Gitarowy Rekord Guinnessa 2015 niepobity - dlaczego ?

Gitarowy Rekord Guinnessa 2015 niepobity - dlaczego ?

4 maja 2015, 07:22

1 maja to nie tylko święto państwowe. We Wrocławiu od trzynastu lat jest to dzień, w którym na ulicach usłyszymy setki gitar grających dobrze znaną melodię. Choć „Hey Joe” nie ma oficjalnego autora, jest to utwór, który przede wszystkim rozpropagował Jimi Hendrix – postać, której nie trzeba nikomu związanemu z muzyką przedstawiać. Tak samo, jak nie trzeba przedstawiać Gitarowego Rekordu Guinnessa – imprezy, która od 2003 roku jest stałym punktem programu wrocławskiej majówki.

W roku ubiegłym Wrocław po raz kolejny sięgnął po tytuł najbardziej gitarowego miasta świata, ponieważ „Hey Joe” zagrało 7344 instrumentalistów wszelkiej maści. Tym razem trzynastka musiała okazać się pechowa, ponieważ rekordu nie udało się pobić. 5003 gitar to jednak zdecydowanie za mało, żeby marzyć o kolejnym zwycięstwie. 

rok 2014 - 7344  gitarzystow

rok 2015 - 5003 gitarzystów

 

 


Nowe miejsce imprezy 

Tegoroczna edycja była wielkim sprawdzianem dla marki, ponieważ po raz pierwszy Rekord został przeniesiony do nowej lokalizacji. Hala Stulecia (dawniej Ludowa) to jeden z piękniejszych zabytków Wrocławia. Jednak jest kilka rzeczy, które stawiają to miejsce pod znakiem zapytania w kwestii organizacji tej imprezy. Po pierwsze, Hala oddalona jest o dobre kilka kilometrów od centrum. O ile hałas spowodowany imprezą mógł przeszkadzać mieszkańcom Rynku i okolic, o tyle dojazd do oddalonego kompleksu powodował duże problemy w komunikacji miejskiej oraz zatory na ulicach z racji wzmożonego ruchu samochodowego. Co do samej organizacji, nie można mieć zarzutu. Osoby, z którymi rozmawiałem podczas rekordu, gremialnie potwierdziły – Rynek był świetnym, klimatycznym miejscem. Jasne, może było ciasno i przepychanie się między rzędami szarpidrutów było logistycznie trudne, ale miejsce oddawało z nawiązką wszystkie bolączki. Pozostaje wierzyć, że do następnego roku zostanie zakończona budowa „szpilkostrady”, która nie pozwoliła zorganizować tam Rekordu.

Po drugie, Rynek miał wszystko skoncentrowane w jednym punkcie – rejestracja znajdowała się niedaleko sceny i wszyscy spokojnie mogli się pod nią udać. Tutaj sytuacja była zgoła inna. Wokół Hali Stulecia zgromadzono olbrzymią ilość punktów gastronomicznych, które uprzyjemniały wielu zgromadzonym dzień, ale także powodowały organizacyjny chaos. Teoretycznie, droga do sceny była bardzo prosta, ale i tak ludzie gubili się w ogromie kompleksu i nieraz zostałem przypadkowo zapytany o drogę „na Hey Joe”. Scena zaś znajdowała się przy samej Pergoli, ale dostęp do niej był bardzo ograniczony i wielu osobom nie chciało przeciskać się na małej przestrzeni przed sceną, więc byli rozstawieni wokół fontanny, gdzie w spokoju mogli grać utwór Hendrixa. Jednakże abstrahując od lokalizacji, organizacja wydarzenia działała bardzo dobrze. Rejestracja znajdująca się pod głównym wejściem do Hali Stulecia pracowała wyśmienicie. Wypełnienie formularza trwało chwilę, ruch odbywał się płynnie. Nagłośnienie sceniczne działało bardzo dobrze, jak na warunki, w których znajdowała się scena, a ochroniarze działali solidnie, więc strefa gitarzystów wolna była od przypadkowych ludzi.

Po tylu edycjach zadałem sobie pytanie, czy jest jeszcze sens organizować taką imprezę, ale ci sami ludzie, którzy narzekali na miejsce i pogodę, zgodnie potwierdzili, że będą zjawiać się po raz kolejny, ponieważ jest to już dla nich tradycja. Rekord łączy kilka pokoleń gitarzystów, którzy zjeżdżają z całej Polski i nie tylko (w tym roku mieliśmy m.in. grupę z San Sebastian). Ze względu na te osoby, które angażują nie tylko siebie, ale szeregi nowych osób w tę imprezę, polecałbym organizatorom posłuchania głosów krytyki.

Chociażby można odświeżyć formułę poprzez zaproszenie wirtuozów gitary młodszego pokolenia, uatrakcyjnić koncerty gwiazd (choć w tym roku line-up miał swoje plusy – m.in. za sprawą występu Nigela Kennedy’ego), ale przede wszystkim wrócić do swojej oryginalnej lokalizacji, która przyciągała wielu.

Rok 2016 dla Wrocławia jest wyjątkowo ważny, ponieważ miasto będzie wtedy Europejską Stolicą Kultury. Miejmy nadzieję, że Gitarowy Rekord Guinnessa stanie się jednym z godnych reprezentantów tego wielkiego wydarzenia.

 

autor: Jakub Serafin

 

Fotogaleria z z próby bicia Gitarowego Rekordu Guinessa 2015

[img:1]

[img:2]

[img:3]

[img:4]

[img:5]

[img:6]

[img:7]

[img:8]

[img:9]

[img:10]

 

Primavera Sound w Barcelonie
Więcej wiadomości