Test Fishman Loudbox Artist

Marcin Rutkowski 7 maja 2012, 14:10 ADA MUSIC
Fishman Loudbox Artist2219 PLN
  • Wygodna, lekka kontrukcja
  • Szeroki wachlarz ustawień barwy
  • Wysoki standard wyposażenia (wejścia kombo, Phantom, Mute, podwójny Aux In, itd.)
  • Dwie oddzielne pętle efektów
  • Dwa oddzielne wyjścia XLR pre-EQ na każdy kanał
  • Świetne brzmienie instrumentu
  • Równie świetne brzmienie wokalu
  • Pokrowiec w zestawie
  • Rozsądna cena
  • hmm... :)

Fishman od kilku sezonów regularnie szarżą wdziera się na rynek wzmacniaczy przeznaczonych do instrumentów akustycznych. Orężem w tej szarży jest im seria Loudbox, niezwykle popularna i dobrze oceniana nawet przez osoby niechętne marce.

A są takie, zresztą jak przy wszystkich ważniejszych markach czegokolwiek zawsze znajdą się tacy, którzy do jednej z nich będą nastawieni sceptycznie. A to już plus - za to, że wobec Fishmana nikt nie pozostaje obojętny.

Na łamach Infomusic można było przeczytać testy większości wzmacniaczy tego producenta, w tym wszystkich wspomnianej serii Loudbox. Rok temu podczas targów Musikmesse we Frankfurcie zaprezentowany został kolejny członek klanu Loudbox i to właśnie jemu poświęcimy niniejszy tekst. Zatem, Panie i Panowie – Fishman Loudbox Artist.

Narodziny Artysty

Artist zrodził się z idei stworzenia wzmacniacza, który będzie łączył w sobie wszystkie najlepsze rozwiązania serii Loudbox. Od pierwszego kontaktu na targach Messe 2011 czekałem z niecierpliwością na możliwość podpięcia się pod to urządzenie. Tym bardziej byłem zniecierpliwiony, zwłaszcza, że na pojawienie się w Polsce czekaliśmy prawie rok od premiery.

Ale w końcu jest. Pudło, jakie odebrałem od redakcyjnego kolegi zaskoczyło mnie swoimi wymiarami. Duże – to eufemizm. Nie zmieściło się w bagażniku Skody Fabii... Całe szczęście są tylne siedzenia. W domu – ulga. Wymiary bardzo rozsądne, bo 40 x 34 x 29 cm. Zgrabna, lekko pochylona konstrukcja, dyskretna w swojej aparycji, także dzięki stonowanej kolorystyce, znanej już z Fishmana Louboxa Mini. Nie możemy także się przyczepić do masy – Loudbox waży ok 11kg, więc brak krzepy nie jest tu przeszkodą.

[img:2]

Arysta wewnętrzny

Loudbox Artist to 120-watowa konstrukcja oparta na 8" wooferze (100W) oraz 1" tweeterze neodymowym (20W). Pasmo przenoszenia rozpina się między 80Hz a 20kHz, stąd wniosek, że basu akustycznego pod Artista nie podepniemy. Co wydaje się oczywiste, skoro jest on dedykowany gitarze przede wszystkim. Ale jednak warto pomarzyć... Poziom sygnału na wyjściu oscyluje wokół 113dB SPL.

To w środku, a co na pokładzie? Master Volume i wejście słuchawkowe 1/4", czyli standard. Dalej Aux Level, Mute, Phantom i Tweeter – to na później. Standardowo – dwa kanały - każdy z wejściem typu "kombo" – mikrofonowo-liniowym, 3-pasmową korekcją barwy, gałką "Gain". Ponadto każdy kanał dysponuje switchami "Pad/Clip", "Phase", kurkiem do Anti-feedbacku oraz panelem kontroli efektów. Te pierwsze pozycje chyba są oczywiste, więc zaczniemy od razu od "Pad/Clip".

