TEST: Mackie MR624 + Big Knob Studio

Kompletny zestaw nagraniowy do małego studia Krzysztof Błaś - Infosound.pl 15 grudnia 2017, 00:00 Music Info
Mackie MR624850 zł /szt.
Mackie Big Knob Studio800 zł

Tym razem do testu trafiły dwa produkty, które po zestawieniu pozwalają uzyskać kompletny tor odsłuchowy i nagraniowy, który ze względu na niewiarygodną wręcz cenę i oferowane możliwości może stać się hitem w mniejszych, homerecordingowych lub projektowych studiach nagrań. Sprzedawane są oczywiście osobno, chociaż ich zestawienie przez producenta mogłoby się okazać świetnym, marketingowym posunięciem.

Pierwszym produktem jest najnowsza odsłona monitorów MR624, czyli najtańszych w ofercie firmy Mackie, które pozwalają wkroczyć w świat profesjonalnego odsłuchu bez zaciągania wieloletnich kredytów. Drugi przedmiot testu z kolei to nowość, która ma szansę stać się jedną z najczęściej widywanych rzeczy w domowych studiach nagrań. Mowa o dobrze znanym od lat  kontrolerze odsłuchu Big Knob, który jednak teraz został wyposażony w interfejs USB pozwalający nie tylko na monitorowanie przez urządzenie torów odsłuchów, ale także na nagrywanie dźwięku w dowolnym programie DAW z zawrotną  jakością 192kHz! Mamy więc dwa w jednym, które to połączenie umożliwia osiągnięcie niespodziewanych, dodatkowych efektów. Zacznijmy jednak po kolei od zbudowania pełnego toru, czy najpierw kontroler/interface Big Knob Studio.

 [img:2]

Mackie Big Knob Studio

Urządzenie podobnie jak dobrze znany jego poprzednik jest zbudowane pancernie. Gruba blacha, solinie zamontowane gniazda i potencjometry - kawał świetnej roboty zaprojektowanej na dłużej niż dwa lata... Kontroler Big Knob, stał się przez lata jednym z najczęściej spotykanych urządzeń do kontroli monitorów w studiu. Niewiele więc można było zmienić w tak dobrze przyjętym urządzeniu. Producent więc pomyślał jak rozszerzyć możliwości i wpadł nas pomysł wbudowania intrerfejsu USB pozwalającego na nagrywanie dźwięku. W ten sposób otrzymano urządzenie, które można postrzegać albo jako klasyczny kontroler odsłuchów, albo po prostu jako dwukanałowy interfejs USB. W każdym przypadku urządzenie może pracować niezależnie nie tracąc niczego ze swojej funkcjonalności.

[img:3]

[img:4]

Jeżeli korzystamy z niego jako interfejsu do nagrywania, mamy do dyspozycji dwa wejścia mikrofonowe wyposażone w słynne preampy Onyx. Być może mają one już swoje lata, lecz wciąż prezentują doskonałą jakość dźwięku. Zwycięskiego składu ponoć się nie zmienia, więc nie ma na co narzekać. Oferują doskonały odstęp od szumów i 60dB wzmocnienia. Na panelu przednim mamy do dyspozycji dwa potencjometry poziomu czułości dla każdego wejścia, a także przełącznik określający czy mają pracować niezależnie, czy w trybie stereo.

[img:6]

Nie zabrakło też przełącznika napięcia +48V, niestety dla obydwu wejść na raz. Do wejść mikrofonowych możemy także podłączyć wtyk TRS. Maksymalna dostępna jakość nagrania to aż 192kHz/24bit, czyli totalny top. Dostępny mamy także direct monitoring, dzięki któremu podczas nagrań słyszymy dźwięk bez latencji. Urządzenie podpięte do MACa nie potrzebuje dodatkowych sterowników. W innym przypadku wystarczy ściągnąć ze strony producenta driver, którego instalacja jest szybka i bezproblemowa. Trochę szkoda, że producent nie pokusił się o opracowanie programowego miksera. Mamy za to bardzo prosty graficznie programik w którym można określić podstawowe parametry pracy i poziomy głośności. Software zresztą nigdy nie był mocną stroną Mackie, a drivery często niestabilne bez koniecznych upgradów w przyszłości... W tym przypadku jednak nie można mieć zastrzeżeń do stabilności pracy urządzenia. Nie zauważyłem żadnych problemów, a całość działała przez cały czas testów bezbłędnie.

