluje stosunek wet / dry, INTENSITY - ilość powtórzeń, feedback.

 

Posłuchaj próbki możliwości Mooer MAD1 - Ana Echo:

 

Efekt dobrze wykonuje swoje zadanie - brzmienie jest naturalne, dynamiczne, ciepłe i zdecydowanie analogowe. Tego byśmy po echu oczekiwali, i to dostajemy.  I nie byłoby za bardzo o czym pisać (w końcu to tylko echo, echo, echo...) gdyby nie gałka INTENSITY, a konkretnie jej zachowanie po godzinie 12 - dla niewtajemniczonych - po przekręceniu w prawo.

 

[img:3]

 

Otóż inżynierowie Mooer Audio popuścili wodze fantazji i połączyli normalny w takich zastosowaniach regulator ilości powtórzeń z układem sprzężenia zwrotnego, czyli z feedbackiem. Okazało się, że to połączenie bardzo ciekawe, acz niebezpieczne: o ile na początku sprzężenia są umiarkowane, nawet przyjemne (można symulować prawdziwe sprzężenie zwrotne gitara - głośnik, efekt podobny do Bossa FB-2 Feedbacker), to im bardziej kręcimy w lewo, tym niebezpieczniej się robi. Feedback jest niczym nieograniczony, wymyka się spod kontroli. Spróbujcie wówczas pokręcić gałką RATE, a wasza gitara zamieni się w... syntezator a’la Moog.

Posłuchajcie próbki dźwięku - po 1:00 zarejestrowano przykład działania tego efektu. W nagraniu tego nie słychać, ale ostrzegam przed wykorzystywaniem tego efektu przy nadmiernych głośnościach w graniu na żywo - nie każdy głośnik wytrzyma taką jazdę. I nie każde ucho.

 

MOOER MOD1 - Green Mile

[img:4]

 

Nazwa efektu kojarzy się większości zapewne ze znanym filmem z Tomem Hanksem, ale przed 1999 rokiem (lub dla ludzi, którzy o filmie nie słyszeli) kojarzyłaby się z pewną nielegalną używką naturalnego pochodzenia, ewentualnie ze krętą drogą (skręt w prawo, skręt w lewo... ).

 

Posłuchaj próbki możliwości Mooer MOD1 - Green Mile:


 

A więc? Dzieci kwiaty, Woodstock, Joan Baez, Jimi Hendrix - zapewne tym torem miały iść skojarzenia potencjalnych nabywców. Bo Green Mile to po prostu Overdrive. To prawie zwykły overdrive z dodatkiem w postaci przełącznika WARM / HOT. Oprócz przełącznika mamy trzy pokrętła: LEVEL, TONE i OVERDRIVE, których przeznaczenia nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać.

 

[img:5]

 

Gdy ustawimy wspomniany przełącznik w pozycję WARM - otrzymamy mniej lub bardziej dokładną kopię Ibaneza Tube Screamera. Producent informuje w materiałach promocyjnych, że zastosowany opamp to 4558, jesteśmy więc niewątpliwie blisko Tube Screamera. Green Mile brzmi tak, jak powinien brzmieć overdrive, nie zaskakując w żaden sposób - ani in plus, ani in minus. Jeśli mogę coś zasugerować - proponuję wpinać Green Mile (i każdy podobny efekt) we wzmacniacz lampowy. Zabrzmi więcej niż "in plus".

Przełącznik w tryb HOT i nasza gitara dostaje "kopa z dołu". Silne podbicie niskiego środka, mocna zmiana charakterystyki dźwięku. Trudno traktować ten przełącznik jako Booster dla "dopalenia" partii solowych (choćby ze względu na niemożność obsłużenia przełącznika nożnie), odnoszę wrażenie że zamiarem producenta było po prostu dostarczyć overdrive o dwóch wyjściowych barwach dźwięku.

 

MOOER MCH1 - Ensemble King

[img:6]

 

Osobom, które "siedzą" w gitarach od więcej niż jednej dekady, może przyjść na myśl dawno już nieprodukowany efekt Rolanda: BOSS CE-2 Chorus, i to zanim włączą Ensemble Kinga czy choćby wezmą go do ręki. W materiałach promocyjnych producent otwarcie mówi o wykorzystaniu układu MN3007, z którego w rozmaitych aplikacjach skorzystały dziesiątki producentów w dziesiątkach wersji flangerów i chorusów.