Na początek niespodzianka - ów switch posiada wbudowaną diodę służącą do sygnalizowania poziomu sygnału na wejściu. Kiedy podłączamy się pod wzmacniacz, najlepiej jest to zrobić w takiej kolejności: Master Volume na zero, Gain na zero. Gramy jakieś dynamiczne fragmenty, najlepiej agresywnie walimy po strunach kostką. Podkręcamy Gain aż Pad/Clip zacznie migać, po czym delikatnie skręcamy aż miganie ustanie. W tym momencie mamy ustawiony odpowiedni poziom sygnału - nie za wysoki więc nic nie będzie się dławić, nie za niski, więc dynamika będzie odpowiednio wyrazista. Potem podkręcamy Master Volume do ustawienia odpowiedniej głośności.

[lupa:1]

To już wiemy po co jest dioda. A po co sam switch? Otóż, jeśli wciśniemy Pad/Clip okaże się, że poziom sygnału dramatycznie opadł. No właśnie, jeżeli nasz instrument wyposażony jest w przetwornik o wysokim poziomie sygnału i dioda zaczyna wariować na niskim poziomie Gain zawsze możemy sobie pomóc tym właśnie switchem obcinając poziom o 10dB.

Artysta niepokorny

Zdarza się najlepszym, że sprzęga, że piszczy, że coś tam... Na takie krnąbrne zagrania ze strony fali dźwiękowej Artist ma dobrą metodę. A nawet dwie – pokętło Anti-feedback oraz przycisk Phase. W zależności od rodzaju sprzężenia możemy użyć albo pokrętła (jeżeli sprzęgają basy) albo przycisku (jeżeli to wyższe rejestry uderzają w pudło gitary). Tak czy siak artysta niepokorny poczuje kaganiec i będzie słuchał mecenasa, bo "ten daje złoto i wymaga". Konkretnie – obie metody sprawdzają się świetnie, ze sprzężeniami nie miałem praktycznie żadnych problemów.

Artysta malarz

W tym miejscu trochę o barwie, a raczej jej kreowaniu, czyli o wszelakich efektach, a tych na pokładzie nowego Fishmana mamy kilka. Każdy kanał ma dostępny panel kontroli dwóch grup efektów A i B. W grupie A znalazły się dwa rodzaje reverbu, delay oraz echo, zaś w grupie B – dwa Chorusy, Flanger oraz Slap Echo. Każdy kanał dysponuje gałką poziomu efektu z grupy A, czyli np. poziomem pogłosu czy odbicia w Delayu (czas odbicia ustawiamy globalnie dla obu kanałów gałką Time, co wydaje się logicznym rozwiązaniem). Ponadto w każdym kanale możemy uruchomić lub wyłączyć wybrany efekt z grupy B, którego poziom również globalnie ustawimy gałką Depth. Czyli nie możemy zrobić tak, że np. na gitarę idzie Delay i Chorus 1 a na wokal Reverb i Chorus 2? Nie, ponieważ takie rozwiązania wymagałoby znacznego poszerzenia przedniego panelu wzmacniacza i rozbudowania układu efektów, co zapewne nieco zwiększyłoby gabaryty a na pewno podniosłoby cenę. Korzyść niewielka, bądź co bądź i tak możliwości kreowania barwy i brzmienia mamy w tym wypadku szerokie. O brzmieniu samych efektów opowiemy nieco później.

[lupa:2:R]Na sam koniec zostawiłem kilka funkcji dostępnych na panelu przednim. Channel Mute, czyli wyciszenie sygnału do zera. Zarówno do głośników jak i wyjść XLR nie dociera sygnał, więc następuje po prostu cisza. I to wszystko bez zmiany ustawień.

Dalej mamy malutką gałkę Tweeter (tym razem z przodu), służącą do ustawienia poziomu na tzw. gwizdku, dzięki której dostosujemy dodatkowo barwę poprzez zwiększenie lub zmniejszenie nasycenia wysokich tonów. Phantom 24V czyli zasilanie do mikrofonów pojemnościowych to standard, którego oczekujemy od Fishmana.

I na deser Aux Level. Czemu akurat ta gałka, skoro wiadomo do czego służy? Ano wiadomo, że ustawienia poziomu sygnały z dodatkowego urządzenia audio. Lub urządzeń... Ale wszystkiego dowiemy się patrząc na panel z tyłu...