Drugą funkcją urządzenia jest kontrola torów odsłuchowych. Podobnie jak pierwsza wersja urządzenia, całość jest doskonale przemyślana. Kontrolować możemy dwa tory - A i B, przy czym możliwy jest odsłuch obydwu na raz. Każdy posiada niezależną kontrolę głośności. Wspólna głośność sterowana jest dużym pokrętłem, które jednak wydaje się działać trochę za lekko - łatwo można niechcący go przestawić... Urządzenie obsługuje dwie pary słuchawek z niezależnymi regulacjami głośności. Nie zabrakło także przełącznika wyciszającego dźwięk - Mute, oraz ważnego podczas miksu, przełączającego odsłuch w tryb Mono. Urządzenie wyposażono także w funkcją Talkback z lepszym niż w pierwszej wersji mikrofonem.

[img:7]

[img:8]

 

Oprócz możliwości wyciszenia podkładu podczas jej używania (Dim), możemy ustalić głośność wbudowanego mikrofonu, a także określić czy jego sygnał ma być słyszalny w słuchawkach, czy tez na głównym wyjściu. Przejdźmy teraz do wejść, które mogą działać niezależnie od gniazd mikrofonowych i bez konieczności podpinania urządzenia do komputera. Do wyboru mamy dwa gniazda TRS z poziomem liniowym uzupełnione jednym, stereofonicznym typu mały jack. Możemy je mieć podpięte na raz, ale korzystać można tylko z jednej pary na raz. Regulacja ich poziomu wejściowego zrealizowana jest na wspólnym potencjometrze, który umożliwia ustawienie jedynie zakresu między -12dB a +12dB. W przypadku wejść TRS możemy określić przełącznikiem także czułość wejścia - -10dB / +4dB.

Ciekawostką są dodatkowe gniazda 2Track, którymi możemy wysłać sygnał np. do miksera. Dają jeszcze jedną możliwość - obok gniazda USB znajdziemy przełącznik wyboru co będzie nagrywane przez interfejs. Może być to albo sygnał z dwóch gniazd mikrofonowych, albo... wszystko co trafia na gniazda 2Track. W ten sposób możemy podczas nagrania robić pętle - czyli np. nagrywać sygnał mikrofonowy i muzykę robiąc popularne tutoriale programów komputerowych czy gier na Youtube.  

Praca Big Knob Studio jest wzorcowa w każdym aspekcie. Jako interfejs zapewnia bardzo dobre osiągi, a wbudowane preampy są po prostu jednymi z najlepszych w tym przedziale cenowym. Obsługa jest bajecznie prosta, a stabilność bez zarzutu. W trybie kontrolera z kolei zyskujemy pełen dostęp do dwóch torów odsłuchowych, co w połączeniu z monitoringiem wejść bez opóźnień pozwala na komfortowe nagrywanie i skuteczny odsłuch. Bardzo przydatny i czytelny jest także wbudowany, diodowy wskaźnik wysterowania. Jedyną uwagę można mieć do pracy głównego regulatora głośności - po pierwsze pracuje za lekko, a po drugie niezbyt równo dla obydwu kanałów, przez co na początku pracy zgłaśnia tylko jeden kanał a drugi dołącza po chwili. Niestety to wada często spotykana w kontrolerach wyposażonych w analogowy, podwójny potencjometr.

Skoro mamy już tor nagrywania i możliwość sterowania odsłuchem, czas podpiąć monitory - w tym wypadku do wyjścia A podpinamy głośniki Mackie MR624.