 

Posłuchaj próbki możliwości Mooer MCH1 - Ensemble King:


 

Bo rzeczywiście ten scalak znakomicie nadaje się do generowania krótkich opóźnień charakterystycznych dla tych efektów. I rzeczywiście w Ensemble Kingu te efekty słychać: mamy tu do czynienia z prostym, analogowym chorusem, z sinusoidalnie zmiennym czasem dodanego, opóźnionego sygnału. Tylko tyle i aż tyle.

 

[img:7]

 

Ponownie znaczenia potencjometrów: LEVEL, DEPTH oraz RATE nie trzeba chyba nikomu specjalnie opisywać. W tym wypadku (w przeciwieństwie do Ana Echo) producent nie "przekolorował" możliwości efektu - nawet w skrajnym położeniu wszystkich potencjometrów efekt brzmi akceptowalnie i użytecznie. Myślę, że dobrze to słychać w nagranej próbce. Taki chorus dobrze się układa w miksie, osobiście korzystam na co dzień z podobnego efektu.

Jeśli załączone do artykułu próbki dźwięku wydają się wam niewystarczające, większą ilość próbek znajdziecie w sklepach z płytami - szukajcie tych z napisem "The Police". Andy Summers nagrywał je korzystając ze wzmacniacza Roland Jazz Chorus JC-120, z wbudowanym bardzo podobnym w brzmieniu chorusem. Chyba trudno o lepszą rekomendację.

 

Podsumowanie

Firma Mooer Audio nie zawiodła. Trudno mieć zastrzeżenia do jakości efektów zarówno od strony technicznej (solidna metalowa obudowa, porządny wyłącznik), jak i od strony dźwiękowej (minimalne szumy własne, true bypass, brzmienie efektów). Czuć silne przywiązanie do klasyki gatunku, słychać dobrze znane soundy gitarowe, widać analogowy vintage w nowoczesnym mini-wydaniu. Czy pomysł na mini efekty sprawdzi się rynkowo? Poczekamy na efekty. Tymczasem polecam - nie tylko posiadaczom małych floorboardów.

 

Ceny testowanych efektów:

[img:13]
Ana Echo:
około 300 zł
 
[img:14]
Green Mile:
około 250 zł
[img:15]
Ensemble King:
około 270 zł

 

[img:12]

 

Gdzie kupić?

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Mooer rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Marcin Pendowski testuje nowe combo Laney'a Pozory czasami lubią mylić. Jeśli szukacie nowoczesnego comba do basu o tradycyjnej estetyce to nie mogliście lepiej trafić. Laney Dibeth DB200-210 pod pozorami klasycznej konstrukcji chowa szereg niezwykle nowoczesnych i funkcjonalnych...
VIDEO TEST: Wyjątkowa gitara basowa Sterling Stingray Ray 34 HH Czy budżetowa wersja ikonicznego basu musicman Stingray godna jest swojej nazwy? Marcin Pendowski zaprasza na video test absolutnej klasyki gatunku. Posłuchajcie jak instrument brzmi ten bas w rękach mistrza.
Budżetowy baryton dla każdego. Aria Pro II JET-B’tone jest z pewnością niezwykle ciekawym instrumentem w sektorze budżetowych gitar barytonowych. Gitara ta prezentuje się niezwykle elegancko, jest przy tym mądrze zaprojektowana i wygodna w grze. TEST
Testujemy trio od Walden Guitars Walden Guitars coraz mocniej zaznacza swoją pozycję na rynku gitar akustycznych. Tym razem do naszej redakcji trafiły trzy instrumenty tego producenta, które powinny zainteresować zarówno gitarzystów-amatorów, jak i zawodowców,...
Test gitary basowej Markbass JF1 Markbass to dobrze wszystkim znana włoska marka, która bardzo szybko zdobyła serca basistów na całym świecie żółto-czarnymi produktami służącymi do nagłaśniania tego, co tworzymy na naszych basówkach. Lista topowych artystów, którzy...
Test gitary akustycznej Washburn Bella Tono Washburn, amerykańska marka z tradycjami. Od 1883 roku obecna w świadomości muzyków. Pomimo wzlotów i upadków, wciąż obecna w muzyce folkowej, country, szeroko rozumianym rocku. Dziś bardziej znana z gitar elektrycznych, ale przecież...