Artysta... no właśnie...

Wejścia na dodatkowe źródło sygnału są dwa – 1/4 i 1/8" i oba mogą zostać użyte jednocześnie. Sygnał oczywiście zostanie zmiksowany jako mono, ale to kreuje całkiem sporo możliwości zastosowania dodatkowego podkładu, metronomu czy czegokolwiek tam sobie nie wymyślimy.

Ponadto z tyłu znajdziemy dość istotny element, czyli Power Switch (switch jak switch – nie ma sie co skupiać). Wejście na Footswitch, którego co prawda nie używałem, ale wiem, że może służyć do uruchamiania funkcji Mute lub włączenia efektów z grupy B. Bardzo przydatne dwie pętle efektów po jednej na każdy kanał.

Dalej mamy dwa wyjścia XLR do wysyłki sygnału już obrobionego z przodu. Mix D.I. Out miksuje oba kanały ze sobą wraz z sekcją korekcji i efektami. Przydatne podczas rejestracji na małych urządzeniach i koncertach w słabiej wyposażonych klubach.

[lupa:3]

Jeśli jednak klub dysponuje lepszym zapleczem sprzętowym, to każdy akustyk pocałuje nas w ręce za suchy, nieobrobiony sygnał. A możemy to zrobić dzięki dwóm wyjściom XLR D.I. Out (Pre-EQ) – po jednym na każdy kanał. To doskonałe rozwiązanie i za to należą się Fishmanowi duże brawa. Nie dość, że akustyk nie trudzi się z obrabianiem już obrobionego dźwięku, to spokojnie może ustawiać oba kanały oddzielnie jak mu się tylko podoba.

Artysta spełniony

Gwóźdź programu, czyli podłączamy gitarkę. Od Fishmana nie spodziewam się niczego poza bardzo dobrym brzmieniem, więc poprzeczka ustawiona jest dość wysoko. Ale okazuje się, że dla najmłodszego z Loudboxów taka poprzeczka to nie problem. Inżynierowie Fishmana chyba stwierdzili, że tego co dobre nie trzeba zmieniać i zastosowali swoje rozwiązania z poprzednich modeli oraz efektów. I słusznie, bowiem efekt jest rewelacyjny. Wzmacniacz ma bogate, czyste i wyraźne brzmienie. Dodanie odrobiny reverbu wzmaga przestrzenność dźwięku. Reverb 1 ma nieco cieplejszą charakterystykę, zaś "dwójka" jest jaśniejsza. Delay funkcjonuje znakomicie – na niskich poziomach po prostu wzbogaca brzmienie (dodaje talentu, jak mawiają) zaś przy wydłużeniu czasu odbicia można naprawdę nieźle poszaleć i tworzyć dość połamane harmonie. Podobnie zresztą Echo, które po prostu mniej razy odbija.

Oba Chorusy (1 i 2 – różnią się jak Reverby, czyli "jedynka" cieplejsza a "dwójka" jaśniejsza) brzmią znakomicie. W połączeniu z Reverbem można otrzymać lekko jazzujące brzmienia, doskonale sprawdzające się w grze palcami. Flanger, którego sam fanem nie jestem, sprawdza się również bardzoe dobrze. Nie jest agresywny, za to dodaje nieco przestrzeni. Nie polecam na wokal, u nas się nie sprawdził. Najmniej przekonałem się do efektu Slap Echo, który raczej można potraktować jako element rytmiczny, dodający dynamiki. Tego efektu używałem najmniej, ale to kwestia gustu.

