RELACJA: Śląski Festiwal Perkusyjny

RELACJA: Śląski Festiwal Perkusyjny

15 listopada 2018, 12:00
autor: Paweł Ostrowski

Za nami pierwszy Śląski Festiwal Perkusyjny, który odbył się w Chorzowskim Centrum Kultury 11 listopada, w pamiętną rocznicę odzyskania niepodległości. Zamiast demonstrować swoją narodową dumę, z dumą obserwowaliśmy bieg wydarzeń podczas jednodniowego święta perkusistów. Było różnorodnie, obficie i swojsko. Atmosfera zorientowana na perkusyjne doznania dawała pełnię atrakcji, z dbałością o różnorodność gatunkową i oczekiwania widza. Organizator, sklep Śląskie Centrum Perkusyjne, wywiązał się znakomicie od strony organizacyjnej, a wsparcie sprzętowe ekipy Meinl Cymbals z pewnością nadało imprezie jeszcze więcej prestiżu.

Każde wydarzenie można oceniać z własnej perspektywy i biorąc pod uwagę wiele odnośników - organizacyjny, medialny, wykonawczy, komercyjny itd. Ze względu na to jak spojrzymy na zagadnienie, relacja może przybierać taki, czy inny charakter, jednak najbardziej obiektywnie jest po prostu zaufać własnym odczuciom i wrażeniom, zamiast opiniować, wypytywać i ankietować. Z takiej właśnie perspektywy opisujemy minione wydarzenie - jako sumę subiektywnych wrażeń osobistych, dla ułatwienia posługując się kluczowymi hasłami.

 

[img:1]

Fot. Agnieszka Litarska

 

Media

Festiwal wspierały "konkurencyjne" media, chociaż zamiast doszukiwać się jakiejkolwiek konkurencyjności, dużo lepiej jest docenić zasadność działań medialnych, tym bardziej, że każda ze stron uplasowała sobie swoje miejsce w dziedzinie perkusji, więc jak pokazuje doświadczenie - lepiej wspierać się wzajemnie i iść własnym torem, niż porównywać, czy rywalizować w niezdrowy sposób.

Obsługę filmową zapewniał tym razem portal Beatit.pl. Ponadto Marcin z Beatit.pl pełnił też rolę tłumacza (z języka angielskiego na polski). Trzeba przyznać, że doskonale odnajdywał się w tej roli, a wyczucie żartu sytuacyjnego podczas ostatniej części festiwalu - występu Mike Johnstone'a - było imponująco trafione i silnie angażujące publiczność w zabawę. Kolejnym aktywnym wodzirejem był Maciek Nowak z Magazynu "Perkusista", który oprócz udziału w wywiadach z artystami i ogólno-medialnej oprawy, zabawiał publiczność swoim "stand up'em" podczas przerw, angażując w cały swój proceder swoich gości, lub - jak kto woli - "przypadkowo" napotkane wśród widowni "ofiary".

 

[img:7]

 

Różnorodność artystyczna

Trzeba przyznać, że zadbano o gusta obficie. Różnorodność artystów pod względem stylistyki, formy prowadzenia pokazów, czy miejsca pochodzenia artystów z całą pewnością pozwoliła sprostać oczekiwaniom tym najbardziej wymagającym oraz tym najbardziej ukierunkowanym gatunkowo. Wydarzenie rozpoczął błyskotliwy pokaz Wojtka Deręgowskiego. To niesamowicie zdolny młody perkusista, który już teraz wspiął się na naprawdę światowy poziom bębnowego fachu - nasza duma narodowa, która za kilka lat z pewnością ma szansę stać się jedną z ikon światowych nowoczesnego grania.

Wojtek pokazał niezwykły arsenał umiejętności muzycznych, a także niebywałą dojrzałość w świadomym procesie budowania groovu, przejść i solówek, co w połączeniu z skromnością i nieco introwertycznym podejściem artysty do świata jeszcze bardziej podkreśliło jego możliwości, które - ufamy - będzie potrafił sprzedawać na miarę artystów zagranicznych, jak wspomniany już ostatni wykonawca festiwalu - Mike Johnston.

