BassDays 2009 - Yes, we can!!!
1 lipca 2009,
12:20
Krótkie intro do relacji z BassDays Poland 2009. Wkrótce reszta materiału.
W dniach 19-20 czerwca 2009 w Warszawskim Centrum Kultury na Bemowie odbyła się najważniejsza w Polsce impreza dedykowana gitarzystom basowym. Zaproszeni byli wszyscy, nie tylko ci, którzy lubują się w niskich częstotliwościach, to jednak to właśnie basiści mieli wówczas swoje dwudniowe święto. Wszak parafrazując słowa Wojtka Pilichowskiego, który przyczynił się do zaistnienia tej imprezy, to tak jakby mieli imieniny.
Byłem tam. Pojechałem z kamerą i mikrofonem, żeby zarejestrować wszystko to, co przyciągnie mój wzrok lub słuch. Niestety nie zrealizowałem zadania. Ale nie dlatego, że jestem bumelantem i przez dwa dni nic nie robiłem. Po prostu tego nie dało się zrobić. Tyle rzeczy działo się tam jednocześnie, od rana do wieczora.
W podziemiach próby, wykłady warsztaty, na piętrze pokazy, targi i jeszcze więcej warsztatów, w auli koncerty, a ponadto ludzie. No właśnie ludzie, którzy sprawili, że czułem się tam jak wśród najlepszych kumpli. Mimo, że nie należę do zacnego grona basistów. Preferuję sześć strun, do tego nieco cieńszych.
Każdy, kto w tych dniach odwiedził tzw. ArtBem mógł, dzięki firmom prezentującym swoje oferty, wypróbować sprzęt wiodących światowych producentów. A trochę tego było…
Audiostacja, Firma Muzyczna, Roland, Rock’n’Roll, Bassment, GMR, Mayones, Konsbud Audio, Sound Trade, Box Electronics, Witkowski Custom Guitars… I wszystkiego można było dotknąć, na wszystkim zagrać, wszystkiego spróbować.
W ogólnym skrócie, impreza otworzyła moje oczy i uszy na gitarę basową. Jeszcze miesiąc temu gdyby ktoś mnie zapytał czy można grać na dwie basówki odpowiedziałbym krótko: PO CO?! Teraz już wiem po co. Po tym co zobaczyłem choćby na stoisku Firmy Muzycznej, gdzie Marcin Pendowski wraz z Robertem Szydło zagrali „etiudę na dwie Fodery”, że już nie wspomnę o finale koncertowym Pilichowski-Grott-Bartozzi na 3 basy i „resztę”.
Działo się, i cokolwiek się stanie – za rok też tam będę. Zatem do zobaczenia na kolejnej edycji! A kto nie był w tym roku, cóż… Ma czego żałować. Na koniec jeszcze tylko cytat z obecnego tam Reggie Worthy’ego: „Yes, we can!”.
W dniach 19-20 czerwca 2009 w Warszawskim Centrum Kultury na Bemowie odbyła się najważniejsza w Polsce impreza dedykowana gitarzystom basowym. Zaproszeni byli wszyscy, nie tylko ci, którzy lubują się w niskich częstotliwościach, to jednak to właśnie basiści mieli wówczas swoje dwudniowe święto. Wszak parafrazując słowa Wojtka Pilichowskiego, który przyczynił się do zaistnienia tej imprezy, to tak jakby mieli imieniny.
Byłem tam. Pojechałem z kamerą i mikrofonem, żeby zarejestrować wszystko to, co przyciągnie mój wzrok lub słuch. Niestety nie zrealizowałem zadania. Ale nie dlatego, że jestem bumelantem i przez dwa dni nic nie robiłem. Po prostu tego nie dało się zrobić. Tyle rzeczy działo się tam jednocześnie, od rana do wieczora.
W podziemiach próby, wykłady warsztaty, na piętrze pokazy, targi i jeszcze więcej warsztatów, w auli koncerty, a ponadto ludzie. No właśnie ludzie, którzy sprawili, że czułem się tam jak wśród najlepszych kumpli. Mimo, że nie należę do zacnego grona basistów. Preferuję sześć strun, do tego nieco cieńszych.
Każdy, kto w tych dniach odwiedził tzw. ArtBem mógł, dzięki firmom prezentującym swoje oferty, wypróbować sprzęt wiodących światowych producentów. A trochę tego było…
Audiostacja, Firma Muzyczna, Roland, Rock’n’Roll, Bassment, GMR, Mayones, Konsbud Audio, Sound Trade, Box Electronics, Witkowski Custom Guitars… I wszystkiego można było dotknąć, na wszystkim zagrać, wszystkiego spróbować.
W ogólnym skrócie, impreza otworzyła moje oczy i uszy na gitarę basową. Jeszcze miesiąc temu gdyby ktoś mnie zapytał czy można grać na dwie basówki odpowiedziałbym krótko: PO CO?! Teraz już wiem po co. Po tym co zobaczyłem choćby na stoisku Firmy Muzycznej, gdzie Marcin Pendowski wraz z Robertem Szydło zagrali „etiudę na dwie Fodery”, że już nie wspomnę o finale koncertowym Pilichowski-Grott-Bartozzi na 3 basy i „resztę”.
Działo się, i cokolwiek się stanie – za rok też tam będę. Zatem do zobaczenia na kolejnej edycji! A kto nie był w tym roku, cóż… Ma czego żałować. Na koniec jeszcze tylko cytat z obecnego tam Reggie Worthy’ego: „Yes, we can!”.
więcej: bassdays.pl
Artykuł
Concert Week 2024
Artykuł
14. edycja Lublin Blues Session
Artykuł
Shure Nexadyne - innowacja w technice mikrofonowej
Artykuł
Nowe, ciekawe stereofoniczne tremolo od Walrus Audio
Artykuł
Ciekawe instalacje: System nagłośnienia Hali Urania w Olsztynie
Artykuł
Adamson Spatial Audio - immersja po kanadyjsku
Artykuł
Ulepszone kompresory od Origin Effects