[img:3]

Podsumowanie artysty, czyli część dla krytyka

Nowy wzmacniacz Fishman Loudbox Artist to dzieło kompletne. Może nie dzieło sztuki, ale to dobrze, bo to znaczyłoby że powstanie tylko jeden i na aukcjach kolekcjonerów będzie osiągał zawrotne ceny. Ale zdecydowanie jest to od początku do końca przemyślana konstrukcja wykorzystująca ogromne doświadczenie twórców. Wzmacniacz jest poręczny, lekki i ładny, więc na każdej scenie doskonale się wpasuje. Przy okazji jest wystarczająco głośny i funkcjonalny, że swobodnie można go wykorzystać do każdych zastosowań – od prób solo czy w duecie, przez niewielkie koncerty klubowe (nawet bez dodatkowego nagłośnienia) aż po duże granie z zespołem na dużej scenie. Brzmi świetnie i oferuje szeroki wachlarz brzmień dzięki naprawdę dobrym efektom. Sprawdził się na próbie akustycznego trio z wokalem, sprawdził się też na niewielkim klubowym koncercie (jako główne nagłośnienie). Fantastycznie oddał, a nawet wzbogacił brzmienie gitary i wokalu, który przy nałożeniu niewielkiej dawki Reverbu zabrzmiał po prostu kapitalnie (choć to w dużej mierze zasługa samej wokalistki).

Warto dodać, że do wzmacniacza dołączony jest specjalnie zaprojektowany pokrowiec. Co najważniejsze, przy zakupie wzmacniacza dostaniesz go za darmo!!! Nie mam się czego przyczepić choćbym chciał... :)

 

 

Reasumując

Jeśli szukasz dobrego dwukanałowego wzmacniacza do gitary akustycznej o świetnym brzmieniu i niezwykle przyjaznej konstrukcji to zdecydowanie polecam Fishmana Loudbox Artist. Dla średniozaawansowanych, zaawansowanych, profesjonalistów – każdy znajdzie do niego zastosowanie w dowolnie wybranych przez siebie sytuacjach muzycznych. Komu nie polecam? Chyba tylko tym, którzy nie lubią lub po prostu nie grają. Choć z wokalem sprawdza się świetnie, a podobno "śpiewać każdy może trochę lepiej lub trochę..."

 

 

 

Gdzie kupić?

Fishman Fishman www.fishman.com

Dystrybucja w Polsce:

ADA MUSIC

adres:
ul. Kopernika 25a 43-502 Czechowice-Dziedzice

Sklepy muzyczne > Fishman rozwiń listę sklepów

Pozostałe testy
Czuć w tym "piniądz" - TEST stacji roboczej Kurzweil K2700 W swoją czwartą dekadę istnienia, ceniona seria K firmy Kurzweil nadal ewoluuje. Zadebiutowała w 1991 roku, a model Kurzweil K2000 wprowadził rewolucyjną technologię syntezatora o architekturze zmiennej (VAST), co okazało się wielkim...
Cameo PIXBAR 400 G2 - Opinia użytkownika Katalog urządzeń oświetleniowych rozmaitego rodzaju, z logo Cameo „na masce”, ulega ustawicznemu poszerzaniu, zaś one same to rozwiązania wysoce zaawansowane, oferujące wysokie parametry i jakość. W tym materiale zwrócimy się ku jednej z...
Test interfejsu audio Focusrite Scarlett 2i2 4th gen W świecie profesjonalnego nagrywania i produkcji dźwięku, jakość i niezawodność interfejsu audio ma kluczowe znaczenie. Dlatego nie bez powodu firma Focusrite stała się jednym z najbardziej uznanych producentów w tej dziedzinie. Ich... Test bezprzewodowego zestawu RODE RODELink Filmmaker Rode to jedna z moich ulubionych marek. W skrócie: bardzo dobre przełożenie jakości do ceny. Poza tym filmowcy mogą czuć się szczególnie rozpieszczani przez tą australijską firmę. Wspomnijmy o takich produktach, jak...
Test miksera cyfrowego Tascam Sonicview 16 Tascam postanowił również zawalczyć o swój kawałek tortu w dziedzinie cyfrowych mikserów audio, prezentując wiosną tego roku konsolety Sonicview. Zapraszamy do praktycznego testu i poznanie opinii realizatora dźwięku
Test systemu głośnikowego LD Systems MAUI 28 G3 LD SYstems MAUI 28 G3 jest prawdziwym wielofunkcyjnym, a przy tym stosunkowo kompaktowym systemem nagłośnieniowym dla DJ-ów, zespołów, klubów, małych firm nagłośnieniowych. Aktywna kolumna wraz z subwooferem