 

[img:2]

Pokaz Wojtka Deręgowskiego 

 

Po inspirującym występie Wojtka na sali pojawił się Kerim Lechner z Austrii. Scena festiwalu zamieniła się w pole bitewne, a gęsto artykułowane uderzenia stopy atakowały bębenki uszne niczym celnie mierzone kule armatnie. Kerim pokazał dużą klasę - nie tylko w charakterze szybkości, ale także muzykalności, doskonałej artykulacji i imponującego wachlarza dynamicznego.

Następnym wzbudzającym zachwyt podmiotem wykonawczym był nasz rodzimy duet arcy-sekcyjny, znany nie tylko z programów telewizyjnych - polski tandem sekcyjny, absolutna podstawa groove'owa wielu wybitnych produkcji: Robert Luty i Piotr Żaczek. Warsztaty perkusyjno-basowe wzbudziły duże zainteresowanie, a groove jaki posadzili nasi ulubieńcy poprostu wbijał w ziemię - brzmieniowo, drive'owo, energetycznie, przestrzennie... Pokaz sekcyjny obfitował w bardzo wnikliwe komentarze Roberta oraz Piotra, a na zakończenie pokazu muzycy wykonali kilka utworów z projektu solowego "Mutru" basisty Piotra Żaczka. Materiał płytowy okazał się jeszcze inną, ogromnie fascynującą, opowieścią muzyczną.

 

[img:6]

Robert Luty i Piotr Żaczek

 

Po "Lutowej" przerwie na scenę zawitał kolejny niezwykły duet, tym razem o randze światowej - śpiewający perkusista, obsługujący prawą ręką instrument klawiszowy - Josh Dion i jego muzyczny partner grający na gitarze, czyli - Josh Dion Band.

Występ tej formacji był równie apetycznym kąskiem, przy czym mogliśmy podziwiać zarówno piękną, muzykalną grę perkusisty (jak się okazuje w zupełności wystarczy lewa ręka i nogi, by obficie obsługiwać zestaw), jak również pięknie brzmiące kompozycje, bogate w analogowe brzmienia, przestrzeń, pomysły aranżacyjne i... naprawdę świetny wokal Josha! Dodając do tego otwartość w stosunku do publiczności, sporą dawkę poczucia humoru i zdrowego dystansu - można by rzec - kolejni młodzi zdolni, dla których z pewnością nie zabraknie miejsca w tym obfitym już świecie muzycznym!

 

[img:3]

Josh Dion Band

 

Fragment solówki Roberta Lutego

 

Zwieńczeniem festiwalu był występ Mike Johnstone'a, znanego na całym świecie edukatora, prowadzącego swój kanał lekcyjny www.mikeslessons.com. Mike porwał publiczność całkowicie i w mgnieniu oka, więc na finał wydarzenia sala wręcz zapłonęła entuzjazmem. Spotkały nas efektowne popisy Mike'a, połączone z charyzmatycznym przekazem wiedzy, interakcją z publicznością, doskonałą komunikacją, nietuzinkowym wyczuciem dowcipu sytuacyjnego i co najważniejsze - potężna dawka inspiracji! Mike pokazywał jak z prostych ćwiczeń, które gramy od lat, wyczarować zupełnie nowe zagrywki.