 

Monitory Mackie MR624

To nowa odsłona monitorów Mackie, które powinny łączyć budżetową cenę z doskonałymi osiągami. Tak się składa, że miałem okazję w krótkim czasie użytkować wszystkie serie monitorów Mackie, a na flagowej HR824MK1 pracuję od lat. Mam więc dobre porównanie do droższych braci i ich osiągów. Czas więc przyjrzeć się MR624, które przyznam szczerze zaskakują ceną zbliżoną do słabej jakości głośników konsumenckich Hi-Fi...

[img:13]

Jednego nie można odmówić firmie Mackie - solidności wykonania. Każdy, produkowany przez nich sprzęt wygląda jakby miał jechać na front. Nie inaczej jest tym razem. Bardzo dobrze spasowane obudowy z MDF, nowoczesny design i rozsądna waga - 7.5 kg. Uwagę przykuwa front odsłuchów, który w połączeniu z opracowanymi przez producenta logarytmicznymi falowodami gwarantuje minimalizowanie dyfrakcji, jednocześnie poszerzając dyspersję. Zastosowany 6,5 calowy woofer wykonano z polipropylenu.

[img:9]

[img:10]

Bardzo sztywna membrana w połączeniu z gumowym, sztywnym zawieszeniem powinna owocować szybkim, punktowym basem. Tweeter z kolei to 1 calowa konstrukcja wyposażona w jedwabną kopułkę i neodymowy magnes. Co ciekawe głośniki napędzane są dwoma wzmacniaczami zrealizowanymi w tradycyjny sposób na końcówkach D-Moss pracujących w klasie AB. Zapewnia to lepszą, liniową pracę i mniej zniekształceń niż najczęściej ostatnio spotykana klasa D wzmacniaczy. Woofer napędzany jest 40W, a tweeter 25W - razem mamy więc 65 W mocy, czyli jak na niewielkie monitory wystarczająco.

Na pokładzie znajdziemy wszystkie niezbędne zabezpieczenia, w tym przed najniższymi dźwiękami, które w skrajnych przypadkach mogłyby nam „wypluć” woofery. MR624 to konstrukcja wyposażona w specjalnie strojony otwór bass reflex na tylnej ściance. Do prawidłowej pracy będzie więc potrzebny zapas miejsca za monitorem. Do podłączenia sygnału mamy trzy gniazda – XLR, TRS, oraz niezbalansowane RCA. Poziom sygnału regulujemy małym potencjometrem do +4dB. Dodatkowo znajdziemy charakterystyczne dla monitorów Mackie filtry pozwalające dopasować brzmienie do warunków odsłuchowych studia.

[img:11]

Mamy więc przełącznik  wysokich tonów (3kHz i powyżej ) pozwalających zmniejszyć górę o -2 lub podbić o +2dB. Za  korekcję dołu odpowiedzialny jest przełącznik Acoustic Space, który jest niczym innym jak filtrem podcinającym okolice 100Hz o -2 lub -4dB - z tą częstotliwością są największe problemy kiedy dysponujemy niewielkim pomieszczeniem, a odsłuchy lądują przy ścianie lub rogach pokoju. Warto wspomnieć też o punkcie podziału zwrotnicy głośników, ustawionej na 3kHz. Woofer pracuje więc dość wysoko, co jest pożądane np. przy miksowaniu muzyki rockowej - lepsze, bardziej mięsiste brzmienie przesterowanych gitar. Producent deklaruje dość szerokie pasmo pracy monitorów - między 38Hz a 20kHz ze spadkiem -10dB i 45Hz-20Khz przy spadku -3dB. Odważnie. Niestety nie znajdziemy nigdzie wykresu dokładnej charakterystyki częstotliwości, dlatego postanowiłem wykonać go samemu - wyniki już za chwilę.

[img:12]

 

 

Brzmienie


To dość niewielkie monitory bliskiego pola, więc posiadają swoje ograniczenia. Producent z resztą umieścił w ofercie także subwoofer, który powinien idealnie zadbać o najniższe pasma. Jeśli ma to być nasz jedyny odsłuch to warto się w niego wyposażyć. Mimo swoich gabarytów MR624 grają bardzo dużym dźwiękiem. Można odnieść wrażeniem że w rzeczywistości mamy do czynienia z dużo większą konstrukcją. Bardzo dobra przestrzeń i szczegółowość.

