Flea zagrał przed ostatnim meczem Koby'ego Bryanta
Wczorajszy wieczór przejdzie do historii nie tylko ze względu na zakończenie kariery Koby'ego Bryanta, ale także ze względu na występ popularnej Pchły z Red Hot Chilli Peppers.
Ostatnie 20 lat w karierze Bryanta to sukcesy, ale także i porażki. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że ostatnie mistrzostwa LA Lakers nie byłyby możliwie bez Bryanta. Niektórzy twierdzą, że w latach posuchy był hamulcowym zespołu, ponieważ swoim wysokim kontraktem "blokował" rozwój zespołu i przyjście młodych graczy. Niektórzy
Czego by o nim nie mówić jest 3 najlepszym strzelcem w historii NBA (1. Kareem Abdul-Jabaar; 2. Karl Malone). W swojej 20-letniej karierze zdobył 5 razy mistrzostwo NBA oraz dwukrotnie medal igrzysk olimpijskich. A wczoraj w meczu z Utah Jazz zdobył aż 60 punktów! Dla nas na zawsze pozostanie jednym z ostatnich łączników pomiędzy erą Michaela Jordana a teraźniejszymi, nowoczesnymi czasami w koszykówce.
Dzisiaj cały świat oddaje hołd wspaniałej karierze Bryanta. My piszemy o tym wydarzeniu także dlatego, że nasz dobry znajomy Flea z zespołu Red Hot Chilli Peppers zagrał przed meczem hymn Stanów Zjednoczonych. Trochę w stylu Jimiego Hendrixa, ale na gitarze basowej miało to swój niepowtarzalny urok.
Przeczytaj test gitary basowej FLEABASS: