- stosunek ceny do jakości, czyli dostajemy profesjonalne wiosło w cenie ogórka i marchewki
- wygląd – z tą gitarą dostajemy +10 do atrakcyjności, a płeć przeciwna dostaje -10 do obrony przed naszym urokiem
- brzmienie – po prostu ścięło białko mojego mózgu i nie jestem w stanie napisać żadnego sensownego minusa, więc napiszę to:
- Nihil novi - brakuje trochę jakiejś nowatorskiej technologi/dizajnu od Jay Tursera. Tak więc czekamy na jakieś autorskie wiosło co by móc ocenić ich kreatywność
Cóż to za czarci pomiot trafił w me spracowane, skromne ręce? Wygląda i brzmi jak profesjonalne wiosło, ale cena jakby wodzi na pokuszenie...
Otóż mamy tu sytuację bezprecedensową! Jay Turser sprzedaje nam szatana za grosze. Tak, wiem jak to wygląda. Wiele już było kopii daremnych, próbujących doścignąć profesjonalne instrumenty. Jednak nie dzisiaj. Dzisiaj drogi internauto przeczytasz recenzję naprawdę porządnego sprzętu.
Z czym mamy do czynienia? Obiektem badań jest Jay Tuser JT-50.
Kawałek drewna, 2x humbucker, gryf, trochę strun… po prostu ROCK’n’ROLL!
Kawałek drewna, 2x humbucker, gryf, trochę strun… po prostu ROCK’n’ROLL!
Prezentowany Jay Turser o klasycznym kształcie rodem z lat 60 będzie świetnym wyborem np. na koncert. Rockowy, acz dość uniwersalny wygląd to nie jedyny atut. W Ameryce w latach 60 sprzedaż niektórych tradycyjnych modeli gitar malała, natomiast na topie były nowoczesniejsze egzemplarze, z takimi cechami jak ułatwiony dostęp do wysokich pozycji na gryfie, czy lżejszy korpus. Cechy te szczególnie ważne są dla artystów performerów. Do tego tańszy proces produkcji, który wpływał na ostateczną cenę. Jay Turser korzysta z doświadczeń amerykańskich producentów dzięki czemu wszystkie te cechy znajdziemy w nowym JT-50.
Dziś Jay Turser wraca vintage’owego cudeńka myśli gitarowej lat 60 (które chyba jednak nigdy nie wyszło z mody) i daje nam wiosło godne rock’n’rollowego panteonu.
Budowa Jay Tuser JT-50
Korpus składa się z 3 kawałków olchy. Trzeba się chwilę przyjrzeć by dostrzec łączenie pod transparentnym czerwonym lakierem. Nie należę do tak utalentowanych ludzi by po brzmieniu odróżnić z ilu kawałków jest zbudowana gitara ;), dlatego też nie zaliczam tego do minusów.
Klonowy gryf jest bardzo wygodny (typ C). Ponad to jego polakierowana w tym samym kolorze, tylna powierzchnia jest przyjemna w dotyku, co według mnie bardzo wpływa na komfort gry. Do dyspozycji mamy 22 progi na grubej palisandrowej podstrunnicy, do których mamy pełen dostęp. Gitara fantastycznie nadaje się do solówek. W najwyższych pozycjach gra się tak samo wygodnie jak w każdej innej, a ręka nie znajduje oporu w postaci łączenia gryfu z korpusem. Same progi są nabite równiutko. Są również ładnie wyszlifowane na końcach, dzięki czemu dłoń nie napotyka zadziorów, co jest częstym przeoczeniem w wiosłach nawet z wyższej półki. Ten model wyposażony jest w markery kropki. Plastik imituje tu macicę perłową, jednak nie rzuca się to w oczy. Podobny zabieg zastosowano na logo na główce.
Reszta specyfikacji budowy to: klucze zamknięte, chromowane, podobnie jak reszta osprzętu. Dwa mocne, zapuszkowane humbuckery, trójpozycyjny przełącznik oraz gniazdo Jack z przodu korpusu (co by się wtyczkę łatwo wkładało!). Do tego mostek Tune-o-matic oraz trzywarstwowy pickguard (czerń-biel-czerń) w klasycznym kształcie.
Brzmienie
Ta gitara ma w sobie pełno muzyki.
Tak to już po prostu jest z dobrymi wiosłami. Jak gitara jest wygodna, to łatwiej się rozgrzać i rozegrać. Łatwiej się gra = więcej można. Jak instrument do tego dobrze brzmi to riffy same się tworzą. Każdy gitarzysta na pewno się zgodzi, że czasem się ma lepszy dzień do grania, a czasem brzmienie jest takie sobie i właściwie po 15 minutach bezowocnego rzępolenia odkłada się gitarę, aby przez kilka dni do niej nie wracać. Z tym wiosłem naprawdę chce się grać! Diabełek od Jay Tursera inspiruje i rozpala rock’n’rolla. Mam nadzieję, że udało mi się trochę tego ukazać w próbce brzmienia.
Na czystym kanale humbuckery nie są tak przejrzyste i śpiewne jak single. Umówmy się jednak, że jest to właściwość tego rodzaju przystawek. JT-50 został stworzony do dzikiego rock’n’rolla i taki poziom „czystości” w zupełności mi wystarczy ;). Jeżeli jednak mowa o przesterze to: humbucker przy mostku ładnie się przebija górą. Klarowny atak a jednocześnie pazur, czyli wszystko czego oczekujemy od przystawki w tym położeniu. Pozycja przy gryfie daje dużo dołu, a brzmienie jest jaśniejsze. Właściwie bardzo dobre do zastosowania w solówkach jak i do riffu który chcemy, by był grubszy, bardziej tłustawy. Jednak najpełniejsze, najbardziej pasujące do dzisiejszego rock’n’rolla (jak np. Black Keys), brzmienie uzyskamy w pozycji środkowej, gdzie jednocześnie grają dla nas dwa mocne humbuckery. Dostajemy jednocześnie dźwięk mięsisty, ale nie zamulony, przebijający się, ale nie szczekający. Do tego pokręcić trochę gałkami tonu i głośności, które dają nam oddzielną kontrolę nad przystawkami… e voila! Mamy przepis na porządne brzmienie.
Podsumowanie
Klasyczny wzór gitary, która budzi emocje i inspiruje nas do odrobinę bardziej szalonej muzyki.
Dla kogo ta gitara? Dla każdego, bo kosztuje coś około 720 zł i jest diabelnie uniwersalna. Dodatkowo jest wygodna i dobrze brzmiąca, dlatego nadaje się zarówno jako pierwsza gitara jak i instrument na koncerty. Z całkowicie czystym sumieniem polecam tego diabełka. Nie płacimy za markę, ale za faktycznie dobrą gitarę. Nie ma co się rozpisywać trzeba po prostu zagrać.
Gdzie kupić?
Jay Turser
www.jayturser.com
Dystrybucja w Polsce:
adres:
ul. Zamknięta 10
30-554
Kraków