Na uwagę zasługuje też szybki, twardy bas. Wiele podobnych konstrukcji ma problem z powolnymi, ciągnącymi się niskimi częstotliwościami. Tutaj jest inaczej - sztywne zwieszenie woofera robi swoje. Dół gra absolutnie wzorcowo chociaż... Mimo dość niskiego zejścia i bez stosowania dostępnego z tyłu obudowy filtra można odnieść wrażenie, że gdzieś podziała się okolica 100Hz. Bas jest dzięki temu słyszalnie niższy niż w podobnych konstrukcjach, ale odrobinę brakuje mu energii - w przypadku kontrabasu jest zdecydowanie ciszej niż na innych odsłuchać. Śledząc także ścieżkę gitary basowej można odnieść wrażenie, że niektóre dźwięki niemal znikają. Ewidentnie w dole pasma coś się dzieje.

Generalnie MR624 grają nieco konturowo, ale jest to charakterystyczna cecha wszystkich monitorów Mackie. Wyraźnie słychać podcięty środek i ostrą, chociaż wciąż przyjemną górę. To częsty zabieg stosowany przez producentów, dzięki któremu monitory udają, że grają szerzej niż w rzeczywistości - taka charakterystyka Loudness znana z Hi-Fi... Pamiętajmy jednak, że korzystając z wbudowanych filtrów możemy nieco zapanować nad krańcami pasma, wyrównując charakterystykę. Bez tego zabiegu monitory grają po prostu bardzo ładnie, co z pewnością umożliwi ich wykorzystanie do kina domowego lub słuchania muzyki.

Jeżeli jednak chcemy na nich pracować, trzeba pobawić się korekcją, odpowiednim ustawieniem i nauczyć się ich słabych punktów, które znajdziemy w każdej konstrukcji niezależnie od ceny. Przyszedł czas na pomiary charakterystyki, której nie chciał udostępnić producent. Pomiar dokonałem kalibrowanym mikrofonem pomiarowym przy użyciu programu ARTA. Mikrofon ustawiony w odległości 1 metra od głośnika, on axis. W tym miejscu należy wyjaśnić, że pomiary dokonywane w pomieszczeniach odsłuchowych różnią się od tych, wykonywanych w komorach bezechowych przez producenta.

Z definicji są mniej dokładne, ponieważ dochodzi problem charakterystyki samego studia, jak i zjawisko efektu grzebieniowego. Pracując w prawidłowo zaadoptowanym pomieszczeniu można część tych problemów zminimalizować. Z drugiej strony jednak nigdy nie osiągnie się wyników podanych przez producenta. Osobiście uważam jednak, że mimo pewnych niedoskonałości takie pomiary wykonywane w miejscu odsłuchu, a nie abstrakcyjnej rzeczywistości bezechowych komór, mają swoją wartość użytkową - tego możemy się po prostu spodziewać montując odsłuchy w poprawnie zaadoptowanym pomieszczeniu gdzie będziemy pracować.

No to jedziemy. Pierwszy pomiar wykonano przy wygładzaniu 1/3 oktawy co jest standardem przy większości produktów. Drugi z kolei posiada większe wygładzanie 1/1 oktawy, dzięki czemu lepiej widać charakterystykę ogólną brzmienia.

 

[img:1]

 

Jak widzimy dość wyraźnie zaznacza się konturowa charakterystyka brzmieniowa testowanych monitorów. Wyraźny spadek od około 350Hz do 3kHz. Potem pracę przejmuje tweeter czego efektem jest podbicie pasma wysokich częstotliwości (pamiętajmy że możemy je dostępnym filtrem osłabić o -2dB). Patrząc na bardziej szczegółowy wykres widać doliny w okolicach 380Hz, 650Hz i 1.5kHz. To dość kluczowe częstotliwości odpowiedzialne za ciężar niskiego środka jak i bliskość wokalu.

