Slash w rozkroku - Jeszcze Marshall czy już Magnatone?

Co to się porobiło! Slash na kilka godzin wywrócił do góry nogami świat gitary. Najpierw gruchnęła wieść, że odchodzi z firmy Marshall na rzecz Magnatone, by pracować przy nowym modelu wzmacniacza, by potem sprostować, że istotnie pracuje z amerykanami, ale... nie kosztem odejścia z kultowego brytyjskiego brandu.

Gdy myślimy o Slashu, trzy rzeczy przychodzą nam do głowy momentalnie: cylinder, Les Paul i Marshall, kolejność w zasadzie dowolna. Jeden z najbardziej charakterystycznych gitarzystów ostatnich czterech dekad był w zasadzie od samego początku kojarzony ze wzmacniaczami Jima Marshalla.

Co więcej, był też pierwszym muzykiem, który otrzymał sygnowany model od wyżej wymienionej firmy. Co więc poszło nie tak? Okazuje się, że... w zasadzie nic! Co prawda muzyk potwierdził, że pracuje nad sygnowanym wzmacniaczem z Amerykańską firmą Magnatone po tym, jak używał w studiu 50-wattowego modelu M-80 i absolutnie zakochał się w jego brzmieniu. W planach jest 100-wattowy wariant wyżej wymienionej konstrukcji, ale to wcale nie oznacza końca współpracy z Marshallem.

Czy zobaczymy Slasha na scenie ze ścianą Marshalli czy Magnatone? Okazja to konfrontacji będzie już wkrótce, gdyż kudłaty rockman odwiedzi nasz kraj już wiosną 2024 roku ze swoim solowym zespołem.