Głównym przesłaniem jakie miał na celu w nas zaszczepić było - wejść głębiej w to co już znamy, odkryć to na nowo, zbudować z tego zupełnie coś nowego, trudnego, niewygodnego i efektownego zarazem. Tematem przewodnim były dwójki grane niezmiennie schematem P P L L, jednak akcentowane na przeróżne sposoby, które - jak się przekonaliśmy - zaobfitowały bardzo ciekawymi ćwiczeniami na zestawie, choć już na poziomie pada perkusyjnego przysparzały masę zakłopotania, ze względu na swoje "niewygodne" usytuowanie akcentów. W zasadzie myśl przewodnia Mike'a mogłaby podsumować cały Śląski Festiwal Perkusyjny - "wejść głębiej w temat" to także mocniej angażować się w tego typu wydarzenia, bardziej integrować się ze środowiskiem i jeszcze silniej wspierać się wzajemnie jako grupa ludzi pragnąca czynnie uczestniczyć w tego typu akcjach. Nie być jedynie biernym obserwatorem, który przez pryzmat internetu potrafi tylko oceniać, hejtować i narzekać, że można by tak albo inaczej...

 

Fragment solówki podczas pokazu Mike Johnstone'a

 

Interakcja, czyli nie tylko pokazy

Wydaje się, że świat internetu powoli wysycił się już obłędnie sprawnymi wirtuozami perkusji na tyle dotkliwie, że coraz częściej szukamy głębszej interakcji z artystą - drogi wzajemnej komunikacji, która nie tylko pokazuje "co się da", ale próbuje też odpowiedzieć na trudne pytanie "jak to zrobić?". Na wzór chociażby amerykańskiego Modern Drummer Festival, impreza w dogodny sposób łączyła część pokazową, z warsztatową oraz sesję Q&A, czyli pytania publiczności, na które odpowiadały zaproszone gwiazdy, co niekiedy przybierało formę wręcz wzajemnej rozmowy pomiędzy stronami.

Forma warsztatowa z pewnością angażowała jeszcze bardziej - nie tylko artystę, ale i odbiorców, zapewniając jednocześnie wartość dodaną w postaci konkretnej wiedzy, nierzadko cennej i unikatowej (np. genialne pytanie zadane Mike'owi na temat tego jak buduje swój codzienny trening perkusyjny). Ludzie zgromadzeni na festiwalu z godziny na godzinę zaczęli wykazywać coraz większą śmiałość w formułowaniu pytań do zaproszonych gości, choć oczywiście czuć było w narodzie jeszcze powiew krępacji. 

 

Nagrody ufundowane przez Meinl Cymbals

Miłym dodatkiem do jakiego przyzwyczajają nas już powoli tego typu wydarzenia były upominki i losowanie nagród perkusyjnych wśród publiczności - między innymi talerz Meinl serii Pure Alloy, pałek, czy t-shirtów. Zorganizowanie tego typu wydarzenia z pewnością nie byłoby możliwe bez wsparcia ze strony partnerów, dlatego tym bardziej należy docenić ekipę Meinla za aktywny udział i pełne wsparcie - sprzętowe oraz personalne, ze względu na swoją osobistą obecność także niemieckich przedstawicieli tej marki.

 

[img:5]

Emocjonujące losowanie nagród

 

Wrażenia ogólne

Bardzo budujące jest to jak potrafimy zjednoczyć się jako społeczność perkusyjna, nie zważając na indywidualne preferencje muzyczne, sympatię do konkretnych artystów, oczekiwania, czy perspektywę innych tego typu wydarzeń rangi światowej. Cała sala wypełniona po brzegi to najlepszy widok jaki doświadczyliśmy w Chorzowskim Centrum Kultury. Entuzjazm, zaangażowanie i szczere, serdeczne relacje okazywane sobie wzajemnie - to dało się zauważyć przez cały czas trwania tego jednodniowego święta perkusji.

Wielkie ukłony dla organizatorów - Śląskiego Centrum Perkusyjnego, szacunek dla partnerów, mediów i wszelkie wsparcie, jakie czyniło ten dzień niezwykłym i dogodnym na wielu płaszczyznach. Pełen profesjonalizm! Pozostaje żywić głęboką nadzieję, że Śląski Festiwal Perkusyjny zagości w Chorzowie regularnie, jako impreza cykliczna. I tego zdecydowanie sobie życzymy!

 

Akustyczne
ROXX - Oświetlenie ledowe z Kolonii
Więcej wiadomości