Potwierdza to test odsłuchowy, w którym wokale zdecydowanie były nieco z tyłu, a niski środek nie posiadał mocy i „mięcha”. Te same spostrzeżenia potwierdził też test generatorem częstotliwości, gdzie można było wyizolować problematyczny zakres. Kolejnym problemem jest bardzo wyraźna dolina przy 90Hz. To właśnie przez nią mamy odczucie niedostatku basu szczególnie w gitarze basowej, mimo słyszalnego niskiego zejścia niższych częstotliwości.

Nadspodziewanie jednak dobrze gra niższe pasmo, zdecydowanie deklasując w tym przedziale konkurencję. Producent obiecuje zakres dołu od 38Hz przy spadku -10dB i 45Hz przy -3dB. Jak widać pomiar potwierdza te deklaracje, co przy tak małych monitorach zaskakuje. Generalnie pomimo zawirowań w kilku pasmach MR624 grają dość  równo, a już z pewnością mogą pod tym względem rywalizować z droższymi konstrukcjami. Kiedy bowiem spojrzymy na ich cenę, ciężko uwierzyć w te parametry.

 [img:5]

 

Podsumowanie

Za nieco ponad 2.000 zł możemy całkowicie wyposażyć domowe studio w tor odsłuchowy i nagraniowy. Brzmi jak bajka, prawda? A jednak dzięki dwóm testowanym urządzeniom Mackie to możliwe. Osiągniemy przy tym naprawdę doskonałe rezultaty i jeśli nauczymy się pracować na tym sprzęcie znając jego cechy charakterystyczne i ograniczenia bez problemu uzyskamy świetne efekty. Mackie Big Knob Studio to absolutna rewelacja, która sprawdzi się także jako kontroler odsłuchów w profesjonalnych studiach. W każdej chwili jednak można go zabrać w teren i coś ponagrywać. Genialne.

Testowane monitory z kolei nie mają konkurencji w swoim przedziale cenowym. Mimo, że potraktowałem je w testach bez taryfy ulgowej, tak jakbym miał na stole głośniki 10 razy droższe, zaskoczyły mnie swoim brzmieniem i możliwościami. Potwierdza to moją teorię, że Mackie robi świetny, choć chyba trochę niedoceniany sprzęt studyjny i warto przejrzeć ofertę tego producenta, zanim zaczniemy szukać wśród innych, popularnych ostatnio marek.

 

Gdzie kupić?

Dystrybucja w Polsce:

Sklepy muzyczne > Mackie rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Test interfejsu audio Focusrite Scarlett 2i2 4th gen W świecie profesjonalnego nagrywania i produkcji dźwięku, jakość i niezawodność interfejsu audio ma kluczowe znaczenie. Dlatego nie bez powodu firma Focusrite stała się jednym z najbardziej uznanych producentów w tej dziedzinie. Ich...
Test interfejsu audio Shure MVX2U Interfejs Shure MVX2U to bardzo przyjazne i proste w obsłudze rozwiązanie dla podcasterów i twórców różnego rodzaju treści multimedialnych, w których zawarta ma być ścieżka lektorska, w dodatku w miniaturowym rozmiarze.
Test słuchawek Shure AONIC 40 SHURE wprowadził na rynek model AONIC 40 - bezprzewodowe słuchawki, które łączą trwałość, mobilność i przyciągające oko design z doskonałą jakością dźwięku i automatyczną redukcją hałasu, co poprawia komfort pracy Test miksera do podcastów RODECaster Duo Rode, wprowadzając na rynek kolejny, bardziej kompaktowy mikser RODECaster Duo, kontynuuje swoją misję zaopatrywania podcaster'ów oraz twórców treści w profesjonalny i intuicyjny sprzęt, który spełni ich wymagania. Test.
Gruby sprzęt dla podcasterów – Test miksera Mackie DLZ Creator Mackie DLZ Creator to bardzo zmyślny, uniwersalny mikser, dający twórcom podcastów – ale nie tylko - duże możliwości. Ekran dotykowy bardzo ułatwia pracę, uwalniając od konieczności korzystania z komputera. Więcej