Ambientowo-jazzowy Nordlandart Festival - fotorelacja

Celem festiwalu było/jest przedstawienie najświeższych i najoryginalniejszych projektów muzycznych z krajów Skandynawskich oraz nawiązanie polsko-skandynawskiej współpracy muzycznej. Podczas pierwszej dziewiczej edycji Nordlandu w klubie Wytwórnia w Łodzi najlepiej zaprezentował się Tomasz Stańko, 1982 oraz Nemezis. O ile Tomasz Stańsko - trębacz jazzowy - jest bardzo dobrze znany polskiej i zagranicznej publiczności o tyle grupa 1982 to nowość i gratka dla miłośników muzyki improwizowanej. Było już granie na perkusji sznurem pereł ale perkusista 1982 Oyvind Skarbo pokazał, że można na niej grać jeszcze szalikiem, reklamówką wypełnioną jakimiś przeszkadzajkami czy bluzą. Ich koncert wymagał maksymalnego skupienia, ale miał bardzo wiele humorystycznych akcentów. Widać było, że muzycy 1982 dobrze się bawią wykonując swoją muzykę.

 

Nemezis to z kolei istniejąca od ponad dwudziestu lat grupa grająca muzykę elektorniczną. Założył ją Łukasz Pawlak szef Requiem Records. Na Nordland Art Festival zespół zaprezentował niezwykle odrealniający materiał z dwóch ostatnich płyt. Ambientowo-industrialne plamy dźwiękowe Nemezis były genialnie zgrane z wizualizacjami.

 

Publiczność wprawdzie niedopisała - być może ze względu na to, że koncerty odbywały się w środku tygodnia - ale festival uznać należy za udany aczkolwiek o charakterze niszowym. Wprawdzie nie widzę narazie szansy na dotracie do szerszego kręgu odbiorców niż środkowisko lokalne (łódzkie) ale liczę, że z czasem się to zmieni. Mam nadzieję, że kolejna edycja Nordland odbędzie się w weekend wówczas będę miała okazję lepiej i dokładniej mu się przyjrzeć. Wytwórnia aż się prosi o festiwal, który przyciągnąłby tłumy a muzyka rozbrzmiewałaby w promieniu kilku kilometrów. Łódź ma potencjał, trzeba go tylko wykorzystać.