Sterling P60 - czy ktoś się pomylił ?
Musicman, to bez wątpienia firma, której kluczem do sukcesu stały się sygnatury topowych muzyków. Albert Lee, Steve Morse, Steve Lukather, czy w końcu John Petrucci to absolutnie pierwsza liga, a sygnowane instrumenty zdobyły wielką popularność, mimo, że tak na prawdę nie były przełomowe ani pod względem konstrukcyjnym, ani brzmieniowym.
Wysoka cena, jaką trzeba zapłacić za instrumenty tej kalifornijskiej firmy nie odstraszyła nabywców, których zresztą nigdy nie brakowało, jednocześnie plasując gitary tej firmy w kategorii niespełnionego marzenia dla tych, którzy dysponowali mniej zamożnym portfelem.
Wychodząc na przeciw oczekiwaniom producent wprowadził na rynek licencjonowane kopie własnych instrumentów, pod nazwą OLP. Idea ciekawa i słuszna, lecz gitary te, kosztujące kilkaset złotych, oprócz kształtów, w niewielkim stopniu odwzorowywały walory brzmieniowe i manualne oryginałów. Musicman postanowił więc przygotować „coś po środku” – wprowadzając kolejną markę Sterling. Tym razem instrumenty nie tylko miały być wiernym odwzorowaniem oryginałów pod względem wizualnym, lecz także wszystkich pozostałych cech.
Niższa cena to wynik azjatyckiej (indonezyjskiej) produkcji, jednak z ostatecznym setupem w siedzibie firmy w USA. Tym samym Musicman stał się graczem w kategorii najczęściej kupowanych instrumentów – czyli tych z przedziału 2000-3000zł. Do testu otrzymałem model sygnowany przez J. Petrucciego – Sterling JP60. Ponieważ instrumenty Musicmana są mi nie obce z ciekawością przystąpiłem do testu Sterlinga
– jak wypadł w stosunku do „oryginału”?
przeczytaj cały test Sterling JP60
Gdzie kupić?
Dystrybucja w Polsce:
Sklepy muzyczne > Sterling rozwiń listę sklepów
Gitara
Popularne kategorie
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii
Pokaż wszystkie newsy w kategorii